Pamiętacie może tego kota?Tak wyglądał gdy w maju zeszłego roku został znaleziony na terenie ogródków działkowych. Chory, stary, domowy, zagubiony..

To jego zdjęcie, gdy dzięki Annskr trafił do mojego domu:

Strupcio spędził u mnie wiele cudownych dla mnie i całej mojej rodziny miesięcy. Pokazał nam,że mimo zaznanych krzywd w kocim sercu jest jeszcze ogrom miłości i zaufania.
Wiele razy toczyliśmy wraz z Aniami z Seidla walkę o jego zdrowie. Grzybica, chora wątroba, bardzo biedny, bolący pyszczek, ostatnio nerki... Bywały lepsze dni. Dni dobrego apetytu, zabaw w kocim tunelu, wieczornego ocierania się o moją twarz i ugniatania kolan...
Z całego serca go kochałam i pragnęłam,żeby mu się udało, żeby był dzielny,żeby wytrzymał jeszcze troszkę a na pewno wreszcie zwyciężymy wszystkie choroby....
Niestety.... Organizm Strupcia był już zbyt słaby by dalej walczyć... Bardzo złe wyniki nerek, ból, wodniste qupki, czasem wydawało mi się,że są momenty gdy nas nie poznaje...
Wczoraj po wielu dniach wewnętrznych zmagań musieliśmy podjąć decyzję o jego uśpieniu...
To jego ostatnie zdjęcie... niedługo przed kolejnym, ostatnim załamaniem zdrowia...

Wybacz Strupku,że nam się nie udało.... Przepraszam Cię i mam nadzieję,że teraz już nie boli...że zaznałeś choć trochę szczęścia w swym tak biednym kocim życiu....