Swoją drogą, w końcu dzisiaj dotarł kurier z drapakiem.
Na całe szczęście wniósł go pod drzwi mieszkania. I powiem Wam - drapak wart swoich pieniędzy - jest przepiękny!
Póki co jeszcze w częściach, bo boję się go sama składać i będę wieczorem prosiła kuzyna jak wróci z pracy. Już się nie mogę doczekać, żeby zobaczyć na nim Malagę - póki co pokazałam mu tylko budki i wyłożył się w każdej - jak schowałam je z powrotem do pudła to myślałam, że się zamiauczy na śmierć - tak się domaga, żeby mu je oddać.
A to nowe zdjęcia kociego łobuziątka. Nie dajcie się zwieść niewinnemu wyrazowi jego pyszczka.



(Wstyd, mam powywieszane na ścianie zdjęcia spotkanych na swojej drodze kotów, a nie mam czasu iść do fotografa i wywołać zdjęć Malagity do powieszenia









z niego 






