SchronWro - wrocławskie koty czekają na domy! Fot. str. 95

Kasia napisz o nim trochę więcej informacji: charakter, wiek - bo już nie wiem ile ona ma :wink:

, kastracja, szczepienia, odrobaczenia itp. itd to wrzucę go na FB

Hej:) Jestem już w domu. Postępy w oswajaniu Klary na razie żadne. Tzn. cwaniara nabrała na tyle pewności siebie że przebiega z kryjówki do kryjówki ale wyjść nie raczy. Głaskana na chama mruczy i się łasi ale każdy ruch ją płoszy, a człowiek w pozycji stojącej przeraża. Nie jestem pewna jak postępować by ją ośmielić czy dać jej jeszcze czas czy może zacząć się narzucać? W sobotę chciałam iść do weta żeby zrobić testy i się skontrolować.

daj jej czas

możesz ewentulanie zachęcać niezbyt nachalnie do zabawy

Nie chcę Cię straszyć ale moja Frania do tej pory ma odruch uciekania przy stojącym człowieku, a już jest z nami 1,5 roku, daje się głaskać, brać na ręce (ale wtedy się kurczy w sobie i spina). Jak daje się głaskać to głaszcz, jeśli przy tym nie panikuje to dobry znak (Frania się kuliła na początku i spinała na widok wyciągniętej ręki, dopiero od pół roku sama przychodzi do głaskania). Ale kocia jest u Ciebie niedługo, więc to dopiero początki. Wizyta u weta paradoksalnie często działa tak że po powrocie do domu kot wyluzowuje na tyle że jest jeszcze bardziej ufny. W razie czego można by jej założyć obrożę behawioralną ale jak na moje oko nie jest na ten moment potrzebna, jeszcze za mało czasu minęło, żeby stwierdzić jakieś permanentne zestresowanie. Głaskaj, gadaj, chodź koło niej (też nie traktuj jej z drugiej strony jak jajka, normalnie sprzątaj w domu itp.). Włącz jej muzykę, jakąś spokojną, koty są bardzo muzykalne i się wyluzowują przy muzyce, są zaciekawione, prędzej nawiązują kontakt.

no tak trylko twoja Frania to trochę inny przypadek :wink:

Moja Wilczka też na początku do nas nie przychodziła - chociaż tak jak Klara dawała się głaskać i mruczała, Ale jak tylko wychodziła z garderoby i usłyszała hałas to spierdzielała. Po tygodniu pierwszy raz weszła na łóżko i jakoś zaczęła sie rozkręcać, a potem wiadomo co było :wink:

Chciałam się tylko pochwalić zagarniętym w weekend (wreszcie mi się udało dotrzeć!) nowym towarzyszem życia - tak za nami krzyczał, że nie mieliśmy serca zostawić go w klatce. Najmilszy i najgrzeczniejszy kot na świecie, bez dwóch zdań. A do tego jaki przystojny! Nie chce mi się wierzyć, że nikt go nie wziął przez kilka miesięcy. Cóż, nasze szczęście

oooo jakie cudowne wiadomości :1luvu:

super że kiciorek w swoim domku ! A jaki miał numer ?? Bo tak z profilu to ciężko go poznać :wink:

Przepiękny :1luvu:

Gratuluję dokocenia :ok:

To był 983/12

Śliczny kocio - gratuluję adopcji! :kotek:

Tak poza tym, to mam nowy aparat, więc mogłabym podjechać do schronu i zdjęcia porobić, no ale z tym brzuchem rady nie dam :roll:

Może za jakiś czas się uda - jak już będę "do życia" to napiszę

Nawet jak jej podrzucam pod pyszczek jakiś smakołyk, to jest jak z kamienia, ewentualnie ucieka. Jak chce zjeść, to przychodzi do miski. A apetytu jej nie brakuje, oj nie brakuje

Pójdę za Waszymi radami, będę zachowywać się normalnie, nie będę się zbyt ostrożnie obchodzić. Jak "na chama" nie zważając na strach i prychania zacznę ją głaskać to strasznie się łasi, wywala na plecy... ale wystarczy ze drgnę to od razu jest odruch ucieczki ech

wiosenna, cieszę się że się udało :kotek:

marciula pisze:Tak poza tym, to mam nowy aparat, więc mogłabym podjechać do schronu i zdjęcia porobić, no ale z tym brzuchem rady nie dam
Może za jakiś czas się uda - jak już będę "do życia" to napiszę

ja dopiero niestety od lutego ale w sumie to jeszcze 2-3 tygodnie w zależności w który weekend będę musiała pojechać do Lubina.

Wiosenna pisze:Chciałam się tylko pochwalić zagarniętym w weekend (wreszcie mi się udało dotrzeć!) nowym towarzyszem życia - tak za nami krzyczał, że nie mieliśmy serca zostawić go w klatce. Najmilszy i najgrzeczniejszy kot na świecie, bez dwóch zdań. A do tego jaki przystojny! Nie chce mi się wierzyć, że nikt go nie wziął przez kilka miesięcy. Cóż, nasze szczęście

Ha! Nikt nie wziął, bo pewnie tylko na Was czekał i nikomu się nie "sprzedawał" :ryk:

Kasia była na wyjeździe, wczoraj wieczorem wróciła to mam nadzieję kilka słów wyciśnie o Pączuszku.

SchronWro - wrocławskie koty czekają na domy! Fot. str. 95

Kto przegląda forum