Kotunia z dnia na dzień jest bardziej odważna

Wziąwszy pod uwagę to, że Łatka przyszła do mnie pod koniec listopada, jako kompletny dzikusek, umorusana, warcząca, sycząca, załatwiająca się na swoje posłanko, bojąca się dotyku ręki, to i tak duży postęp w jej zachowaniu. Teraz głaskana wyciąga się, nastawia brzuszek, wygina i wciska łebek do smyrania. Dała się sprowokować do zabawy z piórkiem na patyku.
Nie wiadomo czy nie zaznała tam na dworze oprócz głodu jakiejś krzywdy od ludzi. Wiem, że ją przeganiano, nie dostawała nic jeść, bidula kochana.
Na razie nie ma zdjęć z nowego domu, bo nikt nie chce jej jeszcze straszyć aparatem, ale przyjdzie na to czas, ważne że jest już rozpieszczana i kochana.
Codziennie mam podziękowania od tego Pana(żona jest Czeszką, więc nie mogę z nią rozmawiać

