Nie skorzystali z rad behawiorysty. Z obróżek chyba też nie, bo największy problem polega na tym, że Rudolf po prostu pierze yorka. Nawet jak york jest grzeczny, to Rudolf rzuca na niego wrogie jednookie spojrzenie i idzie w jego kierunku, żeby go zdzielić.
Do ludzi Rudi jest extra, Duzi pod tym względem nie narzekają. W ogóle narzekać nie chcą. Ale już to przegadali i doszli do wniosku, że "w domu bez psa Rudolf będzie szczęśliwszy".
Nie ma co tu już dyskutować. Ludzie chcieli dobrze. Zakupili wszystko dla Rudolfa, bo kota wcześniej nie mieli. Przygotowali się do tej adopcji, na ile mogli. Nie chcą go natomiast oddawać do schroniska, a jedynie szukać nowego domu - bez psa. Dopóki dom się nie znajdzie, Rudi zostanie u nich. Choć oczywiście mam nadzieję, że szybko jakiś dom znajdziemy, bo na dłuższą metę przecież nie będą trzymać zwierząt w oddzielnych pokojach.
Za to mam trochę dobrych informacji odnośnie Mii
Zabrałyśmy Mię ze schroniska (nie było to łatwe, i najpierw złapałyśmy 2 inne koty). Mia syczała i prychała. Ale w podróży do weta była grzeczna, a u weta nawet trudno ją było osłuchać, bo cały czas mruczała
Z Mią wszystko ok - zdrowotnie. Chociaż na moje oko, to ona się jakoś zaokrągliła w ciągu tych kilku tygodni i nawet obawiałam się, czy dziewcze nie zaciążyło zanim trafiło do schronu (o tej porze roku???). Te moje wrażenia jeszcze się nasiliły, jak widziałam że dwie inne kotki mają rujkę (już???). Byłam dziś w schronie 2,5h, miałam więc czas poobserwować trochę koty. Generalnie jakimś cudem jest z nimi lepiej, niż w sobotę (poza moim Pumą, który nadal prycha mocno a z nosa lecą mu gile - ale jemu przynajmniej dziś udało się podać lek). Wszystkie (prawie) koty dostały też immunodol.
A wracając do Mii - macając brzuszek, (na razie) nie wyczuwa się ciąży. Świerzba (co dziwne) nie ma. Temperatury też. Wycieków ropnych brak. Dziąsła ok. Zęby ma tylko pomałane
Osłuchać jej się za bardzo nie dało, bo mruczała. Dostała tabl. na odrobaczenie. Dziś obserwacja, a jutro do weta raz jeszcze
Tak jak obstawiałam, ma jakieś 10 m-cy.
Teraz jest już u Agi. Ja dopiero weszłam do domu, ale zaraz wrzucę Wam zdjęcia tej "dzikiej i syczącej depresantki"
Toż to oaza spokoju jest
