Podobno błąkał się tam przez jakiś czas i łasił do przechodniów - a na dzikuska nie wyglądał: piękna sierść, pokaźny brzuszek i to bezgraniczne zaufanie do każdego. Miecio stał się jednak przedmiotem okrutnych żartów dzieci z pobliskiej szkoły. Był łapany na lasso, ciągnięty za łapki... sam jednak chyba nie odbiera tego jako traumy, bo nadal kocha każdego człowieka i niczego się nie boi

Nie szukam jego poprzednich Dużych. Kotek prawdopodobnie był niewłaściwie karmiony - wieku ok. 10 miesięcy ważył prawie 4,5 kg (teraz go nie ważyłam, ale raczej schudł u mnie). Ponadto, był niekastrowany, a uszy w strasznym stanie. Stan zapalny w jednym, był dla niego bardzo bolesny i nie dał się nawet dotknąć.
Miecio jest w tej chwili u mnie na DT. Okazał się przeuroczym, zabawowym kotkiem. Wygląda na ociężałego, ale nic z tych rzeczy



Kiedy się zmęczy przychodzi na kolana, układa wygodnie i mruczy

Mieczysław ma też inne zalety: bardzo mało się leni...nie wiem, czy jest mieszanką dachowca z jakimś rasowym, ale jego sierść jest wyjątkowo mięciutka i nie zauważyłam, żeby wypadała. Poza tym, kotek nie wskakuje na stoły


Najchętniej zostawiłabym go tutaj na zawsze, ale niestety miejsce jest potrzebne na tymczasowanie kotów z lecznicy, gdzie siedzą zamknięte w klatkach.
No i na koniec trochę formalności: Miecio jest odrobaczony, uszy wyleczone, wykastrowany, pazurki obcięte

Testy na FeLV i FIV ujemne. Będzie zaszczepiony. Kuwetkuje.
Oto Miecio:
Pierwsze zdjęcie zrobione jeszcze w lecznicy:



A tu Miecio w typowej dla siebie pozycji horyzontalnej:

Miecio przyłapany na gorącym uczynku:
