Fumciu, to taki napar z tymianku można używać też do przemywania jeżowych ran ? Ja używałam babki szerokolistnej, ale na zimę sobie nie nazbierałam.
Morelciu, w sumie to chyba jest tak, że ponieważ życie pędzi, czasami po prostu nie chce mi się wracać do przeszłości i związanych z nią opowieści. Ale uświadomiłam sobie to dopiero dziś

Ranek był przepiękny... pełno słońca i jakoś tak radośnie. Zbieraliśmy się do pracy i nagle na oknie pojawił się kot buraś i przeraźliwie miauczał do Ozia, który od razu pojawił się na parapecie. W pierwszej chwili pomyślałam, że to wrócił Hakimek, który dawno temu zaginął. Ale Hakimek nie miał białych skarpetek. W każdym razie ani Oziu, ani Osama nie burzyli się bardzo na widok przybysza, więc chyba go (a może raczej ją) znają. M powiedział, że pewnie ten buraś wyżera jeżowe pożywienie

Mam nadzieję, że będzie do nas zaglądać.
A później, w pracy dostałam dziwnego SMS'a. Odpisałam ... i okazało się, że to mój przyjaciel, który pojawia się i znika z mojego życia. Ostatnio miałam z nim kontakt chyba w roku 2001 - wieczność temu

Pytał mnie o jakieś zdarzenia z ubiegłego stulecia i okazało się, że to sprawy tak dalekie, że całkiem rozmyły mi się w pamięci. Trochę tak, jakby w ogóle nie istniały. Co więcej pomyślałam sobie, że nie mam ochoty do tego wracać ... że ważne jest tu i teraz. Grodzio i Streczek wyprawieni do pomieszczenia o niskiej temperaturze, bo na poddaszu nie chcą ponownie zahibernować... Drakusiowe uszyska, które ciągle leczymy i moje nowe dziecko kalkulator
Trochę zaryzykowałam i przeniosłam oba jeże do jednego kojca - obawiałam się, czy czasami się nie pobiją, bo Streczek, to jeż bojowy, ale M był przed chwilą, żeby skontrolować co się dzieje. Krew się nie leje, więc jest dobrze.
Z tym moim przyjacielem miała ostatnio kontakt, kiedy próbowałam uczyć się arabskiego ... ale okazałam się bardzo kiepską uczennicą

Dziś napisał dla mnie imiona naszych zwierzaków :

Słodkie, prawda ? Tylko Osama jest arabskim imieniem. Reszta to tylko literki.
A skoro już wspominam, to napiszę o gawronie i kawkach. Dokarmialiśmy ptaki i wystawiliśmy na tarasowy murek misę z ptasimi smakołykami. Przyleciał gawron i sobie w spokoju wyjadał. Nagle, po jego obu stronach pojawiły się sroki. Ta z prawej pociągnęła do za ogon, więc się do niej obrócił .... druga dopadła miski i coś porwała. Zjadła... i z drugiej strony pociągnęła gawrona za ogon

Wtedy druga ukradła smakołyk. Trwało to przez jakiś czas
