sarkoma u kotki

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Czw gru 23, 2004 21:39

Klaudia, kotka była operowana w Gdyni na Stryjskiej w tej "super" lecznicy. Tak na marginesie to zawsze byłem zadowolony z ich usług ale ostatnio zrobiła się tam chyba "masówka". Jadą na ilość nie na jakość. Tak mi się wydaje.
Proszę podaj mi namiary lecznicy w której operowałaś kotkę. Może jeszcze jutro się tam wybiorę, oczywiście jeżeli maja otwarte.

tomasz

 
Posty: 24
Od: Czw gru 23, 2004 19:53
Lokalizacja: Gdynia

Post » Czw gru 23, 2004 21:50

tomasz pisze:Klaudia, kotka była operowana w Gdyni na Stryjskiej w tej "super" lecznicy. Tak na marginesie to zawsze byłem zadowolony z ich usług ale ostatnio zrobiła się tam chyba "masówka". Jadą na ilość nie na jakość. Tak mi się wydaje.
Proszę podaj mi namiary lecznicy w której operowałaś kotkę. Może jeszcze jutro się tam wybiorę, oczywiście jeżeli maja otwarte.


Który lekarz ją operował jeśli można wiedzieć? (Kiedyś, kiedyś tez korzystałam z ich usług, ale własnie przestali mi się podobać :roll: )

Shilka była operowana na Kieleckiej, tam jest lecznica całodobowa, więc jeśli z Twoja kocica jest bardzo źle to możesz się tam wybrać o każdej porze.
Tam jest trzech wetów, z wszystkimi miałam kontakt i zrobili na mnie pozytywne wrażenie. A kotkę operował dr Brzeski, nie moge powiedzieć że jestem zachwycona bo np antybiotykoterapie przed zabiegiem zaproponowałam sama (tak jak mi poradzono na forum).
Ale myślę że bez niej tez by sie obyło, natomiast zostałam powiadomiona jakie moga być powikłania i jak źle może to wszystko wyglądać.
Byłam na szczęście mile zaskoczona, rana (od pachy po samą pachwinę) zagoiła się bardzo ładnie i kotka czuła się dobrze. Po zabiegu regularnie jeździłam na kontrolę i zastrzyki (antybiotyk+jakieś bodźcowe).
Przed zabiegiem robione były badania krew z biochemią, a także rtg (rtg w cenie).
Opieka bardzo troskliwa, lekarze wypowiadają się fachowo nie mydląc oczu, podoba mi się także ich podejście do zwierzaka, także nie moge narzekać.
Może wybierz się tam, szkoda kici może trzeba jej natychmiastowej pomocy?
Obrazek Obrazek
z nami także 4kocie ogony i jeden psi

Klaudia

 
Posty: 13579
Od: Wto cze 01, 2004 21:30
Lokalizacja: prawie 3miasto;)

Post » Czw gru 23, 2004 22:05

Dzięki Klaudia.

Jutro po lub przed wizytą na Stryjskiej chyba podjadę na Kilecką. Operował doktor Taube. Miałem do niego wielkie zaufanie. Leczył do tej pory moją Teklę (tak wołam moją kotkę) ale teraz mnie zawiódł. Bo skoro problemy są od soboty to już w poniedziałek powinien zaproponować badani krwi i może inne. Jestem zły na niego ale jutro będę z Teklą u niego i sobie "pogadam". Mówiąc bardzo delikatnie jestem wściekły tym bardziej że nawet jak zarządam jutro badań to wyniki będą po świętach, które i tak dla mnie są już schrzanione.
Klaudia, z kim miałaś "doświadczenia" na Stryjskiej?

tomasz

 
Posty: 24
Od: Czw gru 23, 2004 19:53
Lokalizacja: Gdynia

Post » Czw gru 23, 2004 22:13

Tomasz jesli zawieziesz Tekle rano na pobranie i ladnie poprosisz w laboratorium to nie widze powodu, abys mial czekac na wyniki. Przeciez one i tak powinny zrobic to wczesniej, krew nie moze tyle lezec, jesli biochemia ma wyjsc sensownie. Dla nich to po prostu kwestia zabrania sie za to dosc szybko, mysle ze zajmie im to z godzine gora, wiec wyniki powinienes miec jutro jeszcze. To teraz b. wazne, zeby wiedziec jak nerki i watroba, jak kicie leczyc...Wiec popros po prostu. Zwykla ludzka zyczliwosc :roll: Jesli kotek mial problemy wczesniej to bardzo mozliwe, ze narkoza doprowadzila do pogorszenia- terapia plynami, odpowiednie leki- i dobrze bedzie, musi...
A tym, ze zdecydowales sie na operacje, nie zamartwiaj sie...Nie chcialam, abys odniosl wrazenie, ze uwazam inaczej. Z Luniakiem troche inna historia, u niego rosnie baaaardzo baaardzo wolno, a jest to kot nerkowy, na kroplowkach co 2-3 dni, ze stluszczona watroba, chorym sercem...Po prostu wybralismy mniejsze zlo i mamy nadzieje. Ale nie spokoj i pewnosc...
ObrazekObrazekObrazekObrazek
Sa dwie Mamy i jedno Slonce/chociaz kazda inaczej kocha/Marta ma podrapane od "zabawy" rece, Ania- mruczacego na kolanach kota.

nan

 
Posty: 3267
Od: Śro lis 12, 2003 19:54
Lokalizacja: Warszawa-Mokotow

Post » Czw gru 23, 2004 22:16

nan pisze:Tomasz jesli zawieziesz Tekle rano na pobranie i ladnie poprosisz w laboratorium to nie widze powodu, abys mial czekac na wyniki. Przeciez one i tak powinny zrobic to wczesniej, krew nie moze tyle lezec, jesli biochemia ma wyjsc sensownie. Dla nich to po prostu kwestia zabrania sie za to dosc szybko, mysle ze zajmie im to z godzine gora, wiec wyniki powinienes miec jutro jeszcze. To teraz b. wazne, zeby wiedziec jak nerki i watroba, jak kicie leczyc...Wiec popros po prostu. Zwykla ludzka zyczliwosc :roll: Jesli kotek mial problemy wczesniej to bardzo mozliwe, ze narkoza doprowadzila do pogorszenia- terapia plynami, odpowiednie leki- i dobrze bedzie, musi...
A tym, ze zdecydowales sie na operacje, nie zamartwiaj sie...Nie chcialam, abys odniosl wrazenie, ze uwazam inaczej. Z Luniakiem troche inna historia, u niego rosnie baaaardzo baaardzo wolno, a jest to kot nerkowy, na kroplowkach co 2-3 dni, ze stluszczona watroba, chorym sercem...Po prostu wybralismy mniejsze zlo i mamy nadzieje. Ale nie spokoj i pewnosc...


Z tym że w Gdyni zrobienie kotu badań nie jest takie proste :roll:
Robią w kilku miejscach, ale nie w lecznicach i zazwyczaj są to ludzkie laboratoria i zawsze to trwa prznajmniej dzień :roll: :?
Obrazek Obrazek
z nami także 4kocie ogony i jeden psi

Klaudia

 
Posty: 13579
Od: Wto cze 01, 2004 21:30
Lokalizacja: prawie 3miasto;)

Post » Czw gru 23, 2004 22:20

Hmmm... nawet jak sie ladnie poprosi? Bo przeciez fizycznie zrobienie tych badan- szkielko, rozmaz, mikroskop, wirowka, maszyna-nie trwa to dlugo i moga to zrobic praktycznie na poczekaniu... W Wawie badania robia zwierzece laboratoria i tez zwykle czeka sie dzien ale jak sie zadzwoni i powie, jakie to wazne... Moze sie uda? ja po prostu bardzo chcialabym pomoc... :oops:
ObrazekObrazekObrazekObrazek
Sa dwie Mamy i jedno Slonce/chociaz kazda inaczej kocha/Marta ma podrapane od "zabawy" rece, Ania- mruczacego na kolanach kota.

nan

 
Posty: 3267
Od: Śro lis 12, 2003 19:54
Lokalizacja: Warszawa-Mokotow

Post » Czw gru 23, 2004 22:26

W Chorzowie-Batorym, w lecznicy dr Fabisza, od ręki robią EKG i cukier, rentgen też jest na miejscu - czeka się tylko na zdjęcie, wyniki morfologii dostałam w tym samym dniu, ale po 15. Jedynie USG zdaje się nie mają, ale od USG świetnym fachowcem jest inny lekarz - w Bytomiu. Ma do tego oko. Naprawdę w Gdyni nie ma lecznicy z badaniami "na już" ???

DeDe

 
Posty: 1553
Od: Wto lis 02, 2004 19:26
Lokalizacja: Katowice

Post » Czw gru 23, 2004 22:30

Na Stryjskiej leczyłam moje zwierzaki przez dłuższy czas więc zdążyłam poznać po trosze wszystkich lekarzy.
Moje zwierzaki prowadził dr Chramęga (nie wiem czy jeszcze tam pracuje) był dość oschły, ale fachowiec.
Źle wspominam własnie Taube, prawie straciliśmy przez niego moją sunię rottweilerkę, kilka dni przed porodem pojawiła się wydzielina, Taube kazał czekać, ponieważ nie dawało nam to spokoju skontaktowaliśmy się z Chramęgą, który od razu wziął suczkę na stół operacyjny, coś tam się działo niedobrego :roll:
Ratajski był dla mnie zbyt mało kontaktowym weterynarzem, jakoś nie mogłam się z nim porozumieć. Za to słyszałam dobre opinie o dr Debis.
Wypisałam się z tej lecznicy gdy zaczął sie tam robić zbyt duży "tłok" remonty, recepcje, a brak faktycznego skupienia się nad pomocą zwierzakowi :roll:

Shilki operacja to właściwie moje pierwsze tak poważne zetknięcie z lecznicą na Kieleckiej, zdecydowałam się na dr Brzeskiego bo był polecony na forum.
Nie żałuje, nie zawiodłam się.
Obrazek Obrazek
z nami także 4kocie ogony i jeden psi

Klaudia

 
Posty: 13579
Od: Wto cze 01, 2004 21:30
Lokalizacja: prawie 3miasto;)

Post » Czw gru 23, 2004 22:40

DeDe pisze:W Chorzowie-Batorym, w lecznicy dr Fabisza, od ręki robią EKG i cukier, rentgen też jest na miejscu - czeka się tylko na zdjęcie, wyniki morfologii dostałam w tym samym dniu, ale po 15. Jedynie USG zdaje się nie mają, ale od USG świetnym fachowcem jest inny lekarz - w Bytomiu. Ma do tego oko. Naprawdę w Gdyni nie ma lecznicy z badaniami "na już" ???



W sumie nie jest tak źle z tym czasem jak się zastanowiłam, na Kieleckiej robią coprawda tylko biochemię, krew pobierają rano ale już po 15 wynik.
Na morfologie krew musiałam wieźć do Instytutu Medycyny Morskiej i Tropikalnej, tam znajduje się prywatne laboratorium ludzkie. Krew musi być dostarczona do południa, a późnym popołudniem są do odbioru wyniki. Czyli też nieźle.
Innego laboratorium nie polecam a są jeszcze tylko dwie możliwości, w ludzkiej spółdzielni (tam to się w ogóle długo czeka) lub w laboratorium które mam przed swoją klatką takie "renomowane", gdzie kiedyś pomylono się przy wynikach mojej kotki :?
Obrazek Obrazek
z nami także 4kocie ogony i jeden psi

Klaudia

 
Posty: 13579
Od: Wto cze 01, 2004 21:30
Lokalizacja: prawie 3miasto;)

Post » Czw gru 23, 2004 22:42

Dziękuję wszytkim za informacje.

Naprawdę pomogliście mi. Jak tylko moja Tekla zje chociaż kawałek jedzenia, które jej daję to się cieszę a właśnie przed chwilą zjadła ;-)
Klaudia, dziekuję za inforamcję na temat Stryjskiej. Jak mówiłem wcześniej moje doświadczenia z panem Taube są bardzo dobre ale w tej konkretnej sytuacji bardzo mnie rozczarowuje. "Masówka" na Stryjskiej przeszkadza mi każdego dnia bardziej. Jutro jak nie zobaczę konkretnego działania to będę bardzo niemiły i pojadę gdzie indziej czyli na Kielecką. Ale do tej pory Pan Taube mnie nie zawiódł i chciałbym żeby było tak dalej.

tomasz

 
Posty: 24
Od: Czw gru 23, 2004 19:53
Lokalizacja: Gdynia

Post » Czw gru 23, 2004 22:56

Trzymam kciuki za koteczkę, aby wszystko było już dobrze :ok:

Moją Shilkę czeka jeszcze druga operacja, tak za dwa miesiące, będzie miała usuwaną drugą listwę mleczną :? Dzisiaj, po 20 dniach nerwówki poznałam wreszcie wyniki histopatologii i naszczęście nie jest to nic złośliwego, mimo wszystko musi być usunięte, tak żeby w nic złego sie nie zamieniło :roll: wiem że będę mogła spokojnie (nie tak całkiem :wink: ) powierzyć ją dr Brzeskiemu, bo zdobył moje zaufanie.. choć komplikacje zawsze mogą mieć miejsce...
Obrazek Obrazek
z nami także 4kocie ogony i jeden psi

Klaudia

 
Posty: 13579
Od: Wto cze 01, 2004 21:30
Lokalizacja: prawie 3miasto;)

Post » Czw gru 30, 2004 11:56

Witam ponownie.

Tak jak radziliście zrobiłem wyniki i już w sobotę wiedziałem że coś nie tak jest z wątrobą. Przez kilka dni dawałem kotu doustnie antybiotyk (tak zalecił lekarz) ale tylko do wczoraj. Miała już chyba dosyć bo zwymiotowała jedzenie po podaniu antybiotyku.
Wczoraj odebrałem wynik badania i niestety przewidywania się potwierdziły. Opis brzmi tak
"Obok licznych włókien mięśniowych, chrzęstnych, zastoju krwi i ognisk przekrwienia stwierdzono nieliczne ogniska nowotworowe o cechach mięsaka (sarcoma)".
Lekarz mnie wysyła na jakąś chemię, która podobno może wydłużyć kotce życie nawet o ponad rok ale nie wiem czy to ma sens. Wlewy podono są dożylne i wymagają usypiania kota. Wiem jak ona nie lubi narkozy i jak się zachowuje. I tak należy jeździć co 3,4 tygodnie. Jeżeli między wlewami kot będzie zachowywał się normalnie to ok ale jak ma cierpieć i dogorywać to chyba nie ma to sensu. Bardzo proszę o informację na temat chemioterapii u kotów oczywiście jeżeli ktoś ma z tym doświadczenia.

Inna sprawa to jak do tego doszło. Z tego co się teraz dowiaduje to wszyscy twierdzą że jak tylko znajdzie się u zwierzaka jakiś guz to należy go od razu usuwać i dawać do badania bo w innym razie nawet jeżeli jest to guz niezłośliwy to może się zamienić w złośliwy. Więc dlaczego do cholera jak rok temu poszedłem z kotem do weta i mu pokazałem guza on stwierdził "To na 99 procent jest włókniak. Może zaniknąć a najbliższym czasie a jak nie to proszę się pokazać". Po dwóch lub trzech miesiącach pokazałem się z guzem i powiedziałem że nie zaniknął a wet mi na to "Jeżeli kotu nie przeszkadza i go nie boli to nie będziemy wycinać". Ze względu na wielkie zaufanie jakie miałem do weta zgodziłem się. Ale jak 3 tygodnie temu zauważyłem że guz się powiększył i znalazłem drugiego to powiedział "Wycinamy i damy do badania". Wydaje mi się, że gdybysmy go wycieli od razu to wszystko mogłoby się skończyć rzeczywiście na włókniaku i tyle. A tak mamy mięsaka i niewiele da się już zrobić.
Czekam na Wasze opinie.

tomasz

 
Posty: 24
Od: Czw gru 23, 2004 19:53
Lokalizacja: Gdynia

Post » Czw gru 30, 2004 13:38

Chciałabym powiedzieć coś dobrego, ale..
po 1. faktycznie guzek powinien być usunięty od razu :roll:
po 2. słyszałam, że zastosowanie chemioterapii u kotów nie przynosi dobrych efektów :( :roll:
Może wypowie się ktoś inny, z lepszymi doświadczeniami.. :roll:
Obrazek Obrazek
z nami także 4kocie ogony i jeden psi

Klaudia

 
Posty: 13579
Od: Wto cze 01, 2004 21:30
Lokalizacja: prawie 3miasto;)

Post » Czw gru 30, 2004 14:03

Bosh... Ja sie wciaz tak bardzo boje ze u Lunka ten guz sie uzlosliwi... :( Nie wiem jak z ta chemioterapia, czytalam jednak artykul dr jagielskiego, wielkiego autorytetu w dziedzinie onkologii, ktory chemie zaleca i nie pisal nic a nic o koniecznosci narkozy. Do kroplowki- nawet dozylnej? Po co? mysle ze cos sensownego powie Ci Blue, jak zajzy, ale polecalabym Ci kontakt- nawet telefoniczny tylko- z dr Jagielskim z Warszawy. On zajmuje sie tym na codzien, ma ogromne doswiadczenie- a przy tym to naprawde przemily i dobry czlowiek. Powodzenia...
ObrazekObrazekObrazekObrazek
Sa dwie Mamy i jedno Slonce/chociaz kazda inaczej kocha/Marta ma podrapane od "zabawy" rece, Ania- mruczacego na kolanach kota.

nan

 
Posty: 3267
Od: Śro lis 12, 2003 19:54
Lokalizacja: Warszawa-Mokotow

Post » Czw gru 30, 2004 14:11

Jak mi powiedziano do tego wlewu kot musi byc "uspokojony" bo nie może się nic a nic ruszać. To jest podobno jakiś wlew ale trochę trwa i chyba nie ma możliwości tak długo trzymać kota bez ruchu.

tomasz

 
Posty: 24
Od: Czw gru 23, 2004 19:53
Lokalizacja: Gdynia

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot] i 107 gości