To teraz więcej o Rudolfie dopiszę:
Tak jak napisała Zosia (dziękuję Zosiu), Rudolf nie załatwił się u mnie W OGÓLE. Ani w kuwecie, ani poza, mam wrażenie, że stoi pod drzwiami jak pies, bo chce wyjść na dwór. Je normalnie, pije normalnie (sporo nawet). Zabrałam go dziś do weta. Nie ma gorączki, ale pęcherz miał wielki i twardy jak pięść. Dostał głupiego jasia, żeby go cewnikować. Nie było problemu z cewnikowaniem. Wyleciało baaardzo dużo tego moczu, nie wiem gdzie się tyle w kocie zmieściło
Cewnik ma "wszyty" do jutra. Trzeba go obserwować, czy mocz w ogóle idzie, jaki idzie, i czy może kot jednak zechce oddać go sam. Wzięłam 2 strzykawy moczu i wlałam do kuwety, może jak poczuje zapach moczu, to skojarzy do czego kuweta służy. Proszę jednak o rady, jak go do kuwety zachęcić. Piasku podwórkowego to nawet nie mam skąd wziąć teraz (leje cały dzień). Rudolfa do kuwety wkładałam sama, właściwie było tak, że jak go do domu przywiozłam, to sam się w kuwecie położył (czystej kuwecie, bez żadnych zapachów). Później dałam mu budkę styropianową (w której poleżał trochę ale potem już nie chciał do niej wchodzić), a do kuwety wkładałam go kilkakrotnie,po każdym jedzeniu i napiciu. Na nic, wychodził z niej od razu. Dorzuciłam tam wieczorem odrobinę piasku z kuwety moich kotów, żeby poczuł jakiś zapach, ale on nawet nie patrzył w stronę kuwety. W nocy, dosypałam mu jeszcze odrobinę neutralizatora zapachów do kuwet, o zapachu trawy. Nadal nic. Kot nie zerka na kuwetę. Nie boi się jej, ale nie rozumie o co z nią chodzi. Gdyby chociaż obok podsikiwał, mogłabym z nim posiedzieć dłużej i w odpowiednim momencie włożyć go do kuwety. Ale on trzyma w sobie
Do niedzieli mamy mało czasu. W ogóle czasu jest mało, bo jeśli nie załatwi się do jutra, to jeszcze mu się ten mocz ściągnie (po to zostawiliśmy cewnik), ale co dalej? Jeśli naprawdę okaże się, że chce się załatwiać tylko na dworze? Niebezpieczne jest takie wstrzymywanie moczu
Zobaczymy jak jego wyniki krwi wyjdą; mocz ma na pierwszy rzut oka bez zarzutu, gorączki nie ma, nie było też żadnych problemów z cewnikowaniem. Wszystko wskazuje na to, że problem ma natury psychicznej.
Poza tym sikaniem, kot ma duży problem ze świerzbem i mieszkańcami futra (ale z tym sobie poradzimy), ale ogólnie nie przejawia oznak stresu. Podchodzi radośnie na każde zawołanie. Albo leży i rzuca tym jednym okiem hipnotyzujące spojrzenie, które nakazuje do niego podejść

Mruczy do każdego, ugniata łapkami i nadstawia się do miziania po całym kotku...
Towarzysze, pomożecie???