Haniebnie zaniedbałam wątek moich tymczasiątek. Jednak czasu brakuje, by siedzieć i pisać.
Kociaki mają się raczej dobrze. Raczej, bo najzwyczajniej w świecie nudzą się u mnie. Nie mam dla nich wystarczającej ilości czas i zainteresowania. Jednak nie jest łatwo podzielić uwagę na tyle futer. Ponieważ kłopoty się piętrzą, to czasu jest coraz mniej. A Wiki i Lolek bardzo potrzebują uwagi, czułości i kontaktu z człowiekiem.
Obecnie oboje są odrobaczeni, zaszczepieni, wykastrowani, zaczipowani, uszy czyste, pazurki przycięte. Reakcja weta na widok Lolka na kontroli: "ale on już wielki, codzienne woła na obiad dostaje"?
"Nasze" kociaki są jak układanka. Każdy dzień, to nowy puzzel, który dopełnia ich obraz. Czasem jakiś kawałek zmienia nagle dotychczasowy ogląd. Zdaję sobie sprawę, że w tym obrazku będzie kilka brakujących puzzli do czasu, aż dzieciaki nie znajdą domu. Tych kawałków na razie brakuje. A szkoda, bo obrazek mógłby być na prawdę piękny.
Jakie one są?
Ciekawskie. Rozrywkowe. Lgną do człowieka, domagając się pieszczot i uwagi. Szybko się uczą. Drapak pojęł w mig i po fotel sięgają tylko wtedy, gdy chcą ściągnąć na siebie uwagę. Są gadatliwe. Wiki bradziej. Ona jest też bardziej rezolutna. Sama czlowieka zaczepia, domaga się. Lolek to misiek, czeka aż ktoś przejawi inicjatywę. Jednak wystarczy jedno "Lolek chodź na głaskanie" i biegnie na swoich grubych nóżkach i wywala brzusio. Lolek przypomina mi Brawurkę, jest bardziej stonowany, spokojniejszy i troszkę bardziej wymagający.
Czy nadają się do domu z psem?
Jeśli to będzie spokojny i wyrozumiały pies, to tak. Zapoznaliśmy się z Zuzią bez krat. Jeśli leży spokojnie, a one biegają, to jest dobrze. Oczywiście są jeszcze reakcje typu syki, grzbiety. Była nawet akcja z pazurami. Ale to wszystko przez niedopatrzenie i nietakt. Zuzia wpakowała się przede mną do ich pokoju i żeby jej nie wygonić wskoczyła na fotel. Usiadła, a z pod niej wystrzelił Lolek. Od razu mówię, że zszkowany kociak bez pardonu strzelił Zuzię pazurami w pysk. Skończyło się na podrapanym lekko jej policzku i moim przedrameniu, bo znalazło się w niefortunnym położeniu. Ale sądzę, że podobnie by było, gdyby Zuzia usiadła na Gajce. Albo i ostrzej.
Zuzia robi z kociakami noski, daje im buzi. Czasem jest zbyt natarczywa, więc nie robimy zbyt długich spotkań. Są w stanie ją znieść.

Jednak nie zaryzykowałabym takie spotkania z Ghaną. Tutaj trzeba psa o wyjątkowej łagodności. Zuzia podczas wspomnianej akcji z Lolkiem chciała mu dawać buziaki, gdy on jej szponami wymachiwał. Trzeba być psa pewnym, by nie zaprzepaścić tej cienkiej nici porozumienia, która się między gatunkami nawiązuje. Nie spodziewam się jednak takie relacji, jak między suńkami i Brawcią. To chyba nie będzie wielka miłość. Raczej tolerancja, chociaż w cieplejszym wydaniu, niż między psicami, a Gajeczką.
Czy nadają się na dokocenie?
Jeśli rezydent nie będzie wielkim agresorem, to tak. Mając siebie na wzajem (postanowiliśmy ich nie rozdzielać), nie są nachalne w stosunku do moich kocic. Lolek stara się nawiązać kontakt z Primką, ale tu jest odmowa i syczenie oraz z Brawcią. Z Brawą się obwąchali, stykają się noskami popatrzą na siebie i potem się ignorują. Loli chciałby się z nimi bawić. Jest raczej wyluzowany, otwarty.
Wiki natomiast warczy i syczy. Ale nie atakuje. Zaatakowana przez Gajeczkę wycofała się w swoje pole bezpieczeństwa.
Ogólnie w relacjach tymczasy- rezydenci, było tylko kilka łapoczynów ze strony Gajeczki. Krew się nie lała, kłaki nie latały. Syki i warkoty możemy chyba uznać na razie za normę - takie ostrzeganie się. Po dłuższym czasie pewnie by się zaprzyjaźniły.
Od kilku dni wieczorem suńki lądują w sypialni, a Wiki i Lolek bawią się w salonie. Kochają wszelkie zabawki i bez opamiętania kradną moim kocicom. Każda zabawka jest dobra. Wysoki drapak zwiedzają tak do połowy i z wielką ostrożnością. Uwielbiają kocimiętkę. Wiki szaleje za laserkiem, a raczej szalała, bo wyczerpały się baterie. Lubią wyglądać przez okno. Nauczyły się, że nie wolno zaglądać do ptaszków - ale tu, jak w przypadku każdej relacji drapieżnik-potencjalan ofiara nalezy być bardzo ostrożnym.
Wiki kocha akwarium. To główny punkt jej rozrywki każdego dnia. Boją się trochę odkurzacza i miksera, ale mniej w sumie niż moje kocice. Jednak by nie wywoływać paniki, dobrze jest umieścić je na czas takich prac w zamkniętym pomieszczeniu.
Lubią jeść. Właściwie wszystko, nie są wybredne. Czasem jeszcze boją się nagłych ruchów, czegoś, co je zaskakuje. Nie są zbyt otwarte do obcych. Nowy opiekun będzie musiał im dac kilka dni, nim mu zaufają. Są tego warte. Kuwetkują ładnie. Nie boją się głośnej muzyki. Jeśli coś można ściągnąć, wyjąć, ukraść - zrobią to.
