Dziś sie po porostu poryczałam jak małe dziecko z powodu Lary
Wczoraj po 18 tej byłam na długim spacerze z Sarą , potem na dosłownie moment wyszłam z Larą i Fibim , Lara jak zawsze wpadła w panike i tylko raz bardzo mało zrobiła siku ., chciałam z nia iść po północy , może by wtedy była mniej wystraszona , ale ja sie na chwilkę musiałam położyć bo mi kręgosłup siada a Lara z Sarą sie bawiły i miałam nadzieje że juz mamy przełom ale i tez usnęłam i obudziłam sie o 4 rano , w domu był totalny sajgon , nakupkane , nasikane , na to zrzucone pranie i wywalona pufa w której trzymam jedzenie od Bartusia i większość zjedzona a była tam około 2-3 kg chyba przez Lare a i Sara tez pewnie pomogła jej ....
Wyszłam tuz po 4 tej z nimi wszystkimi , Lara i Fibi na smyczy a Sara bez bo to jeszcze szczeniak a nie idzie prowadzić na 3 smycze, i zaraz po wyjściu z klatki jechał autobus i Lara znów wpadła w panike , i tylko do domu chciała , nawet kantarek nie jest jej w stanie pohamować, oczywiście nie zrobiła ani siku , jestem załamana , nie wiem kiedy do niej dotrze że jej nic nie grozi u mnie , że juz bedzie u mnie do końca swych dni ...
Musze kończyć bo mi Gaja sie budzi a tez biega Bartuś i chyba sie pokupkał ... A Noemi z Wegielkiem juz a raczej jeszcze spią bo je do klatki dałam godzine temu , oczywiście pampersy pogubiły i wszystko była poza ...