No i pięknie jak zwykle mam depresję poświąteczną. brrrr nie cierpię świąt brrr
Dobre wieści to takie, że Hyzio w ds ma się świetnie. Reszta szarańczy tez dobrze - ciepełko im służy, nawet bardzo bo Zyzio przestał chorować hura hura. W łazience ciasno ale ciepło. Zresztą dochodzę do wniosku, że ta ciasna łazienka ma swoje zalety. Dyzio z braku przestrzeni i możliwości ucieczki coraz bardziej robi się przytulasty i ufny do człowieka. Dzisiaj sam mnie zaczepił, wlazł do umywalki i kazał sie głaskać

, myślałam, że śnię. Wyginał się na wszystki strony, wystawiał różne części ciała (i brzusio też

) do głaskania, że aż łapałam go w locie na podłogę gdy ustał na głowie a łapka się poślizgnęła. Zdziwiony był ale sie nie bronił. Złapałam klucha. Zyziek zabunkrowany w norce udaje, że go nie ma ale tylko do czasu podania obiadku hihihihi. Już taka głupia nie jestem

. Tutu i Mała "przeszły do pierwszej ligi" zdetronizowały dwie kocice Starszej Pani tzn. oficjalnie są faworytkami boooooo to straszne przytulaki i Starsza Pani jest "w siódmym niebie". Jej kocice to kapryśnice okropne 4 rano mięsko, potem mięsko o 8 i znikają na ponad 80m\2 mieszkania. Ergo - Starsza Pani zostawała sama (kociska spały w najdziwniejszych miejscach - one żądzą w chałupie). A Tutu to sama słodycz i miłość na cudnych łapkach, Malutka naśladuje mamcię, więc są dwa futerka których nie trzeba szukać - same się pchają do przytulania. Koniec dobrych wieści.
Nie cierpię świąt. brrrr fuj