Misiek wczoraj kleił się do mnie bardzo.Spał, wtulał się i prosił miaucząc o wpuszczenie na kolana.Żadne tam noga na nogę czy inne wymyślne pozycje nie wchodziły w grę.Miś musiał przytulić się.Dziś rano na dużym drapaku go zastałam czego od kilku tygodni nie robił.Ganiał się także z Maszą.Co też było dawno temu.Może powoli wychodzimy na prostą z nim.Aż boję się cieszyć.
Piotruś, cudny Piotruś.To cudny, spokojny bardzo kot.Mruczasty i przymilasty.Boję się,ze to siedzenie tyle tygodni na łonie natury

odbije się na jego zdrowiu.
Oczko Szyni znów zatrzymało się w leczeniu.Będę dzwonić jakoś tak o przyzwoitej porze do p.Wojtka.Mam pozwolenie

Więc nie zawaham się go użyć.
Z nowinek to taka ,że zdjęłam gustowny opatrunek z głowy i włosiny umyłam. Stałam się przez to bardziej do ludzi podobna.Z lustra spojrzała na mnie moja twarz i moje czyste włosy.Dzień stał się piękniejszy.
Ale jest dzień jak co dzień.Pralka chodzi.Wyro rozbabrane bo koty wszak jeszcze śpią.Podłogi pomyte tzn starte zostały ślady działalności drużyny sikawkowych. Za chwileczkę zaliczę sklep w szczytnym celu zakupienia ...Gerberków dzieciakom, puszki dla psa w TZ pracy, nerek dla dzikunów...i może jaki chleb i makaron zakupię bo jeść musimy.Chyba musimy.