Dzisiaj Milusia chciała zjeść kolegę brata. Zapomniałam ostrzec, że jej raczej się nie dotyka kiedy śpi
Rano stwierdziła, że musi mi zostawić niespodziankę w kuchni, żebym wiedziała, że to jej teren. Złośnica jedna na moich oczach, oblała ścianę do naprawdę imponującej wysokości. Zapachu i zasięgu w znaczeniu terenu to mógłby jej pozazdrościć niejeden kocur. Miała też chyba ochotę na wycieczkę, bo stała pod drzwiami i co chwilę na nie zerkała

Wytłumaczyłam jej, że to jeszcze za wcześnie za wypuszczanie i chyba zrozumiała, bo odeszła.
Czy normalne jest, że wysterylizowana kotka ma taki zapaszek moczu? Było to ewidentnie znaczenie, bo miała uniesiony ogon i nim potrząsała.