Wiosenna norka u Alienorka - Julinka w DS

trzymajcie się

Tak bardzo współczuję. Strasznie trudna decyzja.
Trzymaj się...

Alienor- rozumiem jak berdzo Ci cięzko ....w takich chwilach najlepiej nie mówic nic....

Przepraszam, że nie pisałam - Leoś już za TM. Na wiosnę posadzę mu jakieś ładne kwiatki. Co prawda nie wymiotował jeszcze, ale fakt, że na jedzonko się rzucał, a potem tylko odchodził nawet nie polizawszy oraz że coraz bardziej szukał samotności i spokoju i nawet opuścił ulubioną miejscówkę na parapecie jasno powiedział, że to już czas. Jestem cokolwiek rozbita bo to był taki cudowny kot, który nie zasłużył na taki los. Słodki Lełoś powinien mieszkać w spokojnym domu z cudownymi Dużymi, rozpieszczającymi go świetnym jedzeniem, głaskaniem gdy ma na to ochotę i okazującymi mu miłość na każdym kroku. On by im dał w zamian wiele miłości i czułości, swoje towarzystwo przy wszystkich czynnościach, informowałby ich wielce wymownymi miaukoskrzekami o ważnych rzeczach i byłby im szczęściem przez długie lata. A ja dostawałabym maile ze zdjęciami Leosia i smutek, że nie mogę sama tego oglądać, byłby wynagrodzony radością z jego szczęścia. Ale tak się nie stanie, bo on już odszedł.
Nie załamię się - nie stać mnie na taki luksus, bo mam córkę i inne koty pod opieką, ale ta czarna seria - Malutki [*], Koibito [*] i teraz Leon [*] naprawdę mnie zdołowała. Oni wszyscy odeszli tak bardzo za wcześnie :cry:

Leoś [*] ...miał najcudowniejszy dom o jakim mógł pomazyc... :cry:

**Adopcje: 12 >>**

Przeszedł Kot po Tęczowym Moście
poniósł z sobą okruchy miłości
zostawił lęk i zmęczenie
zabrał zaś Domu wspomnienie
ciepłych rąk dotyk
pieszczot głaskanie
zapach posłanka
i ludzkie kochanie.

Przeszedł Kot po Moście Tęczowym
zostawił nas nie gotowych
na pożegnanie
porzucił choroby i ból
porzucił smutne istnienie
zabrał ze sobą
mego żalu
wspomnienie

ASK@

Leosiu [*]
Marzenko, przytulam.

zasłużył na dobry dom i Ty mu go dałaś..

Marzenko Przytulam mocno
Leosiu ['] :cry:

Dałaś mu Tyle Miłości,Poczucia bezpieczeństwa i ciepła
Łączę się z Toba w tym bólu bo u nas tez taka seria śmierci
Ten rok był taki niełaskawy i smutny
Trzymaj się Kochana

Alienorku, ZAWSZE jest i będzie za wczesnie. Ale on zdążył być szczęśliwym, bezpiecznym kotem - pamiętaj.
Przytulamy.

Śpij Leonku [']

Nie potrafię nic mądrego powiedzieć, bo w takich okolicznościach niewiele to pomaga.
Miał Ciebie, kochał Cię. Dałaś mu największą miłość na świecie. Taką, która najbardziej boli
Leonku [']

Zawsze odchodzą za wcześnie...a my zostajemy.
Trzeba kochać.

Biedny Leoś, biedna Alinor...

Jest dziwnie - momentami gdy Julinka lub Frania włażą pod łóżko tak, że tylko koniuszek ogona wystaje, zdaje mi się, że to Leon. Gdy Kotori rozciąga się w pozie leoniastego na jego ulubionym kawałku parapetu pierwszą myślą jest "co on taki mały". To potrwa, zanim się przyzwyczaję, zanim dotrze do mnie, że Leona nie ma. Przecież do dziś gdy Justin zagląda do mnie na łóżko, pierwszą myślą jest "Malutki, jak ty zwiałeś z Ali pokoju". A Kotori zajmująca miejsce pod moimi kolanami przypomina mi o Koi, która lubiła się tam mościć. Ta ostatnia czarna seria - mam nadzieję, że już zakończona strasznie dużo mnie kosztowała w sensie emocjonalym i życzenia wesołych świąt dla mnie chyba się nie spełnią - przynajmniej jeśli chodzi o te święta.
Kociaste - może przez pogodę, która zachęca do snu i w ogóle dolce far niente - przyjęły ze spokojem odejście Leona. W sumie chyba wiedziały że on odchodzi i na swój sposób pożegnały się z nim wcześniej. Są cichsze, spokojniejsze - za wyjątkiem Ciela i Fuksa, bo oni zamiast baterii mają chyba reaktory atomowe i nic nie jest w stanie zachwiać ich pogody ducha.
Białobura Agłaja znów się pojawiła, więc najwidoczniej nie udało jej się znaleźć domu na stałe. Za jakiś czas znów spróbuję ją złapać i wysterylizować - wtedy okaże się czy jest całkiem dzikim dzikiem. Bury kocurek z guzem, którego chciałam złapać (ale nie wyszło z powodu oporu karmicielek) odszedł gdy mój organizm zastrajkował. Jedna z nich znalazła go w piwnicy, gdzie zostawiały kotom uchylony jeden panel okna piwnicznego. Na szczęście Rudy Kretyn czyli Kyo nadal ma się dobrze i łaskawie godzi się na bycie rozpieszczanym wolnożyjącym kocurem. Mam nadzieję, że jednak się przekona do mieszkania w domu - szkoda go na taką poniewierkę. Bo dom wychodzący w bezpiecznej okolicy to byłaby dla niego najlepsza możliwa opcja.

Alienorku - święta nie muszą być wesołe, wystarczy, że będą spokojne i pełne nadziei. Bo już niech będzie dobrze. Na tym się koncentrujemy. I na pamiętaniu dobrych momentów. Takie jak piszesz, nie musza być smutne - można je potraktować jako ciepłe wspomnienia o kimś kogo się kochało i kto kochał.
Im kto ma więcej kotów, rodziny, innych istot koło siebie, tym częściej przeżywa momenty rozstania. Im kto starszy i starsze te istoty... To naturalne. Można się zamknąć w samotności, nie kochając nikogo... Czyż to nie większe nieszczęście, jeśli się nigdy nie ma po kim płakać? Nigdy się nikogo nie żegnało, bo nie kochało?
A te, które są koło Ciebie, te maluchy, dostarczą Ci bardzo dużo radości :ok:

Przykro mi bardzo. :cry:

Wiosenna norka u Alienorka - Julinka w DS

Kto przegląda forum