Przepraszam, że nie pisałam - Leoś już za TM. Na wiosnę posadzę mu jakieś ładne kwiatki. Co prawda nie wymiotował jeszcze, ale fakt, że na jedzonko się rzucał, a potem tylko odchodził nawet nie polizawszy oraz że coraz bardziej szukał samotności i spokoju i nawet opuścił ulubioną miejscówkę na parapecie jasno powiedział, że to już czas. Jestem cokolwiek rozbita bo to był taki cudowny kot, który nie zasłużył na taki los. Słodki Lełoś powinien mieszkać w spokojnym domu z cudownymi Dużymi, rozpieszczającymi go świetnym jedzeniem, głaskaniem gdy ma na to ochotę i okazującymi mu miłość na każdym kroku. On by im dał w zamian wiele miłości i czułości, swoje towarzystwo przy wszystkich czynnościach, informowałby ich wielce wymownymi miaukoskrzekami o ważnych rzeczach i byłby im szczęściem przez długie lata. A ja dostawałabym maile ze zdjęciami Leosia i smutek, że nie mogę sama tego oglądać, byłby wynagrodzony radością z jego szczęścia. Ale tak się nie stanie, bo on już odszedł.
Nie załamię się - nie stać mnie na taki luksus, bo mam córkę i inne koty pod opieką, ale ta czarna seria - Malutki [*], Koibito [*] i teraz Leon [*] naprawdę mnie zdołowała. Oni wszyscy odeszli tak bardzo za wcześnie
