Witajcie Kochane
Nawet nie wiecie, jak często o Was myślę...
Bardzo bym chciała, żebyśmy znów się spotkały...
Musimy koniecznie zorganizować jakieś spotkanie wiosną albo latem
A teraz kilka słów, co u nas...
Ogółem w tematach kocich byłaby sielanka, ponieważ koty jakoś zaczęły się dogadywać.
Tzn. Micuś omija Zulkę i patrzy często na nią z góry, ale za to Zulcia bardzo się do niego garnie, obwąchuje, wita się noskiem, kiedy wchodzi do domu.
I tak było szczęśliwie, spokojnie przez ponad 3 miesiące, aż do ostatniego poniedziałku, kiedy to Micusiowi nagle coś się nie spodobało i niestety zaatakował Zulcię
Bidulka znów z nerwów i strachu się posiusiała.
Nie wiem, co z tym Złośnikiem zrobić, jak go oduczyć atakowania Zulki...
Pisałam już chyba o tym, ale przypomnę, że każdy z kotów wybrał sobie swojego człowieka, tzn. Micuś sypia w łóżku z moim Bratem

, a Zulcia ze mną
Tyle, że Micuś jednak często wychodzi na dwór, ewidentnie nie lubi za długo być w domu, nawet kiedy są wielkie mrozy.
Natomiast Zulcia w ogóle się nie domaga spacerów podwórkowych. Pewnie wynika to również z tego, że okazała się niesamowitym Ciepluchem.
To, aż niesamowite, ale ona nieustannie śpi na gorącym kaloryferze, zaznaczam, że naprawdę gorącym
Zrobiłam jej takie spanko zawieszone na kaloryferze i potrafi całe dnie tam przesypiać, obejmując przy tym kaloryfer, albo kładąc na nim główkę

Nawet jedzenie nie jest w stanie jej wygonić z tego łóżeczka...
Już się zaczęłam zastanawiać, czy to jest normalne
Poza tym uwielbia się bawić, jak wpadnie w wir zabawy, to cały dom fruwa
Obawiałam się troszkę, co będzie, jak pojawi się w domu choinka...
Myślałam, że bombki będą na tyle interesujące, że długo się nie utrzymają, ale Zulcia jest na tyle grzeczna, że kiedy próbowała łapką je zahaczać, a ja powiedziałam, że niewolno, to przestała i na szczęście choinka stoi cała
Natomiast największą moją radością w ostatnim czasie jest to, że w końcu udało mi się namówić Rodziców do tego, żeby wzięli kicię - Mikusię do domu
Kicia ukochała sobie Rodziców i ich podwórko i już prawie 2 lata jest z nimi.
Do tej pory miała przy wejściu do domu swój ocieplany domek, ale teraz doznaje prawdziwego szczęścia, ponieważ jest w domu ogromnie rozpieszczana i ukochała sobie spanie na Tatowych kolanach
Z kolei Antek (pewnie pamiętacie chudzielca, na którego leczenie kochane Duszczyki mnie tutaj wsparły) zajął domek Mikusi
Antek bardzo ładnie wygląda, sporo przytył

Jedynie ma jakiś problem z prawym uszkiem. Co jakiś czas ma jakby ranę w środku, przy tym bardzo brzydko pachnie ropą. Innym razem ucho jest po prostu czarne, jakby brudne. Po przemywaniu rivanolem, albo wodą utlenioną jest lepiej, ale to, co jakiś czas powraca.
Wiecie co to może być?
Poza tym wszystkie koty na szczęście są zdrowe i mam nadzieję, że będzie tak cały czas.
Zarówno moi Rodzice, jak i ja mamy podobną sytuację z kotami.
Tzn. Panienki przebywają w domach, a Panowie na dworze pilnując dostępu do domu i obaj mają swoje domki na zewnątrz.
Z tą różnicą jedynie, że Micuś, kiedy ma ochotę, to przebywa w domu, natomiast Antek potrafi znikać nawet na 2-3 miesiące. Nie mam pojęcia, gdzie się szwenda i wtedy przebywa...
No, to tyle, co u nas.
Za chwilkę pokażę Wam jeszcze, jak kociny wyglądają, tzn. Zulcię i Micusia, a po Świętach pokażę Wam Mikusię i Antka, bo na razie nie mam ich żadnych zdjęć, co zamierzam nadrobić w trakcie Świąt.
Tymczasem ściskam Was mocno
