Nie zdawałam sobie sprawy, że jego stan jest tak poważny. Jeździłam codziennie na kroplówki, dostawał antybiotyk ale zamiast lepiej było gorzej.
Jeszcze w agonii w nocy jechałam z nim do lecznicy żeby go ratować, zostawiłam go pod tlenem nie potrafiłam podjąć decyzji o uśpieniu - choć wetka tak sugerowała

pierwszy raz straciłam tak młodego kota

teraz jak patrzę na twojego Borysa to widzę Alberta - był prawie identyczny też liliowy