» Pt gru 14, 2012 10:31
Re: Mokate, czyli piękna słodka kocia z charakterkiem
Byłam na kolejnym zastrzyku - wyniki morfologii i wątrobowe są, a do trzustkowych musieli pobrać krew jeszcze raz, bo wystąpiła hemoliza w próbce. Morfologia w zakresie krwinek, hemoglobiny itp. mniej więcej w normie.
ALT jest nieco gorsze niż poprzednio, AST lepsze trochę (oba nadal mocno przekroczone). Kreatynina 77,1 (przy normie 1-168), ale mocznik duży - 18,2 przy normie 5-11,3. Tyle, że krew do badań była pobierana wczoraj, a od niedzieli Mokatek jadł raczej mało i pił niewiele, a od wtorku malutka dostawała antybiotyk i wt/śr mocny środek na zbicie temperatury, który normalnie podobno podaje się max. co 2 dni, bo daje popalić żołądkowi, ale ona mocno gorączkowała, więc nie bardzo był wybór. Wczorajszy obrzęk wątroby zniknął, a tylko w jelitkach czuć trochę twardo (odwodnienie robi swoje).
Dzisiaj dostała podskórną kroplówkę z glokozy i witaminy - początkowo było widać, że czuje się koszmarnie po tej kroplówce - ledwo otwarte oczy, lekkie drgawki i ciężko oddychała, ale po kilku minutach znowu zaczęła mieć normalny wzrok i się dużo myje... no i trochę chodzi za mną, ale ciężko jej, bo kroplówka się jeszcze nie wchłonęła i ciągnie za sobą taki balonik.
Na razie mam jej podsuwać jedzenie, ale nie zmuszać, bo ona z powodu tej wątroby i trzustki oszczędza raczej układ pokarmowy... rano znowu chodziła, wąchała, ale nie chciała nic zjeść... choć pochłonęła kawałeczek białego sera wielkości ziarenka grochu (wczoraj nawet tego nie chciała); daję jej dalej heparenol (wet powiedziała, że jej to może tylko pomóc - może też dlatego puścił jej ten wczorajszy obrzęk wątroby) i te glutki po zaparzeniu i przecedzeniu siemienia lnianego (też wet kazała, bo powiedziała, że jej może to trochę ulgę przyniesie i pójdzie do kuwety).
Jak przeszły jej te biegunki po miesiącu od przyjazdu tu, to nigdy nie było z nią żadnych problemów, a tu nagle takie coś... choć może to przez infekcję coś się odezwało (wtedy osłabione organy gorzej pracują), a ona miała zawsze niezbyt dobre wyniki wątroby, a trzustka też idealna nie była, bo 2-3 razy miała w tym pierwszym miesiącu żółtą biegunkę, ale skoro wszystko przeszło, to wyglądało, że jest dobrze, bo nawet krew się poprawiła. No nic - będę o malutką walczyć dalej: ona jest dzielna i to bardzo, ale widać, że już bardzo zmęczona tym kłuciem: jak widzi kontenerek to już miauczy żałośnie i wskakuje na mnie, a u weta już nawet nie wskakiwała - skuliła się, wtuliła w ręczniki i tylko miauczała... biedna kiciunia - aż mi się serce kroi jak ją muszę tam zanosić, ale to jedyna nadzieja dla niej: samo nie przejdzie.
No i ma uszka takie pergaminowe - ni to białe, ni żółtawe zamiast różowe... ale przynajmniej oczka nieco lepiej wyglądają... i ciągle wietrzy zapachy, ale nic nie je... jak wchodzę do pokoju, to mocno otwiera oczy, a chwilami siada i mi coś mówi (to znaczy miauczy). Mam nadzieję, że jak malutka tyle razy dała radę, to i tym razem sobie poradzi... co się da, to robię i wet też... reszta należy już do matki natury... co ta malutka musi się wycierpieć od małego, to coś strasznego - myślałam, że brak łapki to jej największy problem, a jak się okazuje, to malutka ogólnie miała bardzo ciężki start... aż chwilami mi przechodzi przez myśl, że ona u kogoś mieszkała zanim trafiła do schroniska, ale jak się dowiedział, jak bardzo jest chora, to ją wypuścił/wyrzucił nie przypuszczając, że mała pomimo wszystko przeżyje... bo twarda z niej dziewczynka i kocha życie.
Mam tylko nadzieję, że nawet jak jest problem z tą trzustką, to wystarczy regularne podawanie enzymów czy coś i malutka będzie znowu taka wesoła i żywotna, jak była jeszcze w sobotę (miała wtedy ogromny apetyt - jadła za dwa koty). Tylko żeby ta wątroba lepiej działała... najdziwniejsze, że wyniki nie wskazują na takie pogorszenie samopoczucia, bo są podobne do tych, gdy czuła się w miarę dobrze (poza mocznikiem, ale skoro nie piła, bierze leki itd., to też zapewne wpływa na jego poziom). Teraz maleńka śpi u mnie na kolanach i tylko zmienia pozycje...
Wiedziałam, że dla kota z FeLV każda infekcja jest większym zagrożeniem, że nerki czy wątroba są bardziej wrażliwe itd., ale... nie myślałam, że aż tak szybko poznam to w praktyce... trzymajcie za maleńką kciuki... proszę...
...