Mokate, Norbi, Magnolia i inne KOTY (i nie tylko) WALCZĄCE

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Czw gru 13, 2012 14:46 Re: Mokate, czyli piękna słodka kocia z charakterkiem

Nadal nie chce jeść :( dzisiaj poszła krew na morfologię, próby wątrobowe, profil trzustkowo-jelitowy (z oznaczeniem poziomu B12 i kwasu foliowego) i lipazę, bo wet stwierdziła, że infekcja wprawdzie jest, ale skoro nie ma żadnych bolesności nigdzie ani jakichkolwiek innych objawów, to strajk głodowy może być wywołany jakimś problemem w układzie pokarmowym, który na razie jest na tyle mały, że bez infekcji organizm sobie radzi i brak objawów typu biegunka czy coś (kicia jest młodziutka w końcu), a infekcja spowodowała nasilenie problemu i kicia nie je z powodu innego niż ta infekcja... wyniki z morfologii będą dzisiaj, a pozostałe - 7-10 dni. Przy okazji dowiedziałam się, że Mokatek ma mocne grube żyły jak wysportowany kotek - bo ona wprawdzie jakoś dużo nie biega (nie może), ale staram się z nią sporo bawić na leżąco lub siedząco, a ona wtedy tą swoją piękną łapeczką tak poluje, że nie można się wprost napatrzeć.

A przy okazji usłyszałam, że kotek sobie mnie ładnie wychował, bo mała jest z jednej strony wrażliwa, ale z drugiej bardzo kapryśna i wybredna jak kot, któremu nigdy niczego nie brakowało :twisted: no cóż - jej się nie da nie kochać, a tym samym chce się, żeby była zadowolona :1luvu: tylko żeby ona już w końcu zaczęła jeść... dobrze, że choć zaczęła grzecznie pić, bo i z tym miała jakieś opory... no i chwilami się bawi oraz myje futerko (wczoraj dobrą godzinę), więc mam nadzieję, że będzie dobrze... musi być!
...

czarnekoty123

 
Posty: 4209
Od: Śro wrz 12, 2012 18:34
Lokalizacja: Mysłowice, śląskie

Post » Czw gru 13, 2012 22:48 Re: Mokate, czyli piękna słodka kocia z charakterkiem

ojej, Mokatku
nie ma mowy nawet :ok: :ok: :ok: :ok: :ok:

i jak dzisiejsze wyniki?
Obrazek
Obrazek

ruru

 
Posty: 19904
Od: Sob gru 29, 2007 20:10
Lokalizacja: Łódź

Post » Czw gru 13, 2012 23:29 Re: Mokate, czyli piękna słodka kocia z charakterkiem

Od 19:30 próbowałam się dodzwonić, ale się nie udało - dowiem się rano jak z nią pójdę na zastrzyk.

Pierwszy dzień nie ma gorączki tylko tak 38.2 - 39.5 i pije więcej wody (ale i tak co trochę jej po 1-2 ml wpycham, żeby choć się nie odwodniła). Wczoraj zjadła odrobinę mięska, ale dzisiaj niczego nie chce tknąć - dałam jej 2 ml naparu z lnu, żeby łagodzić brzuszek i 1 ml rozmoczonych chrupków RC dla kotów alergików, żeby choć coś organizm dostał. Może też nie je dlatego, że od wczoraj kupy nie umie zrobić (w sumie nie bardzo ma czym, bo od niedzieli jadła dość marnie, choć nie tak źle jak ostatnie dwa dni; dobrze, że choć sika, ale zaczęła na lekko zielonkawo). Trochę ją boli po prawej stronie jak się dotknie, więc wątroba nie ma się najlepiej, ale to być może przez trzustkę... no niestety - ona jest bardzo wrażliwym kotkiem, a do tego o wyjątkowo delikatnym zdrowiu (wet powiedziała, że przecież nikt nie wie, jaka była jej historia, więc może być milion powodów takiego stanu zdrowia). Wet mówi, że najdziwniejsze jest to, że nie ma żadnych innych objawów... a boję się, że jak już będą, to... nie chcę nawet myśleć, bo się chyba zaryczę całkiem.

Najdziwniejsze jest to, że ona normalnie się bawi (to znaczy mniej, bo słaba jest), pije, a jeść nie chce - podchodzi do jedzenia, wącha i odchodzi... ale podchodzi do misek, tylko jakoś tak na nic nie ma ochoty... tak jak ja podczas mocnej grypy - na sam zapach jedzenia mnie odrzuca.

A najgorsze jest z tym jedzeniem: wet mówi, że koniecznie tylko karmy, bo to najlepsze... za to weci - zwolennicy BARFu - że wszystko tylko nie karmy i że tylko koncerny mamią tamtych wetów, a to syf, bo one mają za dużo cukrów itd., a koty są mięsożercami... czytam od kilku dni i jestem coraz bardziej głupia (prawie jak czytanie o żywieniu ludzi (akurat jestem zwolennikiem medycyny naturalnej, gdzie tylko się da, bo medycyna współczesna zawiodła mnie wiele razy, a naturalna sobie poradziła tam, gdzie zwykłe leczenie było nieskuteczne lub mało skuteczne) - tylko dla siebie to po latach eksperymentów dobrałam dietę, ale ja wiem, jak się po czym czuję od razu, a po Mokatku to nie zobaczę od razu).

Wczoraj jak Mokatek zobaczył, że mi aż łzy poleciały, to się przysunął i łapką mi otarł... jakbym nie widziała, to bym nie uwierzyła - malutka jest taka kochana... chyba normalnie zwariuję: bardzo się o nią martwię... a jak czytam o różnych kocich chorobach i objawach oraz zakończenia, to normalnie mi się aż słabo robi. Bezsilność jest straszna :cry:
...

czarnekoty123

 
Posty: 4209
Od: Śro wrz 12, 2012 18:34
Lokalizacja: Mysłowice, śląskie

Post » Czw gru 13, 2012 23:43 Re: Mokate, czyli piękna słodka kocia z charakterkiem

jak kot nie chce jeść to mnie serce zamiera,
wiem jak to jest, znam ten strach...
ale może to nic takiego,
może się zakłaczyła?
a żółtko- może żółtko by zjadła?
można też podać przez strzykawkę
Obrazek
Obrazek

ruru

 
Posty: 19904
Od: Sob gru 29, 2007 20:10
Lokalizacja: Łódź

Post » Pt gru 14, 2012 10:31 Re: Mokate, czyli piękna słodka kocia z charakterkiem

Byłam na kolejnym zastrzyku - wyniki morfologii i wątrobowe są, a do trzustkowych musieli pobrać krew jeszcze raz, bo wystąpiła hemoliza w próbce. Morfologia w zakresie krwinek, hemoglobiny itp. mniej więcej w normie.

ALT jest nieco gorsze niż poprzednio, AST lepsze trochę (oba nadal mocno przekroczone). Kreatynina 77,1 (przy normie 1-168), ale mocznik duży - 18,2 przy normie 5-11,3. Tyle, że krew do badań była pobierana wczoraj, a od niedzieli Mokatek jadł raczej mało i pił niewiele, a od wtorku malutka dostawała antybiotyk i wt/śr mocny środek na zbicie temperatury, który normalnie podobno podaje się max. co 2 dni, bo daje popalić żołądkowi, ale ona mocno gorączkowała, więc nie bardzo był wybór. Wczorajszy obrzęk wątroby zniknął, a tylko w jelitkach czuć trochę twardo (odwodnienie robi swoje).

Dzisiaj dostała podskórną kroplówkę z glokozy i witaminy - początkowo było widać, że czuje się koszmarnie po tej kroplówce - ledwo otwarte oczy, lekkie drgawki i ciężko oddychała, ale po kilku minutach znowu zaczęła mieć normalny wzrok i się dużo myje... no i trochę chodzi za mną, ale ciężko jej, bo kroplówka się jeszcze nie wchłonęła i ciągnie za sobą taki balonik.

Na razie mam jej podsuwać jedzenie, ale nie zmuszać, bo ona z powodu tej wątroby i trzustki oszczędza raczej układ pokarmowy... rano znowu chodziła, wąchała, ale nie chciała nic zjeść... choć pochłonęła kawałeczek białego sera wielkości ziarenka grochu (wczoraj nawet tego nie chciała); daję jej dalej heparenol (wet powiedziała, że jej to może tylko pomóc - może też dlatego puścił jej ten wczorajszy obrzęk wątroby) i te glutki po zaparzeniu i przecedzeniu siemienia lnianego (też wet kazała, bo powiedziała, że jej może to trochę ulgę przyniesie i pójdzie do kuwety).

Jak przeszły jej te biegunki po miesiącu od przyjazdu tu, to nigdy nie było z nią żadnych problemów, a tu nagle takie coś... choć może to przez infekcję coś się odezwało (wtedy osłabione organy gorzej pracują), a ona miała zawsze niezbyt dobre wyniki wątroby, a trzustka też idealna nie była, bo 2-3 razy miała w tym pierwszym miesiącu żółtą biegunkę, ale skoro wszystko przeszło, to wyglądało, że jest dobrze, bo nawet krew się poprawiła. No nic - będę o malutką walczyć dalej: ona jest dzielna i to bardzo, ale widać, że już bardzo zmęczona tym kłuciem: jak widzi kontenerek to już miauczy żałośnie i wskakuje na mnie, a u weta już nawet nie wskakiwała - skuliła się, wtuliła w ręczniki i tylko miauczała... biedna kiciunia - aż mi się serce kroi jak ją muszę tam zanosić, ale to jedyna nadzieja dla niej: samo nie przejdzie.

No i ma uszka takie pergaminowe - ni to białe, ni żółtawe zamiast różowe... ale przynajmniej oczka nieco lepiej wyglądają... i ciągle wietrzy zapachy, ale nic nie je... jak wchodzę do pokoju, to mocno otwiera oczy, a chwilami siada i mi coś mówi (to znaczy miauczy). Mam nadzieję, że jak malutka tyle razy dała radę, to i tym razem sobie poradzi... co się da, to robię i wet też... reszta należy już do matki natury... co ta malutka musi się wycierpieć od małego, to coś strasznego - myślałam, że brak łapki to jej największy problem, a jak się okazuje, to malutka ogólnie miała bardzo ciężki start... aż chwilami mi przechodzi przez myśl, że ona u kogoś mieszkała zanim trafiła do schroniska, ale jak się dowiedział, jak bardzo jest chora, to ją wypuścił/wyrzucił nie przypuszczając, że mała pomimo wszystko przeżyje... bo twarda z niej dziewczynka i kocha życie.

Mam tylko nadzieję, że nawet jak jest problem z tą trzustką, to wystarczy regularne podawanie enzymów czy coś i malutka będzie znowu taka wesoła i żywotna, jak była jeszcze w sobotę (miała wtedy ogromny apetyt - jadła za dwa koty). Tylko żeby ta wątroba lepiej działała... najdziwniejsze, że wyniki nie wskazują na takie pogorszenie samopoczucia, bo są podobne do tych, gdy czuła się w miarę dobrze (poza mocznikiem, ale skoro nie piła, bierze leki itd., to też zapewne wpływa na jego poziom). Teraz maleńka śpi u mnie na kolanach i tylko zmienia pozycje...

Wiedziałam, że dla kota z FeLV każda infekcja jest większym zagrożeniem, że nerki czy wątroba są bardziej wrażliwe itd., ale... nie myślałam, że aż tak szybko poznam to w praktyce... trzymajcie za maleńką kciuki... proszę...
...

czarnekoty123

 
Posty: 4209
Od: Śro wrz 12, 2012 18:34
Lokalizacja: Mysłowice, śląskie

Post » Pt gru 14, 2012 19:25 Re: Mokate, czyli piękna słodka kocia z charakterkiem

Mokatku :ok: :ok:

tamiss

 
Posty: 6179
Od: Śro lut 10, 2010 17:08

Post » Pt gru 14, 2012 21:19 Re: Mokate, czyli piękna słodka kocia z charakterkiem

Mokatek ma lepsze oczy (tak mówi moja mama - ja to już sama nic nie wiem); no i zrobił jeszcze jeden numer - otóż podsuwałam jej różne ulubione rzeczy - totalnie nie chciała tknąć niczego, choć dzisiaj chociaż wąchała a nie wzdrygała się już z kilku cm odwracając głowę; ale że wet kazała nie zmuszać, to tylko proponowałam... ale bez echa; robię sobie kolację, obok na krześle leży Mokatek - jak się nagle zerwała, porwała plasterek wędliny (prasowany indyk - lekkostrawne i delikatne, ale niestety z odrobiną soli) i uciekła wcinając w pośpiechu, to mnie aż zatkało... wiem, że wędlin nie powinna, ale... po tylu dniach głodu stwierdziłam, że lepiej niech zje choć to niż nic (ale tylko ten jeden cienki plasterek dostała - reszty już pilnowałam), a jak zjadła, to dałam jej do pyszczka 0.2ml heparenalu (za co się na ponad 3 godziny obraziła i nawet patrzeć na mnie nie chciała); pochłaniała to jakby z rok nie jadła - z takim apetytem, że nie wiem... Mam nadzieję, że jutro będzie lepiej - ale to i tak sukces, bo choć zaczyna myśleć o jedzeniu, a poprzednie dni odrzucało ją na sam zapach. Mam nadzieję, że to nie jest tylko poprawa na krótką chwilę (kilka dni czy godzin), lecz początek powrotu do dobrego samopoczucia na dłużej... ale na razie jeszcze się boję cieszyć, bo jak czytam forumowe wątki to nieraz poprawia się, a później pogarsza... wprawdzie maleńka jest silna i już z bardzo ciężkiego stanu wychodziła, ale nieskończenie wytrzymałą też nie jest... teraz drzemie mi już na kolanach... ale pewnie w nocy i tak będę się co chwilę budzić i patrzeć jak z nią.
...

czarnekoty123

 
Posty: 4209
Od: Śro wrz 12, 2012 18:34
Lokalizacja: Mysłowice, śląskie

Post » Pt gru 14, 2012 21:36 Re: Mokate, czyli piękna słodka kocia z charakterkiem

kciuki non stop
:ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok:
Obrazek
Obrazek

ruru

 
Posty: 19904
Od: Sob gru 29, 2007 20:10
Lokalizacja: Łódź

Post » Sob gru 15, 2012 19:45 Re: Mokate, czyli piękna słodka kocia z charakterkiem

Mała dostała dzisiaj drugą kroplówkę z glukozą (podskórnie, 250 ml) i zaczyna wyglądać trochę lepiej... no i zaczyna jeść - jeszcze nie jak zwykle, ale w ogóle coś je i sama się o to dopomina (surową dostaje wołowinę i gotowanego indyka w małych ilościach, a do tego 2 rodzaje chrupków RC /dla alergików i dla kotek sterylizowanych/ - tego ma z zapasem i cały czas, ile chce). Do mokrego RC dla kotów o wrażliwym brzuszku się nie umie przekonać (nawet nie chce skosztować) - żadnych mokrych nie chce jeść. Dostała też dzisiaj od weta 10ml parafiny (bo od wtorku biedna tylko siedziała w kuwetce i nic) - pomogło :-) probiotyk zaczęłam jej dzisiaj dawać (wet mi dała Fatrogermina P na 6 dni) i po 1 ml dziennie Bezo-petu (niby skubie trawkę i jest wszystko OK, ale lepiej jej nieco pomóc, lecz ostrożnie, bo przy jej wątrobie i trzustce nie można nic drastycznie - wet mi powiedziała, że przy niej trzeba będzie wszystko ostrożnie i wszystko mocno obserwować, a wtedy jest szansa, że za jakiś czas stanie na nogi na tyle, że jedynym problemem będzie FeLV... ale to może przecież latami się nie uaktywnić i może nam szczęście dopisze).

No i zaczyna się na mnie obrażać, więc chyba już trochę lepiej z nią ;-) mam nadzieję, że tendencja się utrzyma i malutka szybko dojdzie do siebie, bo jeszcze widać, że bardzo taka biedna jest (choroba mocno ją wymęczyła - ma zdecydowanie bardziej rozszerzone źrenice, a jak widzi, że biorę do ręki jakieś pudełko czy saszetkę, to od razu zaczyna miauczeć, bo już ma dość różnych specyfików) i że do "dobrze" jest bardzo daleko... najważniejsze, że powoli zaczyna sama jeść i to bez szczególnej zachęty i myje się dużo, a do tego troszkę się bawi (nie biega, ale bije trawki czy sznureczki łapką jak się koło niej poruszają).

Mam nadzieję, że jutro będzie jeszcze lepiej...
...

czarnekoty123

 
Posty: 4209
Od: Śro wrz 12, 2012 18:34
Lokalizacja: Mysłowice, śląskie

Post » Nie gru 16, 2012 20:15 Re: Mokate, czyli piękna słodka kocia z charakterkiem

Dzisiaj odpuściliśmy kroplówkę - malutka wczoraj zaczęła dość porządnie jeść, a te kroplówki to dla niej potworny stres. Dzisiaj trochę bawiła się przy drapaku, a rano tak krzyczała o śniadanie, że chyba pół bloku słyszało :D najpiękniejszy dźwięk na świecie - głośne wołanie kotka o jedzenie :1luvu: bo jak pomyślę o tym jak nie dość, że nie jadła to na sam zapach nawet ulubionych rzeczy odwracała główkę... straszne to było!

Jeszcze słabiutka jest, ale poprawa jest ogromna - oby tak dalej :kotek: mam nadzieję, że to kwestia czasu jak całkiem dojdzie do siebie i obejdzie się bez niespodzianek.

Co ciekawe - wczoraj Bezo-Pet musiałam strzykawką, bo za nic nie chciała jeść... a dzisiaj znowu zaczęłam od dania pod nosek, później kropelką na łapkę... pomyślała i jak się przyssała do tubki, to mało nie padłam z wrażenia - tak jej zasmakowało :ok: no i ugniata mnie już łapeczkami mrucząc przy tym jak mały traktorek...
Jutro 7 dzień antybiotyku - mam nadzieję, że ostatni, bo ona jak widzi kontenerek, to już ucieka, całą drogę (w obydwie strony płacze), a u weta kuli się przerażona... nawet pani doktor już jest jej żal (to widać), że malutka taka przerażona.

Dzisiaj już nie miała cały dzień takich szerokich źrenic, ale oddycha jeszcze dość nerwowo - może jak skończą się te wycieczki, to dojdzie do siebie, bo stres to akurat nie jest to, co kotkom służy.
...

czarnekoty123

 
Posty: 4209
Od: Śro wrz 12, 2012 18:34
Lokalizacja: Mysłowice, śląskie

Post » Pon gru 17, 2012 19:47 Re: Mokate, czyli piękna słodka kocia z charakterkiem

Mokatek dzisiaj zjadł tylko śniadanie, a tak cały dzień śpi; dzisiaj była ostatnia wizyta u weta odnośnie antybiotyku - 7 dzień; biorąc pod uwagę to jak malutka potwornie znosi stres związany z wizytami tam (ona się czuje bezpiecznie tylko w domu), to stwierdziliśmy, że powinno wystarczyć. Po powrocie dała się namówić tylko na Bezo-Pet, a resztę wąchała z powietrza, ale nie miała na razie ochoty (wczoraj jadła co 2-3 h - 7 porcji takich jak normalnie zjada 3) - chyba się ciutkę przejadła (oby). Kroplówki dzisiaj też już wet nie dawała, bo stwierdziła, że odwodnienia nie widać, a kicia je, więc dodatkowo nie będziemy jej stresować (strasznie płakała przy tych dwóch kroplówkach i była przerażona, choć ją tuliłam i głaskałam - ona jest wrażliwa pod każdym względem).

Dzisiaj ma trochę rozdęty brzuszek - wet podotykała i powiedziała, że to jelita, ale to ponoć normalne po 10ml parafiny, a do tego probiotyk i zjedzenie dużej ilości jedzenia. Trzeba przyznać, że mała tak lata do kuwetki, że po wyjściu aż się na minutkę kładzie zanim się zacznie myć (teraz - godz. 22 właśnie zaczęła jej się biegunka; i nie zjadła nic od śniadania). Od wczoraj już rano ma te swoje szpileczki w oczach; dzisiaj trochę jest taka ospała (jak zwykle zresztą przy takiej pogodzie). Mam nadzieję, że jutro będzie bardziej ożywiona - zwłaszcza jak zobaczy, że nie musi wsiadać do kontenerka (dzisiaj przed wejściem broniła się zapierając nie tylko łapami, ale i ogonem - naprawdę ma tego dość). Pewnie teraz kilka dnia jej zejdzie zanim się uspokoi i dojdzie do siebie.

Dzisiaj musieli jej jeszcze raz brać krew, bo z tych kilku badań na trzustkę, to na jedno muszą wysyłać do Niemiec, a na jedno do USA i trochę za mało krwi było, żeby obdzielić Wrocław i te pozostałe - ale przynajmniej będzie pewne, czy ma przewlekłe problemy z trzustką czy też jest problem z kwasem foliowym lub witaminą B5 albo tylko jakiś stan chwilowy i tylko wątroba jeszcze do siebie nie doszła (nie chcę w ciemno próbować z jakimiś lekami czy enzymami - to nigdy nie jest obojętne dla organizmu, a ona jest bardzo delikatna i jeszcze ten FeLV, więc nie chcę jej męczyć czymkolwiek jak nie jest to niezbędne).

Niemniej jednak nadal się mocno stresuje - dopóki ona znowu nie będzie biegać i skakać jak wariat każdego dnia, a do tego codziennie wcinać z apetytem, to chyba nie wyśpię się porządnie i codziennie rano będę jej nasłuchiwać z sercem w gardle: w końcu to mój kiciuś, któremu obiecałam, że zrobię wszystko, żeby jej życie - niezależnie od długości - było jak najlepsze: nie mogę malutkiej zawieść.
...

czarnekoty123

 
Posty: 4209
Od: Śro wrz 12, 2012 18:34
Lokalizacja: Mysłowice, śląskie

Post » Wto gru 18, 2012 8:00 Re: Mokate, czyli piękna słodka kocia z charakterkiem

Maleńka dzisiaj rano krzyczała o jedzenie - apetyt wrócił! Choć tyle, bo oddycha jeszcze nerwowo i brzuszek wzdęty, ale jakby trochę mniej. No i dzisiaj była porządna sesja ugniatania szlafroka łapkami (lewą realną i prawą niewidzialną). Teraz to już tylko spokoju potrzebuje, żeby dojść do siebie... i kciuków!

Jedno, co się zmieniło po tej chorobie: odkryła, że robienie "miau" to skuteczniejszy sposób zwrócenia uwagi niż usiąść (najlepiej z tyłu kogoś) i wpatrywać się licząc, że zauważy... no i sobie miauka przy każdej okazji (głodna, najedzona, pobaw się, pogłaskaj, boję się itd.) - tak jej się spodobało.
...

czarnekoty123

 
Posty: 4209
Od: Śro wrz 12, 2012 18:34
Lokalizacja: Mysłowice, śląskie

Post » Wto gru 18, 2012 22:32 Re: Mokate, czyli piękna słodka kocia z charakterkiem

Podczytuję i trzymam kciuki za koteńkę :)

PS. Moja Mrunia przez kilka miesięcy po adopcji nie wydawała prawie z siebie dźwięku, a teraz jest taką gadułą, że nie sposób jej uciszyć :wink:
Obrazek

mokusatsu

 
Posty: 451
Od: Czw wrz 01, 2011 22:13
Lokalizacja: Łódź / Namysłów

Post » Śro gru 19, 2012 0:20 Re: Mokate, czyli piękna słodka kocia z charakterkiem

gpolomska pisze:Maleńka dzisiaj rano krzyczała o jedzenie - apetyt wrócił! Choć tyle, bo oddycha jeszcze nerwowo i brzuszek wzdęty, ale jakby trochę mniej. No i dzisiaj była porządna sesja ugniatania szlafroka łapkami (lewą realną i prawą niewidzialną). Teraz to już tylko spokoju potrzebuje, żeby dojść do siebie... i kciuków!

Jedno, co się zmieniło po tej chorobie: odkryła, że robienie "miau" to skuteczniejszy sposób zwrócenia uwagi niż usiąść (najlepiej z tyłu kogoś) i wpatrywać się licząc, że zauważy... no i sobie miauka przy każdej okazji (głodna, najedzona, pobaw się, pogłaskaj, boję się itd.) - tak jej się spodobało.


ojej, to małe ufff :ok: :ok: :ok: :ok:
i niech już tylko coraz lepiej będzie :ok: :ok: :ok: :ok: :ok:
Obrazek
Obrazek

ruru

 
Posty: 19904
Od: Sob gru 29, 2007 20:10
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro gru 19, 2012 7:55 Re: Mokate, czyli piękna słodka kocia z charakterkiem

Niech ona sobie miauczy do woli - byle szczęśliwa i zdrowa była :kotek: w końcu to kotek, więc musi miauczeć :1luvu:

Mokatek na razie dobrzeje - je dobrze, w kuwetce też już OK (jeszcze dwa dni probiotyku, a Heparenol /polecony przez weta/ na dłużej - jak się skończy, to chcę go zastąpić Hepatoforce, bo chyba jest lepszy... ciężko tak wybierać, bo nawet wet wszystkowiedzący nie jest - moja powiedziała, że kota można wspierać w walce z chorobą, ale to stworzenie o dość nieprzewidywalnym organizmie i dlatego ciężko się je diagnozuje oraz leczy i trzeba dobrze obserwować wszystko, co się da). Widać, że jeszcze całkiem nie wydobrzała, ale wygląda lepiej (dzisiaj całe rano męczyła drapak i mordowała mysz, która jest przy nim - teraz najadła się i odpoczywa). Trochę jeszcze miewa rozszerzone źrenice (nie gorączka, ale trochę cieplejsza bywa) i chwilami nerwowo oddycha (zdecydowanie nie lubi lekarzy i mocno ją to stresuje - nie tylko chwilowo, ale na następne kilka godzin). Mam nadzieję, że te 7 dni antybiotyku było dość, ale jak się weźmie pod uwagę jej wątrobę (a każdy antybiotyk obciąża nerki, wątrobę itp.) oraz stres u weta (wycieczka krótka - niecałe 10 minut spacerkiem), to gdzieś trzeba było znaleźć kompromis (mam nadzieję, że słusznie wybrałam - silny stres mógłby u niej aktywować kolejne paskudztwa do białaczki włącznie, więc trzeba to też brać pod uwagę).

No i czekam na wyniki trzustki, bo być może trzeba jej będzie enzymy trzustkowe podawać; przecież nie skażę jej na dietetyczne sucharki /dietetyczne chrupki/ do końca życia - to taka różnica jak opisana w książce "Ziołolecznictwo" - jak kogoś boli coś po kapuście czy innych wartościowych pokarmach to są dwie drogi - przestać jeść kapustę lub dosypywać do niej kminku i innych ziół, żeby się lepiej trawiło. Ale to zobaczymy - może to tylko chwilowa niewydolność trzustki jej się pojawia, bo teraz jest niby lepiej (dlatego chciałam taki komplet badań, żeby wiedzieć dokładnie, a nie niepotrzebnie kotka dręczyć dietami i czym tam jeszcze).

Zamówiłam jej chrupki Orijena i mokre Integra Sensitive z Animondy (ostatnia próba z mokrym) - wolałabym, żeby miała bardziej urozmaicone jedzenie niż tylko dwa rodzaje chrupków RC plus wołowina (okazyjnie do tego łosoś i cielęcina - to jej też smakuje) - a na razie żadnego mokrego nie chce jeść (żadnego RC, żadnej Puriny/Gourmeta). Swoją drogą to ona lubi mieć na "talerzu" więcej rodzajów chrupków, więc chyba będę jej sypać po kilka z tych 4 rodzajów (RC dla sterylizowanych, RC dla alergików i dwa rodzaje Orijena), bo wtedy organizm ma z czego wybierać potrzebne składniki (trzeba trochę zaufać naturze - tak zrobiłam w swoim przypadku i pomogło: lekarze nie dawali rady, natura - dała). Z tą wrażliwością układu trawiennego to normalnie jest jak ja - tośmy się dobrały, nie ma co.
...

czarnekoty123

 
Posty: 4209
Od: Śro wrz 12, 2012 18:34
Lokalizacja: Mysłowice, śląskie

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 35 gości