Zima była piękna tego roku i święta zapowiadały się bajecznie. Spadło dużo śniegu, trzymał mrozek, świeciło słońce.
Poszła rano po ostatnie zakupy i radośnie wracała do domu ciesząc się na podróż do rodziny.
Wchodząc do klatki natknęła się na zamieszanie. Starszy pan miotał się przy drzwiach i próbował wyrzucić gościa z drzwi. Gość skorzystał z jej wejścia, zawinął się i poleciał za nią na górę. Przysiadł na schodku i nic nie mówiąc tylko się na nią patrzył.
Ona też nic nie powiedziała, popatrzyła, wzruszyła ramionami i weszła do mieszkania.
Za chwilkę wyjrzała na klatkę. Gość siedział nieruchomo w tym samym miejscu i nadal patrzył w milczeniu.
Zapytała go inteligentnie: "chcesz jeść?". Nic nie odpowiedział, tylko jakby skurczył się w sobie.
Poszła do Pana kręcącego się po kuchni.
- Zobacz siedzi taki jeden na klatce, mogę dać mu jeść? Zimno jest, pewnie głodny?
Pan wzruszył ramionami
- A co mu dasz, jest tylko szynka...
- Spróbuję, może zje.
Ukroiła kawałek szynki, podeszła do drzwi i otworzyła je szeroko.
- Będziesz takie jadł?
Podszedł i szybko zjadł.
- To może wejdziesz i zjesz jeszcze?
Wszedł. Zjadł. I znowu zjadł.
- Musimy zaraz jechać, weź go wypuść, bo pewnie będzie rwał na dwór.
Poszła i otworzyła drzwi. Spojrzał się dziwnie i się nie ruszył.
- No i co teraz?
- Kupię mu spanie i kuwetę. Zamkniemy go w przedpokoju, tutaj dużych szkód nie narobi, a jutro się go wypuści.
Poszła i kupiła co umiała. Poza jedzeniem, o tym nie pomyślała.
Zostawili go i pojechali. Wracali pełni niepokoju, czy nie zdemolował mieszkania. Nie zdemolował, był chyba zmęczony, bo cały czas spał. Wstał dopiero rano. Przyszedł nieśmiało do kuchni i usiadł w kąciku.
Pan spojrzał, pomyślał i zapytał
- Chcesz jeść? Ale jest tylko szynka, będziesz jadł? Bo ona ci nic nie kupiła.
Zjadł.
Kiedy się najadł, ona otworzyła drzwi
- Może chcesz wyjść?
Nie chciał. Otwierała mu drzwi przez tydzień ciągle zadając to samo pytanie. Po tygodniu przestała.
-To może dajmy mu imię?
Przyszedł w gości 24 grudnia 2001 roku. I ciągle nie chce wyjść.
Kitłaniu
