Byłam z Mimi u weta do golenia, ale obejrzał ją dokładnie i stwierdził, że się grzyb już nie niesie i żeby narazie nie fundować jej dodatkowej porcji stresu. A możliwe, że nie niesie się bo wykąpałam ją 2 razy w nizoralu, jak podpowiedziała MB&Ofelia. Dziękuję

Brzuszysko rażąco czerwone "wystygło" i zróżowiało. Problem był za to wielki z pyszczkiem, no i nic nie mogła łykać. Oczywiście w domu narada i poszukiwania czegoś spoza kręgu alergenów. Wymyśliliśmy srebro koloidalne. Codziennie rano i wieczorem smarowałam Mimi pysio, zagrzybione oczka, a także wlewałam dawkę do środka kota
Dziękuję za podpowiedź zutor

Pewnie też bym wypróbowała, ale jak narazie Mim jest coraz bielsza na buzi, różowieje na ciele. Zobaczymy jak dalej. Śmiejemy się, że ona pomału się wyciąga, tymczasem nie alergiczna Basted, leczona tradycyjnie lamisilem i imaverolem męczy się już 6 tydzień. Biedna - z devona zrobił się sfinks.
Na początku stycznia odbieram wyniki z laboratorium, zobaczymy co to za paskudztwo, może zaszczepimy
Kciuki za Złociutkiego, oby chłopak walecznie gribka pokonał!
