Revontulet pisze:Święta w górach... I perspektywa pieszej wycieczki w sniegu po kolana...
Rozmarzyłam się. Czy ja juz mówiłam, że lubię zimę?
Pomieszkałabyś tu u mnie w zimie to szybko by Ci przeszło lubienie
W domu skoki temperatury od 10 do 22 stopni, ciągła walka z cięciem drewna, z węglem, popiołem itd
Że o zamarzniętej sianokiszonce nie wspomnę a nawet jak nie jest zamarznięta to czysta przyjemność rozbierać bele na dworze podczas śnieżycy

I taszczenie wiadrami hekolitrów wody kiedy w stajni zamarza kran
Dzisiaj na przykład nie dam rady wyjechać bez szuflowania, nawet z napędem 4x4 i na łańcuchach
A kilkugodzinne machanie szuflą żeby odśnieżyć 100 metrów drogi wcale mi się nie uśmiecha

Tym bardziej że dalej ma sypać więc nawet jeśli pojadę to mało prawdopodobne że dojadę potem do domu... A pomysł przedzierania się przez zaspy z naręczem żaluzji które wcale lekkie nie są też wcale mi się nie podoba
A chciałam przy okazji pożyczyć od mamy na wigilię zastawę obiadową na 12 osób i parę krzeseł

Zdecydowanie nie lubię zimy
Mój kurier też robi takie oczy jak zdarzy mi się zrobić małe zamówienie pomiędzy dużymi
