Eryk został odpchlony, przesiedział na moich kolanach z 15 minut w poszwie na poduszkę, tylko mu głowa wystawała. Ale nikt nie mówił, że będzie mu u mnie łatwo

Przedtem zjadł puszkowe z witaminami, choć chwilę się zastanawiał, czy na pewno to zje. Oczy zakropione, przedtem przemyte herbatą razem z nosem. Zaraz lepiej wygląda. Ale chudy okropnie, dobrze, że kości nie przebijają skóry.
Chyba kiedyś będzie ładny, na razie strasznie świszcze i podśmierduje.
Ale za to jest łatwo obsługiwalny, kuweta zaliczona w 100%. Fajnie mruczy. Znacznie mi poprawia psychikę po chorobie Białej. Choć strasznie się boję, tfu, tfu, tfu...