Milusia wreszcie w swoim domku na Śląsku:)

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pon gru 10, 2012 0:54 Re: Milusi potrzebny pilnie dt- samotna jak na ulicy

Może dziś się uda :ok: :ok: :ok:
Obrazek

KITKA[*]28.03.2011 ŻUCZEK[*]17.04.2013 BUNIA[*]30.03.2015 BUBA [*] 12.10.2015 ZUZIA[*] 14.01.2018
RUDY MIŚ [*]1.08.2019 MAŁA[*] 11.04.2020

Do zobaczenia nasze kochane

ankacom

 
Posty: 3873
Od: Wto wrz 14, 2010 17:23
Lokalizacja: Białystok

Post » Pon gru 10, 2012 8:26 Re: Milusi potrzebny pilnie dt- samotna jak na ulicy

Nie raz organizowałam transport i to wcale nie jest takie proste, żeby wszystko zgrać.
A tu na dodatek jeszcze kota trzeba odzyskać.

jasdor

Avatar użytkownika
 
Posty: 16341
Od: Sob wrz 19, 2009 11:51
Lokalizacja: Krosno

Post » Pon gru 10, 2012 8:39 Re: Milusi potrzebny pilnie dt- samotna jak na ulicy

Baaa, przekonać DT, że inny DT bedzie lepszy!

WeraW

 
Posty: 1192
Od: Pt lut 24, 2012 21:02

Post » Pon gru 10, 2012 8:43 Re: Milusi potrzebny pilnie dt- samotna jak na ulicy

przesłałam kontakt do Alyss obecnemu dt Milusi, czekam na jakieś informacje
Kod:
Soniusia Obrazek Feluś Obrazek Obrazek ObrazekBusia już wśród kocich aniołków [*] http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1& ... &start=360

lula11

 
Posty: 979
Od: Pon paź 31, 2011 10:32
Lokalizacja: Szczecin

Post » Pon gru 10, 2012 8:47 Re: Milusi potrzebny pilnie dt- samotna jak na ulicy

Alyss wysłałam do Ciebie pw
Kod:
Soniusia Obrazek Feluś Obrazek Obrazek ObrazekBusia już wśród kocich aniołków [*] http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1& ... &start=360

lula11

 
Posty: 979
Od: Pon paź 31, 2011 10:32
Lokalizacja: Szczecin

Post » Pon gru 10, 2012 9:39 Re: Milusi potrzebny pilnie dt- samotna jak na ulicy

Ciekawa jestem kiedy DT się odezwie do Alyss.

WeraW

 
Posty: 1192
Od: Pt lut 24, 2012 21:02

Post » Pon gru 10, 2012 10:14 Re: Milusi potrzebny pilnie dt- samotna jak na ulicy

Jak tylko się czegoś dowiem dam znać. Na razie musimy uzyskać zgodę na zabranie Milusi. Co też może do najłatwiejszych zadań nie należeć.

Wiem, że może być trudno z transportem. Spróbujemy, możne ktoś dałby radę podrzucić ją przynajmniej do Wrocławia, a ja odebrałabym ją pociągiem. W ostateczności mogę po nią pojechać pkp do samego Szczecina. Tylko nie wiem jak kotka zniesie taką długą podróż :/ Tym będziemy się martwić później.

Alyss

 
Posty: 546
Od: Czw wrz 06, 2012 19:01

Post » Pon gru 10, 2012 10:56 Re: Milusi potrzebny pilnie dt- samotna jak na ulicy

To prawda na razie czekamy na decyzję obecnego dt Milusi.
Kotka w zamknięciu jest bardzo spokojna, jak była po sterylizacji w klatce przez da tygodnie to nawet wychodzić z niej nie chciała.
Kod:
Soniusia Obrazek Feluś Obrazek Obrazek ObrazekBusia już wśród kocich aniołków [*] http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1& ... &start=360

lula11

 
Posty: 979
Od: Pon paź 31, 2011 10:32
Lokalizacja: Szczecin

Post » Pon gru 10, 2012 11:15 Re: Milusi potrzebny pilnie dt- samotna jak na ulicy

Mam rozumieć, że obecny DT chce sprawdzić domek u Alyss ? 8O Kot w budzie na podwórku ma faktycznie znakomite warunki :evil:
Nowy bazarek viewtopic.php?f=20&t=217527 Zapraszam

ewar

 
Posty: 56259
Od: Wto lis 06, 2007 20:17
Lokalizacja: Stalowa Wola

Post » Pon gru 10, 2012 11:19 Re: Milusi potrzebny pilnie dt- samotna jak na ulicy

Ewar, też tak myślę. Warunki wprost syberyjskie.

WeraW

 
Posty: 1192
Od: Pt lut 24, 2012 21:02

Post » Pon gru 10, 2012 11:27 Re: Milusi potrzebny pilnie dt- samotna jak na ulicy

Kot stróżujący ? :wink: Przepraszam za złośliwości, ale na tym forum informacja, że kota wywalono z domu i w taka pogodę ma do dyspozycji budę jest nie do zaakceptowania.
Nowy bazarek viewtopic.php?f=20&t=217527 Zapraszam

ewar

 
Posty: 56259
Od: Wto lis 06, 2007 20:17
Lokalizacja: Stalowa Wola

Post » Pon gru 10, 2012 11:40 Re: Milusi potrzebny pilnie dt- samotna jak na ulicy

Właśnie ja też tego nie rozumiem, obecny dt powinien bez szemrania oddać Milusię do ciepłego mieszkania, łaski jakby nie robi
jo.anna
 

Post » Pon gru 10, 2012 11:47 Re: Milusi potrzebny pilnie dt- samotna jak na ulicy

Może Milusia tam na ogrodzie w DT ma etat na odśnieżacza? :evil:

WeraW

 
Posty: 1192
Od: Pt lut 24, 2012 21:02

Post » Pon gru 10, 2012 12:24 Re: Milusi potrzebny pilnie dt- samotna jak na ulicy

Alyss pisze:Trzeba by ułożyć jakiś sensowy plan. Nie mam doświadczenia w organizowaniu takich akcji.

Szczerze to nigdy nie byłam DT. Sama mam trudnego kota, którego ktoś pewnie wyrzucił, bo namiętnie niszczył firanki, zrzucał wszystko z szafek, zdarzało mu się mieć napady agresji. Rzucał się nagle i gryzł mnie. Istny szatan, ktoś by powiedział złośliwy, a on po prostu wiele przeszedł w swoim kocim życiu. Teraz to nie ten kot, kochany, dobry wujek dla młodszego Mikiego. Choć głaskać i przytulać mogę go tylko kiedy on ma na to ochotę. Śmiesznie to wygląda, rzucam wszystko, bo Kuba wszedł na kolana.


Alyss takie zachowanie kota, że rzuca się na człowieka i gryzie nie musi wynikać z tego, że wiele przeszedł!
Może to być efekt tego, że kot był za wcześnie wzięty od matki albo stracił matkę i wychowywany był przez człowieka.
Zaczyna wtedy opiekuna traktować jak swój gatunek - drugiego kota.
Rzuca się na człowieka zaczepiając go do zabawy.
Tak jak by zaczepiał swojego kociego kolegę

Ale przechodząc do rzeczy chciałam się podzielić swoim doświadczeniem w sprawie trudnego kota, bo wydaje mi się, że bagatelizujecie tutaj na wątku te informacje, które na temat zachowań kotki pochodzą z DS i obecnego DT. Bo z tego, co zrozumiałam założycielka wątku miała z kotką kontakt tylko na ulicy?

Znajoma karmicielka dokarmiała kiedyś na ulicy bardzo ładną i oswojoną kotkę.
Po kilku miesiącach doszła do wniosku, że ją przygarnie do swojej kici.
Poprosiła mnie o pomoc. Kotkę z ulicy zaniosłam do domu na rękach.
Była super miłą, głośno mruczącą, patrzącą człowiekowi miłośnie w oczy koteczką.
Na początku była izolowana od rezydentki, szybko zrobiłyśmy odrobaczanie, sterylkę, szczepienie.
Okazało się, że jest w dobrej kondycji i zdrowa.
Problem pojawił się, kiedy doszło do kontaktu z rezydentką.
Pierwszej próby połączenia nie widziałam, według relacji zaatakowała nowa. Kotki zwarły się jak walczące kocury. Rezydentka ze strachu posikała się i uciekła.
Został podjęta jeszcze jedna próba przy mnie.
Nowa koteczka siedziała w kuchni, kiedy przyszła rezydentka.
Atak był błyskawiczny, bez ostrzeżenia.
I znowu rezydentka w trakcie zwarcia się posikała i uciekła.
Więcej prób nie podejmowałyśmy.
Jasne było, że musi być dom bez kotów. Tylko ludzie, dla których kotka potrafi być miła.
Poszła do ludzi, którzy właśnie stracili kotkę.
Była tam miesiąc, kiedy zadzwonili, że chcą ją oddać.
Kotka od początku nie akceptowała mężczyzn i w czasie dwóch miesięcy pobytu w tym domu, nie zaakceptowała. Kiedy pan domu lub jego syn wchodzili do pokoju, to warczała. Do kobiet odnosiła się lepiej, szczególnie lubiła wchodzić na kolana, żeby pospać, ale głaskana potrafiła niespodziewanie i bardzo mocno ugryźć. To jednak nie zniechęciło ich całkowicie, ale atak na najmłodszą jedenastoletnią córkę. Dziewczynka bawiła się z kolegą i biegała po mieszkaniu. Bieganie i hałasy widać przeszkadzały kotce, bo pobiegła za dziewczynką i zaatakowała ją. Boleśnie ugryzła ją w łydkę.
Musiałam jakoś się zorganizować, żeby ją zabrać, bo nie mogłam mieć w domu w tym czasie kota. Następne dwa miesiące koteczka spędziła u mnie. Mogłam ja poobserwować do woli. Oczywiście postępowałam z nią ostrożnie, w domu było bardzo spokojnie. Ale potwierdziło się to, że gryzie dość niespodziewanie i mocno, kiedy nie życzy sobie już głaskania. No i że potrafi zaatakować. Mnie zaatakowała, kiedy wróciłam z piwnicy. Dokarmiałam tam kocura. Całkiem oswojonego. Przy karmieniu ocierał się o moje nogi. W domu kotka zaczęła wąchać moje spodnie, potem warczeć, a wreszcie rzuciła się gryźć moje nogi. I naprawdę nie było w tym nic śmiesznego, że zapach potrafi tak zdenerwować kotkę, było to przerażające, bo kotka była rozjuszona i wściekła. Uciekłam do łazienki, żeby się szybko przebrać. Kotka zaatakowała też moją koleżankę. Skoczyła na jej ramię i ugryzła ją.
Dlaczego tak się zachowywała tego nie wiem, ale nie widziałam w jej zachowaniu oznak złego traktowania lub lęku przed ludźmi. Tak jak napisałam wcześniej z dworu przyniosłam ja na rękach, nie bała się ludzi, zachowywała się w mieszkaniu bardzo pewnie od początku. Spała na widocznych miejscach, w swobodnej pozie. Ze mną nie szukała specjalnie kontaktu poza posiłkami i przywitaniem, kiedy przychodziłam do domu.
Szukałam jej tylko i wyłącznie domu wychodzącego. I to bez małych dzieci.
Pomógł mi sąsiad. Kotka poszła do jego kolegi, który mieszkał pod miastem. Kotka nie mieszka w domu, ale w pomieszczeniu gospodarczym obok domu, bo Ci ludzie zawsze mieli niewykastrowane kocury i do domu ich nie wpuszczali. I co ważne kotka do domu się nie pcha. Owszem przy jedzeniu pomizia się i poociera o nogi. A oprócz tego żyje obok swoim własnym życiem i nie szuka kontaktu poza posiłkami. Pojeść, pospać i trochę się powłóczyć. To tyle.

Piszę o tej kotce, bo to, co przeczytałam o Milusi wydaje mi się podobne. Moją Rysię też mogłam nazwać Milusia tak bardzo wydawała się miła. A miała takie zachowania, że ja nie chciałabym z nią mieszkać w mieszkaniu!

Wracając do Milusi. Uważam, że zanim się kotkę przewiezie do nowego DT, to byłoby lepiej porządnie dowiedzieć się, jak kotka się zachowuje. Czy szuka kontaktu z człowiekiem i pcha się do domu? Dlaczego DT uważa, że jest „wredna” i czy według obecnej opiekunki możliwe jest, żeby kotka mieszkała w mieszkaniu z dwoma innymi kotami?
Na przykład taka sprawa: Alyss, czy będziesz miała możliwość ją izolować, jeśli się okaże, że atakuje Twoje koty?
Obrazek

mimbla64

Avatar użytkownika
 
Posty: 14867
Od: Pon lis 12, 2007 9:29
Lokalizacja: Warszawa Wola

Post » Pon gru 10, 2012 12:32 Re: Milusi potrzebny pilnie dt- samotna jak na ulicy

Lula11 miała kontakt z kotką nie tylko na ulicy. Po sterylizacji przez 2 tygodnie mieszkała w polickiej kociarni, gdzie miała świetny kontakt z człowiekiem, natomiast za innymi kotami nie przepadała. W DS do którego trafiła na początku nie rzucała się na ludzi, a podrapanie dziecka uważam za wypadek. Nic dziwnego, skoro właściciele mysleli że kotka zajmie się sama sobą. Spała z nimi, w innym przypadku nie podrapała dziecka (bawił się zabawką i to zaciekawiło kotkę). Potem Milusia trafiła do DT w którym jest teraz. I na początku mieszkała w domu. DT nawet pisał, że zaczyna sie dogadywac z kotami, a potem została wywalona na dwór. Siedziała wpatrzona i czekała kiedy będzie mogła wejść do środka.

Ja myślę, że kotka jest do ogarnięcia. Ja ją pamietam jako straszna pieszczochę, która lgnęła do wyciągnietej ręki.

WeraW

 
Posty: 1192
Od: Pt lut 24, 2012 21:02

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: aga66, Blue i 258 gości