Jak wolicie - najpierw radośnie a potem bee czy odwrotnie? Ponieważ za długo by czekać na odpowiedź zrobię przekładaniec:
Cielito ślicznota ma ślicznego małego grzybka na brzusiu. Więc się pryskamy, co nie spotyka się z entuzjazmem koteczka. Co gorsza w związku z tym raczej odpada szczepienie w ten weekend

. Ale jeszcze zadzwonię i się upewnię, bo bardzo by mi pasowało zaszczepić gada póki nic poważnego nie złapał.
A poza tym maluch jest przesłodki - jak rano chcę SAMA wypić kawę (ze śmietanką oczywiście) to najpierw muszę Cielowi nalać śmietanki do jego filiżaneczki - a potrafi w trakcie nalewania już pić i widać że chciałby się do kartonika przyssać. Dziś rano nie dostał (brakło dla koteczka) więc kawę cały czas trzymałam w ręku usuwając się z jego zasięgu, by nie było tak, jak wczoraj po południu, gdy niechcący podzieliłam się z nim kurczakiem z rosołu - musiałam na chwilę wyjść z kuchni i kawałek kuraka zniknął, mimo że nie było żadnego mebla, po którym mógłby łobuz wleźć na stół. Warkot i ciamkanie z kąta pokazały jasno kto jest odpowiedzialny za uszczuplenie naszej wkładki mięsnej do risotto

.
Ostatnio nie widziałam białoburej kociczki i coraz bardziej się martwię - nie wiem, czy znalazła dom lub przynajmniej ciepłe schronienie, czy też...

Pójdę sie dziś zobaczyć z karmicielkami to zapytam - może one ją widziały? Za to rudzielec albo siedzi na balkonie, albo pod balkonem - w mniej więcej półmetrowej szczelinie między blokami. Jak zaczęłam podchodzić do niego, zwiał natychmiast - ma tam wejście wykopane, bo szczelina od góry do dołu jest zabezpieczona osłonką z blachy.
Mój kumpel, o którego bardzo się martwiłam czuje się lepiej

i raczej pojadę w weekend go odwiedzić = ma szczęście jestem już w na tyle dobrej formie, że nie będzie problemu nawet jakbym miała jechać sama (a może się uda załapać na podwiezienie.
