» Czw gru 13, 2012 10:40
Re: Uratowana Rózia :-)
Mirka, ja bym NIE dawała leków doustnych, ona naprawdę ma tego grzyba minimalnie - tylko na uszku i ciut na pysiu, wczoraj czochrałam po sierści i oglądałam skórę, łapki, nigdzie indziej nie widać żadnych zmian.
Dostała szczepionkę, zobaczysz - ona to zwalczy - będzie dobrze, a tabletki na grzybicę bardzo obciażają wątrobę - to jest ryzyko, i to jest ostateczność jak już nic nie skutkuje, naprawdę znam kilka przypadków kotów którym siadła watroba po kuracji orungalem czy ketokonazolem - NIE NARAŻAJ JEJ NA TO, szczególnie, ze dopiero co odzyskuje siły po ciężkiej zapaści swego zdrowia
Trzeba zrobić tak jak mówi wetka, podnosić odporność, dobrze karmić, odstawic antybiotyk, podawać coś z kwasami omega.
Do tego smarowanie zmian + te szczepienia x 2 i musi być dobrze.
Nie ma co jej golić, niema zmian na pozostałej skórze, smaruj tylko zmiany, oba uszki, i co jakiś czas całą tak przejedź po całej sierści rękoma zwilzonymi w imawerolu, czy fungdermie.
Jeżeli naprawdę masz bardzo fobię na tego grzyba, to kotka może trafić na czas leczenia do mnie, będzie u mnie w sypialni oddam Ci ją już po ustąpieniu wszystkich zmian, drugą szczepionkę podamy w terminie jak wetka kazała.
Ja już się wyleczyłam z grzybowej fobii, kiedyś też miałam, ale po kilku leczeniach podchodze już do tego ze spokojem, każdy kot grzyba zwalcza, jeden prędzej drugi później, zależy głównie od odporności, ja zawsze wspomagam szczepionkami (minimum x 2) plus smarowanie i zawsze było ok, no z maluchami tylko bywa ciężko, w tym roku wzięłam małe kociaki w maju z grzybem z podwórka to do adopcji nadawały się dopiero we wrześniu, całe lato upłynęło na leczeniu grzyba no ale cóż.
Ja nie wiem jak to jest możliwe, że ona do mnie się tak ufnie zachowuje, czy mnie pamięta? No ale ja ją strasznie męczyłam przez te pierwsze dni, kłułam kroplówkami, karmiłam strzykawką nawet jak nie chciała...
Wczoraj naprawdę płakać mi się chciał jak wtulała się we mnie i mruczała, chciałam ją zabrać, no ale wiem, że to do niczego nie prowadzi, i tak mam przekocenie już maksymalne, więc nawet jak trafi do mnie tymczasowo na leczenie grzyba to potem i tak musi iść do adopcji...
Z dawkowaniem beta-glukanu to nie wiem, tego chyba się nie przedawkuje, ja zawsze sypałam pi razy oko. Chyba jak podzielisz na 8 części to będzie oki.