No to ciąg dalszy, Rózia zajada z dzikim apetytem, dzikim dosłownie bo czasami łapnie kawałek mięska i ucieka w kąt żeby spokojnie zjeść, żeby nikt jej nie zabrał. Biedactwo musiała tak całe życie walczyć o jedzenie. Suche też znika z miseczki pomimo że mięsko dostaje trzy razy dziennie i to spore porcje. Dzisiaj tak się objadła że wisiała nad miską i chciała jaszcze tą resztę zjeść ale nie mogła, zabrałam resztę żeby się nie przejadła.
Ciekawi mnie czy po takich głodówkach ma zdrową wątrobę? Podobno ulega stłuszczeniu, czy się regeneruję? A nerki? Daję jej dużo surowego mięsa, a to somo białko, czy nerki sobie poradzą? Narazie kupa i siku są normalne, może nie ma nic uszkodzonego? Chuda jest przeraźliwie , do tego stopnia że głaskanie kota nie daje przyjemności, jakbym kościotrupa głaskała, za to sierść na grzbiecie od głaskania zaczęła błyszczeć

Dzisiaj pobawiła się piórkiem na patyczku, nawet wspinała się za nim na klatkę. Na uszku ma zgrubienie lekko zaczerwienione, ja oczywiści już boję się żeby to nie była grzybica,

mam fobię grzybicy, tyle się naczyałam na forum o tej chorobie, że bardzo się tego dziadostwa boję. Daję je probiotyk lacidopfil do mięska, myślę też że można by było podać żelazo, skoro była tak zapchlona to pewno ma anemię, ale zapytam wet. jak pójdę z nią we wtorek . Może też coś na zwiększenie odporności, jakieś witaminy?
Rózia czasami jest nazywana przez nas Fruzią bo takiego śmiesznego z wyglądu kotka jeszcze nie spotkaliśmy, jak podnosi główkę do góry to widać jej przednie ząbki tak jakby nie mogła domknąć pysia, jakby miała wargi za krótkie

. Śmiejemy się też że jest skrzyżowaniem naszych trzech kotów i świnki morskiej, takiej długowłosej

Dziękuję wszystkim za śledzenie watku, wkrótce wkleję jakieś zdjęcia./tylko muszę się najpierw nauczyć

/