» Pon gru 10, 2012 20:24
Re: Nim6..Kluseczka po operacji-UDAŁO się!:)Pati operacja
jak Pati się dziś czuje? przyzwyczaiła się już do kubraczka? i najważniejsze - czy apetyt dopisuje?:)
dziś w końcu udało mi się przydybać Malucha i pobrać piękną,dużą próbkę, którą niezwłocznie zawiozłam na białobrzeską. mam nadzieję, że już jutro będą wyniki i jakaś wiadomość od dr jagielskiego z interpretacją tych wyników.
więc po raz kolejny - potrzebne kciuki. najbardziej się boję, że podczas narkozy nerki jakoś oberwały i mogą być z nimi kłopoty. nie dość, że biedny Maluch ma problem z wątrobą, jest podatny na alergie pokarmowe to jeszcze widmo problemów z nerkami...to już byłaby gruba przesada - tyle plag na tak małego kota, który właśnie pochrapuje na parapecie i jedyne czym się martwi to to czy brzuch już pełen na full czy da się wcisnąć jeszcze kilka kęsów. naprawdę się nie dziwię, że do schronu trafiła jako grubasek. na razie trzyma wagę przyzwoitych 4 kilogramów (co przy jej rozmiarach wydaje mi się optymalne), ale jak tak dalej pójdzie to nie wiem...powoli wdrażam też karmy niskobiałkowe. odstawiłam forsowanie hillsa i RC, ponieważ nie ufam karmom zbożowym a i Maluch kompletnie nie chciał tego jeść. mam zamiar karmić ją po prostu karmą o niskiej zawartości białka i tłuszczu. może ewentualnie do tego jakieś suplementy, ale o tym zadecyduje już lekarz. na razie animonda integra gastro intestinal z indykiem i ryżem jest dosyć chętnie zjadana - nie wycofałam jeszcze całkiem applawsa, ale mam nadzieję, że gdy on pójdzie w odstawkę to ta animonda będzie zjadana już w normalnych ilościach. poza tym mam jeszcze cały karton innego rodzaju karm od sasa do lasa więc coś musi jej podejść. przynajmniej mam taką nadzieję.
jedzenie to naprawdę rytuał i święto dla Malucha. najważniejsze jest wiadomo śniadanie. śniadanie jest witane skrzekami radości, wyprężonym drącym ogonem i zawziętym taranowaniem czółkiem moich kostek. byle by tyko nie zapomnieć o kotku biednym zagłodzonym, który zaledwie 3 godziny wcześniej skończył jeść 5 kolację! uwaga, halo tu kot głodny jest! głodny, głodny, głodny strasznie! śniadanko dawać! i wyśpiewuje śniadanku zachrypnięte pieśni powitalne. czasem Maluch w ferworze barankowania barankuje szafę albo ścianę. i wydawałoby się, że po takich popisach entuzjazmu śniadanie zniknie w tempie ekspresowym....pierwsze pół miseczki tak...ale potem...potem kot majestatycznym krokiem z wyrazem dezaprobaty oddala się z kuchni do pokoju. kot nie będzie jadł z podłogi jak plebs. kot woli głodem przymierać niż tak urągać swej godności. albowiem kot nawykł do służby! wtedy służba w mej skromnej osobie leci w te pędy za kotem do pokoju. w trzęsących się rękach trzymając miskę, z kieszeniami wypchanymi saszetkami z jedzeniem, w zębach trzymając kurczowo widelec. kot w tym czasie z gracją zalega na podłodze. i czeka. służba zmrożona skalą wagi zaszczytu jakiego dostępuje niezwłocznie pada przed kotem na kolana. głosem miłym, z przyjemnym wyrazem twarzy zaprasza do jedzenia. miska wędruje idealnie na wprost pod koci pysio by nos mógł odpowiednio nacieszyć się aromatem przysmaków. kot ma to w nosie. kot odwraca głowę i nawet nie patrzy w stronę miski. żeby nie było, że kot jest żarłokiem. co to to nie! ale...spróbować chiba można...chociażby po to by potem plunąć służbie pod nogi okropnym jedzeniem. niech się służba nauczy! więc służba dalej na klęczkach, przygięta w półukłonie pokornie czeka aż kot skończy próbować. najczęściej koniec próbowania wiąże się z opróżnieniem miski.
kot patrzy. kot patrzy przeciągle i ponaglająco. kot patrzy z żądaniem w oczach - dokładka! dokładka natychmiast ląduje w misce, rozgnieciona widelcem i pomieszana z odrobinę przegotowanej wody by miała konsystencję przyjemnego musu. wtedy kot zmęczony już siedzeniem i czekaniem...kładzie się i czeka. no w końcu - doczekał się. ale on nie będzie już jadł - on jest zmęczony. zmęczony i zasmucony, że służba taka powolna i niedomyślna. kot chce przeprosin. w ramach przeprosin może przyjmie jakiś smaczny kąsek. kąsek natychmiast ląduje na widelcu. widelec drążącą dłonią podsuwany jest pod koci pyszczek. jest sukces - kot zaaprobował proponowane menu. zawartość miski podawana widelcem prosto do buzi szybko znika. a jak już zniknie całkiem to można kota delikatnie pogłaskać i pochwalić, że ładnie je. a potem w końcu wyprostować plecy i wstać z klęczek zabierając ze sobą cały majdan zniknąć w kuchni...gdzie po 20 minutach pojawia się kot na drugie śniadanie...
no i tak śniadamy, obiadujemy i kolacjonujemy kilka razy dziennie - kręgosłup mi chyba w końcu pęknie;)ale jak tu nie ulegać takiemu słodkiemu Maluszkowi? no jak? zwłaszcza, gdy doświadczam od niej takich wybuchów czułości jak lizanie po rekach albo podgryzanie palców?
w związku z tym wszyscy mocno trzymajcie kciuki, żeby dało się to wszystko wyrównać dietą.
Sie warten auf mich am Ende der Nacht...Don Vito - 25.10.2010r.; Helmucik - 05.10.2011r.; Stefan - 28.09.2012r.; Fryc Frycunio - 05.10.2015 r.....