ALERGIA - poprawa po 3 latach walki

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pon gru 03, 2012 21:05 ALERGIA - poprawa po 3 latach walki

Witam, chciałabym podzielić się informacjami, może komuś pomogą w chwili totalnej bezradności.

Otóż mam kotkę – Mimi, ma 4,5 roku. Jest cudowna i od zawsze bardzo przez całą rodzinę kochana (http://www.koty.org.pl/pupile/mimi3.htm). Niestety, w którymś momencie życia przestała być szczęśliwa...

Mimi została wydobyta z pseudohodowli jako jako 3-miesięczny kociak, mix syjama i maine coon'a. Trafiła do mnie z ekstremalnym świerzbem usznym, takim, że w lecznicy stanowiła zjawisko dla wielu weterynarzy. Kiedy szła, czarne paprochy wypadały z jej bielutkich uszu.. Była też baaaardzo zarobaczona. Weterynarze dali radę robalom, ale byli pewni, że będzie głucha. Jednak na przekór złym przeczuciom, wszystko zakończyło się dobrze: świerzb usunięto, kotka słyszy.
Mimi pierwszy rok swego kociego życia przeżyła szczęśliwie, była radosna, pełna energii, cudownie komunikatywna, wszyscy obserwowaliśmy jej niezwykłą inteligencję. Zawsze mieliśmy w domu koty, ostatniego nawet 17 lat, ale Mimi się wyróżniała. Razem z nią w dom wstąpiła radość. A potem nastał czas wielkiego smutku, który trwał do dziś. Kotka zaczęła się drapać w okolicy uszu.

Ta historia jest bardzo długa, poddano ją setkom różnych badań, testom, w tym leczono na świerzb, podejrzewano, że gdzieś się jednak kryje, potem na alergię i karmiono karmami specjalistycznymi, była też pod narkozą w celu sięgnięcia głębi uszu, podejrzewano, że może jakiś włos wbił się w błonę bębenkową i uwiera. Faszerowano ją antybiotykami, sterydami i innymi lekami. Różnymi. Najróżniejszymi. W międzyczasie kotka zaczęła mieć poważne problemy urologiczne, a także problemy z oddychaniem, z mięśniem sercowym. Leczono więc ją na te przypadłości. Niestety źródło drapania pozostało nieznane dla wielu konsultujących się ze sobą weterynarzy. Rozpoczęło się więc leczenie psychiczne, środki uspakajające, konsultacje behawiorystyczne i rozkładanie rąk. Po trzech latach bycia królikiem laboratoryjnym, po różnych eksperymentach, Mimi zupełnie straciła chęć do życia. Od dawna ta moja mała śnieżynka stawała się coraz bardziej szara. Widziałam to. Przestała bawić się, rozmawiać, patrzeć w oczy. Cały czas leżała i patrzyła w dal, co chwilę drapiąc te biedne uszy. Czasem podchodząc miauczała przeciągliwie, prosząc o podrapanie. Miała jeden wyraz pyszczka: przymrużone oczy i ten grymas... wykrzywiający jej buźkę z bólu.. . 3 lata w kołnierzu strasznie ją zmęczyły, a swędziało coraz mocniej. Kotka z biało różowej zrobiła się biało czerwona. Stan zapalny uszu, spojówek, błon śluzowych. Do tego w ostatnich miesiącach niestety opanowała kołnierz do perfekcji, teraz nie stanowił on już żadnej bariery ochronnej. Od tego czasu rozdrapane, a później rozszarpane uszy nie miały szansy się wygoić, stanowiły wielką otwartą ranę. Łapy były wciąż czerwone od krwi, często płakała. Szukaliśmy przyczyny, rozwiązania, jeździłam na konsultacje. Nic. Większość specjalistów uważała, że Mimi ma problemy psychiczne. Wciąż zadawałam sobie więc pytanie, dlaczego jest jej źle? Kotka nie przeżyła żadnej traumy (w naszym ludzkim mniemaniu), myśleliśmy, że może coś źle robimy, ale behawiorystom trudno było się czegoś konkretnego doszukać: dom zrobiony pod kota: drapaki, półki, ulubione miejsca okocykowane, ogródek dla kota, zabawki edukacyjne, dobre jedzonko, zabawy z kotem, wyzwania w żywieniu.
Dwa tygodnie temu popłakałam się rzewnymi łzami, jak po powrocie z pracy do domu zobaczyłam kota całego we krwi. Prawie oczu już sięgnęła, szczerze się o nią bałam. Nikt nie miał pomysłu jak jej pomóc, ja byłam nadwyrężona na wielu płaszczyznach życia, ale przede wszystkim psychicznie, bo to nie był problem kota, to problem całego domu. Wszyscy milkli, gdy Mimi zaczynała się drapać, kombinowali, odciągali jej uwagę, itp. Podchodziła i błagała, żeby ją drapać, masowaliśmy jej wtedy główkę. Szukałam jakichkolwiek informacji i z dnia na dzień traciłam nadzieję… Miała już długotrwały stan zapalny, a do tego niestety rozdrapała sobie pół głowy, prawie hacząc o oczy. Domownicy zaczęli budzić się w nocy, z czasem wielokrotnie, kiedy kotka szamotała się z kołnierzem po domu, próbując się podrapać. Siedząc z rodziną przy stole któregoś wieczora, pierwszy raz pojawiło się wśród nas uczucie totalnej bezradności i myśl, że przede wszystkim nie możemy pozwolić, aby męczyła się tak całe życie. Nie wiedzieliśmy już co robić. Patrzyłam w te jej cudne oczy i było mi tak bardzo bardzo przykro. Kiedy usłyszałam podsumowanie weterynarzy i behawiorystów, że trzeba jej usunąć pazury i wstawić na psychotropy do końca, nie spałam z nerwów całą noc.
Obudziłam się pewnego dnia i postanowiłam, że koniec. Znam ją, widzę, kiedy się drapie, wiem na pewno, że nie z nudów, że nie z rozpaczy (zanim się podrapała po raz pierwszy, była najszczęśliwszym kotem na świecie). Ona sięgała do wnętrza ucha, jakby chciała coś sobie z nich wyciągnąć. Tylko co??? Postanowiłam nie podawać jej psychotropów. Bo gdyby mnie swędziało, a ktoś by mi wmawiał, że to się nie dzieje naprawdę i usunięto by mi paznokcie, a potem ogłupiono, żebym o tym nie myślała, to wolałabym umrzeć. Zakończyłam wizyty u specjalistów. Sięgnęłam po książki, zaczęłam czytać, spisałam wszystko po kolei z dwóch książeczek zdrowia, które miała, sprawdziłam wszystkie nazwy leków, które dostała, normalnie podszkoliłam się medycznie, haha :) Dowiedziałam się, jakie badania w ogóle istnieją, sprawdziłam, co miała zrobione i wyłapałam luki. Postanowiłam przede wszystkim zrobić jej dokładne badania, na ciało, a nie na głowę. Dokładne. Inne niż te wybiórcze, które zalecono, niż te, które w kółko powtarzano. Szukałam laboratorium, które zaoferuje mi kompleks, no i tak trafiłam do Warszawy. Wybrałam coś, co nie jest polecane przez większość weterynarzy, ponieważ nie jest to konwencjonalna metoda badania. Ale że właśnie taka mi uratowała życie, kiedy byłam dzieckiem, zdecydowałam się i jestem już tydzień po wizycie w jednej z lecznic. Była to wieeeelka całodniowa wyprawa. W czasie badania (biorezonans - wetlandia) okazało się, że kotka pobiła rekord uczuleń i pojedyncze badania nie były w stanie dać wystarczającej diagnozy. Mimi nie toleruje nie tylko większości składników karm (w tym żadnych zbóż, kurczaka, indyka, kaczki, wołowiny, cielęciny, mleka i przetworów, całych jajek), ale i wielu środków czystości, a także - niestety - wielu leków. Po powrocie do domu, zastosowaliśmy się do zaleceń weterynarza. Zmieniłam jej karmę (znalazłam na rynku tylko 3 odpowiednie, a szanowna dama je z apetytem tylko jedną z nich), wyeliminowałam z otoczenia alergeny.

U Mimi widoczne zmiany. Już po 3 dniach od powrotu zaobserwowaliśmy, że kotka dużo mniej się drapie, jest biała - w końcu zniknęły czerwone uszy i spojówki, o dziwo zaczęła z nami towarzysko rozmawiać (po roku przerwy!), a także bawić się ze swoją współlokatorką - Bastet, zamiast ją jak zawsze lać. Uszy goją się bdb, czasem jeszcze swędzące strupy inspirują Mimi do drapania, ale robi to delikatniej, bez tamtejszej niezapomnianej agresji i nagłości. Minął dopiero tydzień, Mimi śpi w nocy zamiast się szamotać, dzięki temu odpoczywa cały dom - widocznie poprawił się wszystkim nastrój. Zobaczymy, jak będzie dalej. Narazie boję się cieszyć. Zostałam poinformowana, że musi minąć trochę czasu, aby właściwie ocenić diagnozę i rezultaty wprowadzonych zmian. Nie wiadomo przecież, czy to wszystkie przyczyny lub czy nie zostanie jej nawyk drapania, jesteśmy tego wszystkiego świadomi. Trudno jednak nie mieć nadziei widząc, że obecnie Mimi drapie się delikatnie max 2-3 razy dziennie (poprzednio niezliczoną ilość razy w dzień i w nocy!). Zmieniła jej się mina, z wciąż pokrzywionej i powykręcanej na zwykłą, wskazuje aktualny stan, ożywioną, zaciekawioną, wypoczywającą, czy zdenerwowaną kocicę. Nie rysuje się na niej tamtejsze cierpienie. Od czasu przyjazdu nie podeszła do nikogo prosząc o podrapanie. Nie dyszy, kiedy się bawi, nie ma problemów z oddychaniem. Nawet jeśli to nie koniec, zmieniło się bardzo wiele. Cieszę się, że posłuchałam swojej intuicji. Patrzyłam na nią i nie wierzyłam, że ona po prostu się drapie, większość osób z którymi konsultowałam sytuację uważało, że ona tak ma i trzeba ją uspokoić lekami. A ja widziałam, jak budzi się z głębokiego snu w szale, albo przerywa jakieś ciekawe zajęcie - żeby się podrapać. Nie tak po prostu, tylko jak gdyby w odpowiedzi na coś. Smutne jest to, że była faszerowana sterydami tyle czasu - a jest uczulona na glikokortykoidy (czyli większość podanych). Marzyłam o dniu, w którym Mimi się uśmiechnie. Nastał. Żałuję, że to nie stało się wcześniej. Badanie nieinwazyjne, Mimi sobie siedziała ze stoicką miną na moich kolanach, a wszystko działo się obok. Nawet jej nie dotykali. Nadal mam wiele obaw, mam jednak także cichą nadzieję na lepszą przyszłość.

Mimi znowu zaczyna towarzyszyć mi w różnych domowych czynnościach. Jest taka cudowna :kotek: Poprawa jej samopoczucia wnosi w dom wiele radości.
Ostatnio edytowano Śro mar 08, 2017 13:21 przez Nana&Bastet, łącznie edytowano 5 razy

Nana&Bastet

Avatar użytkownika
 
Posty: 112
Od: Pon sie 06, 2012 16:34
Lokalizacja: wielkopolska

Post » Pon gru 03, 2012 21:31 Re: DO WSZYSTKICH KOCIARZY

super to wszystko opisałas i wielki podziw dla Ciebie że sie nie poddałas Ale najważniejsze że kicia dochodzi do siebie [obejrzałam zdjęcie ]jest piękna :D Ja 2 lta temu straciłam kotka właśnie przez durnych lekarzy i do tej pory sobie wyrzucam że może gdyby .....ech przykro pisać Po poostu obwiniam sie że może czegos nie dopatrzyłam Mam jeszcze 4 najcudowniejsze koty świata i teraz staram sie chuchać na zimne Dlatego mysle ze takie wiadomości jak Twoje są bardzo ważne dla innych kociarzy ....pozdrawiam ciepło :D

gabi4611

 
Posty: 502
Od: Pon gru 03, 2012 15:17
Lokalizacja: warszawa

Post » Pon gru 03, 2012 22:27 Re: Dla wszystkich mruczków i ich wielbicieli :)

Dzięki Ci za odzew gabi :D Współczuję serdecznie smutnych doświadczeń, ale prawda jest taka, że nie jesteśmy w stanie wiedzieć wszystkiego, dlatego właśnie oddajemy siebie, jak i swoje ukochane mruczki pod opiekę specjalistów. Choć szczerze Ci powiem, że w czasie przeprawy z Mimi pożałowałam, że nie kształciłam się w kierunku weterynarii... jeszcze o tym pomyślę ;)

Nana&Bastet

Avatar użytkownika
 
Posty: 112
Od: Pon sie 06, 2012 16:34
Lokalizacja: wielkopolska

Post » Pon gru 03, 2012 22:39 Re: Dla wszystkich mruczków i ich wielbicieli :)

wiem z własnego a wwłasciwie kociego doświadczenia że naprawde mało jest prawdziwych wet z powołania Teraz bardziej liczy sie kasa :mrgreen: Ale wiadomo że dla kochanego kotka zrobi się wszystko

gabi4611

 
Posty: 502
Od: Pon gru 03, 2012 15:17
Lokalizacja: warszawa

Post » Wto gru 04, 2012 14:26 Re: Dla wszystkich mruczków i ich wielbicieli :)

szkoda ze taki mały odzew ....nie rozumiem dlaczego ...moze nie chce się czytać?...ale dla mnie to ważna wypowiedz :balony: :balony: :balony: :balony: :balony: :balony: :1luvu:

gabi4611

 
Posty: 502
Od: Pon gru 03, 2012 15:17
Lokalizacja: warszawa

Post » Wto gru 04, 2012 14:43 Re: Dla wszystkich mruczków i ich wielbicieli :)

Cieszę się,że się wam udało.Podziwiam wytrwałość,i miłość jaką obdarzyliście kicię.Teraz musi być już dobrze :D

wiolka06

 
Posty: 801
Od: Nie paź 10, 2010 19:08

Post » Wto gru 04, 2012 20:15 Re: Dla wszystkich mruczków i ich wielbicieli :)

:) myślę, że jak ktoś będzie potrzebował takiej właśnie informacji, to trafi ;)
A z Mimi się nawalczyliśmy, to prawda, i z miłości i z ciężaru bezradności.
Dziś przyszedł kurier i Mimi z dziką radością powitała go w drzwiach, haha, jakby wiedziała, że to do niej. Doszło jej jedzonko, takie bez alergenów ;) Ależ była wyżerka! Ta wybredna dama normalnie wtrząchnęła cały talerzyk! Nawet nie wie jak dobrze, bo nie ma nic innego, co może jeść ;)

Nana&Bastet

Avatar użytkownika
 
Posty: 112
Od: Pon sie 06, 2012 16:34
Lokalizacja: wielkopolska

Post » Wto gru 04, 2012 20:24 Re: ALERGIA - wygrana po 3 latach walki

Cieszę się, że udało się pomóc kotce. :D

A czy mogłabyś napisać, jakie mięso kotka może jeść?
Obrazek

mimbla64

Avatar użytkownika
 
Posty: 14758
Od: Pon lis 12, 2007 9:29
Lokalizacja: Warszawa Wola

Post » Wto gru 04, 2012 20:25 Re: Dla wszystkich mruczków i ich wielbicieli :)

Przeczytałam, trzymam kciuki za całkowite wyzdrowienie kotki. Moja kicia też ma podejrzenie alergii, chyba na cielęcinę (i zapewne wołowinę - ale wołowiny nie lubi i nie je). Tylko u niej nie jest to kwestia drapania, tylko ranek i wyłysień na pysiu (a dokładniej na bródce i w okolicach mordki). Może się tam trochę drapie, ale nie jakoś strasznie. Właśnie wzięłam się za dietę eliminacyjną, na efekty trochę poczekam. Jeżeli to alergia, to też się pochwalę intuicją, bo do tej pory przyczyna tych ranek nie była znana, było podejrzenie problemów hormonalnych, ale po sterylce problem się powtarza - od czasu do czasu, nie za często (ale też nie za często kota je cielęcinkę).
Miziawki dla Mimi i Bastet
PS. Poczytaj o diecie Barf dla kotów, polega na karmieniu kota surowym mięsem z suplementami, można przygotować jedzonko o składzie dobranym dla konkretnego kota. Moja Ofelka właśnie jedzie na Barfie.
wątek Księżniczki Ofelii i Małej Czarnej Carmen
viewtopic.php?f=46&t=213181 - cz. IX
Obrazek

MB&Ofelia

 
Posty: 35137
Od: Pt gru 09, 2011 9:20
Lokalizacja: Koszalin

Post » Wto gru 04, 2012 20:41 Re: ALERGIA - wygrana po 3 latach walki

oj... :( to koniecznie trzeba wyeliminować te brzydactwa, co ją męczą! Biedna pysia. Mimi zaczęła się drapać krótko po sterylce, w tym czasie też zmieniłam jej karmę na royal. Ach, jaka debata była, czy te dwie sprawy mogą mieć jakiś związek z drapaniem. Podejrzewam, że karma miała. Ponoć mocno przyprawiana, no i te zboża...

A teraz Bastet zmieniła się w grzybka i bardzo się boję o Mimozę. Bo dopiero co się przestała drapać, a tu nowe swędzące szaleństwo. Jeszcze nic nie widzę, ale oglądam ją z przerażeniem. Bastet leczona, grzyb niestety rozprzestrzenia się w niezwykłym tempie, ponoć lubi devony, łysieje bidulka kolosalnie, siostra się śmieje, że będzie sfinks. Za to mój man się nie śmieje, właśnie załapał i ma czerwone kółka na głowie. Kotki zostały odseparowane, ale dziś po powrocie z pracy z przerażeniem odkryłam, że Bastet - księżniczka zamknięta w wieży (pokój) - okropnie płacze i Mimi ją pociesza, grając z nią w łapki pod drzwiami! Ach... No i się jakieś kropki na nosie Mimozie pojawiły. Nie wiem teraz czy to brud, czy już grib, szorować się nie dało więc na wszelki wypadek posmarowałam ją imaverolem jak Bastet. Daję jej też probiotyk, na zapas, no i zastanawiam się, czy nie dać też lamisilu. Z tym, że ona cały czas jest na antybiotyku (gojenie uszu po 3 latach wiecznego rozdrapywania), a do tego alergia jeszcze i układ pokarmowy chyba się przekręci. Dziś jeszcze się w tej sprawie skonsultuję.

A za anty-cielęcinkowego pyszczula 3mamy kciuki!!!! :ok:

mimbla64: Mimi może jeść TYLKO koninę, dziczyznę, jagnięcinę i baraninę oraz królika. Nic innego dla niej nie istnieje.
Kupiłam jej więc włoską karmę suchą Trainer (konina z ziemniakami) oraz mokrą finefood - 4 wybrane smaki.

Nana&Bastet

Avatar użytkownika
 
Posty: 112
Od: Pon sie 06, 2012 16:34
Lokalizacja: wielkopolska

Post » Wto gru 04, 2012 21:02 Re: ALERGIA - wygrana po 3 latach walki

A na te uszka kocia musi dostawać antybiotyk? Pytam, bo kiedyś dostałam od weta Peroxyvet (chyba dobrze napisałam) - to takie mazidło bez antybiotyku, ale dobrze robi na ranki, skaleczenia i tym podobne problemy. Swego czasu musiałam często smarować ofelię, a konkretnie jej łapcięta, bo w kółko sobie kaleczyła opuszki, nie wiem gdzie, kiedy i o co. A później doszły ranki na pysiu. Żeby jej nie smarować cały czas antybiotykami (a konkretnie Surolanem) to zaczynałam od smarowania Peroxyvetem, a Surolan wchodził przy poważniejszych sprawach (no, na te ranki-wyłysienia na pysiu to nic nie pomagało, poza czekaniem aż się same zagoją).
wątek Księżniczki Ofelii i Małej Czarnej Carmen
viewtopic.php?f=46&t=213181 - cz. IX
Obrazek

MB&Ofelia

 
Posty: 35137
Od: Pt gru 09, 2011 9:20
Lokalizacja: Koszalin

Post » Wto gru 04, 2012 21:06 Re: ALERGIA - wygrana po 3 latach walki

No niestety Mimi musi dokończyć terapię antybiotykową, zbyt długo miała otwarte rany przy uszach, ostatnio wyrwała sobie kawał ciała... Zaczęło się robić niebezpiecznie. Teraz w pt ma dostać ostatnią dawkę Conwenii. Tylko że ona trzyma od 2 - 4 tyg. Zapodałam już temat i czekam na odp weterynarza. Coś czuję, że jeśli Mimi chapnie grzyba i nie będzie mogła nic dopyszcznie przyjąć to będzie w domu pogrom, golenie, smarowanie, drapanie odrastającej sierści (tata maine coon, więc jest jej baaaardzo dużo..). Już się boję :roll:

Nana&Bastet

Avatar użytkownika
 
Posty: 112
Od: Pon sie 06, 2012 16:34
Lokalizacja: wielkopolska

Post » Wto gru 04, 2012 21:34 Re: ALERGIA - wygrana po 3 latach walki

U ludzi na grzybicę skórną pomaga Nizoral. Nie jestem pewna, czy kota można w tym wykąpać, ale słyszałam, że niektórzy to robią. Tylko pianę trzeba przez parę minut zostawić na skórze/sierści i dopiero potem spłukać.
wątek Księżniczki Ofelii i Małej Czarnej Carmen
viewtopic.php?f=46&t=213181 - cz. IX
Obrazek

MB&Ofelia

 
Posty: 35137
Od: Pt gru 09, 2011 9:20
Lokalizacja: Koszalin

Post » Wto gru 04, 2012 22:24 Re: ALERGIA - wygrana po 3 latach walki

jo.anna proszę daj znać, czy dostałaś maila z odpowiedzią na pytania, nie mogę jeszcze wysyłać pw - niestety :(

Nana&Bastet

Avatar użytkownika
 
Posty: 112
Od: Pon sie 06, 2012 16:34
Lokalizacja: wielkopolska

Post » Śro gru 05, 2012 15:02 Re: ALERGIA - wygrana po 3 latach walki

Dostałam wiadomości od Ciebie, kuleczka już umówiony na badanie na czwartek 13 grudnia, mam nadzieje, że wszystko się potoczy dobrze tak jak w Twoim przypadku. Serdeczne dzięki!!!

Trochę czytałam o tej metodzie, jest wielu przeciwników, którzy twierdzą, ze to placebo ( placebo u zwierzęcia??), ale poza 200 zł nie mam nic do stracenia, w wiele mogę zyskać, więc spróbuję...
jo.anna
 

[następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Agnieszka LL, Google Adsense [Bot] i 828 gości