Czarnidełko pewnie śpi teraz w domu, ale jak wrócę ze szkoły to ucałuję

niestety dzisiaj nic dla niego nie mam, oprócz tego, że na śniadanie dostał łososia z mojej kanapki i serek naturalny, też miał być dla mnie, pfff

, ale jutro udaję się w poszukiwaniu szelek, bo te kociakowe już są za małe...

ostatnio mu kupiłam puszeczkę gourmeta, nie wiem, na ile to dobre, ale raz na jakiś czas dla smaku...
jajajaja, zrobiłam wczoraj cały pojemnik sałatki, słój sosu czosnkowego, pojemnik mini-kanapeczek na wykałaczkach, jeszcze koreczki z sera, oliwki i jakiejś wędliny mi zostały do zrobienia... a jutro w końcu impreza

mehhhh, ostatnie tygodnie mnie wykańczają, a kolejny będzie jeszcze lepszy - mam dwa godzinne wywiady pogłębione do przeprowadzenia w ramach badań na zaliczenie, do koła naukowego i na olejne zaliczenie, dwie prezentacje, ałałałała... i znów spałam 3,5h w nocy, jadę na kawie, właśnie zastanawiam się nad kolejną, ewentualnie energy drinkiem, najwyżej mnie położy wieczorem z walącym sercem
haha, a propo badań, które robię, zapytam z ciekawości - próbował ktoś być hipnotyzowany? ja miałam dwie próby, za kazdym razem roześmiałam się w trakcie, bo głos hipnotyzującego (w tym wypadku mojego kolegi) i jego sugestie wydawały mi się śmieszne...

aczkolwiek na moją koleżankę podziałał :p więc ani nie weszłam w stan całkowitego relaksu ani nie zablokował mi odczuwania bólu, ueh :p teraz poluję na katalepsję ręki, ale wydaje mi się, że też się roześmieje ;(
o matko, ale się rozpisałam xD