No i cud sie faktycznie zdarzyl!
Gdy zawiozlam Dusie do p. Jarka, wiedzialam juz, ze operacji nie bedzie. Nie wiem czy to przeczucie czy moze to te moje czarownicowe czary. Jedno jest pewne, mimo tego, ze oczko placze (mikropekniecia) to oko zachowuje sie tak jakby walczylo o swoj byt. A takiej szansy nie mozna bagatelizowac.
Kazde placze to kolejna mala blizna w oczku, jednak dzieki temu oczko sie zageszcza. Paradoksalne, ale to daje szanse temu oczku, raczej nie na wzrok, ale na istnienie. Mala dostala kolejne leki i opatrunek, a do tego jest cudnie szczesliwa. Trudno byloby znalezc w niej jakiekolwiek objawy cierpienia.
Z radosnych wydarzen - Dusieczka ukupila gabinet p. Jarka. To podobno na szczescie! Mysle jednak, ze za to cale poswiecenie i dobre serce p. Jarka nalezy sie cos wiecej niz kupalowy medal! Powinien dostac od nas wszystkich wielkiego forumowego calusa!
Gdy mala zawitala w domku (a po tym qupalu nie pachniala fiolkami) postanowilam, poprzez kapiel okraszona bliznami na moim karku, z tej malej szkrabinki zrobic kota wystawowego. No i z super rasowego kotka europejskiego, stala sie pierwszej wody main coonem

Takiego ogonka ze swieca szukac u innych koteczkow!
