Kochani ludzie z gatunku koto sapiens !
Otóż Yoko jest już u mnie!
Weszłam z transporterkiem do domu jakiś czas temu, postawiłam go na podłodze na chwilę - mój gapa Borys podszedł z marszu. Chyba się nie spodziewał , że poza zapachem ciekawym w środku jest żywy "ktuś". W każdym razie kotka go obwąchała od razu dość przyjacielsko,w związku z czym Borys zgłupiał , pierwszy raz widziałam tak zbaraniałego kota.
Po tym, jak go zamurowało i zbaraniało, spierdzielił na bezpieczną odległość i oczy mu się zrobiły jak pięciozłotówki ( tak ma do tej pory) . Cały czas się trzyma na bezpieczną zbaraniałą odległość, ale nie ucieka i jest strasznie zainteresowany.
W każdym razie powiem wam w skrócie, bez cienia agresji Yoko przeszła się po caluśkim domu, ignorując mojego zbaraniałego kota, zjadła saszetkę z żarciem i położyła się na parapecie na ręczniczku.
Teraz śpi w najlepsze a Borys dalej siedzi jak baran, zaciekawiony, ale agresji u nich jakoś nie widzę póki co.
Tu zdjęcie Yoko cykniętę "z partyzanta" telefonem - bo dziś nie chcę jej męczyć aparatem.
Póki co bawię się w spokojnego nadzorcę i dużo ziewam ( u psów to działa uspokajająco

więc próbuje metodę na kotach).
Będę nadawać na bieżąco , ale mała mimo przejść ma charakter jak Mistrz ZEN - ma w nosie wszystko, włącznie ze zbaraniałym Borysem i po obejściu całego domu i śpi lub spokojnie patrzy zmrużonymi oczkami i mruczy.
Teraz zaczęła nawet ziewać tak szeroko jak ja, więc metoda "na ziewa" chyba działa.
To będzie miłość od pierwszego zbaraniałego spojrzenia , mówię wam.
Sama jestem w szoku.
Będę pisać wam co i jak i wszystkich zamęczę programem "Urzekła mnie Twoja historia"
Więcej zdjęć jak kocia już poczuje się naprawdę pewnie.
Dziękuję wszystkim za akcję i pomoc!!!