Koty niestety jakoś tak dziwnie wiedzą kiedy chcemy je zabrać do weta...
Swoją kotkę pakowałam swego czasu do transporterka "na miskę" - wstawiałam coś dobrego, jak przód kota wszedł i zaczął jeść, to tył wpychałam ręką (trudniejsze) albo złożonym kocem (łatwiejsze - większa powierzchnia dopychania).
Doradzano mi żeby transporterek stał cały czas na wierzchu i dostępny, żeby kot się do niego przyzwyczaił i ewentualnie polubił jako schowek, ale u nas to niestety nie zdało egzaminu.
Obecnie dałam sobie spokój z transporterkiem - kotka nie da się zapakować. Mamy takie pudło:
http://www.plast-team.com/products/home ... x-w-handle z dodatkowymi dziurkami w wierzchu i tak jeździmy do weta (samochodem oczywiście, noszenie tego jest dość niewygodne). Kotka akurat samochodem (w otwartym pudle) jeździ pięknie, mimo że nerwus i strachajło z niej okropne. Myślałam też o takim transporterku
http://www.zooplus.pl/shop/koty/transpo ... towe/47375 ale mi połamali w transporcie a kolejnego nie zamówiłam więc nie wiem jak się sprawdza. Wkładanie kota od góry więc łatwiejsze, ale sam transporterek wydaje mi się dość delikatny (ale moja kotka jest dużą kobietą

, przy małym kocie pewnie byłoby ok). W każdym razie doradzam coś otwieranego od góry - łatwiej kota włożyć.
Pudło stoi otwarte i wyściełane, kotka czasem lubi sobie w nim spać - zwłaszcza na wyjazdach traktuje to jako "swój domek".
U weta - od pewnego czasu sprawdza mi się kaganiec
viewtopic.php?f=27&t=139566. Nawet udało się kota zaszczepić, co jest niestety niezłym wyczynem
Stukanie w głowę dla odwrócenia uwagi - tak. Aczkolwiek nie zawsze działa niestety.
Czasem pomaga zawijanie kota w koc lub ręcznik przy zabiegach; dobrze mieć swój żeby swojsko pachniał (u nas - duży ręcznik którym jest wyściełane pudło).
Swego czasu pomagało nam też podawanie Kalm Aida przez parę dni przed wizytą - pod warunkiem że kotka pozwala sobie go podać
Odrobaczanie - albo cudeńka z pakowaniem tabletek w kocie kabanoski i podtykaniem (na przemian kuleczki bez "nadzienia" i z nadzieniem), albo - ostatnio - profender na kark (podany w gabinecie wet, kot oczywiście w kagańcu). Chyba zostaniemy przy profenderze, bo kotka doskonale wyczuwa że pańci coś podejrzanie zależy na tym żeby zjadła to co dają
Weta koniecznie należy uprzedzić, i wet koniecznie musi być sprawdzony jako "z podejściem" i "kontaktowy". Próba rozwiązania siłowego "dla postawienia na swoim" da (być może) jednorazowy sukces, ale złe skutki długofalowe (w naszym przypadku jeden z wetów koniecznie uparł się na obcinanie kocich pazurów w pudle mimo proponowania przeze mnie innego sposobu, a jak kotka zaczęła się bronić - to bez uprzedzania mnie co zrobi zabrał się za kota metodą "rękawica i za kark". Efekt - kot zesikany, skupkany, wyjący, warczący itd. Nigdy więcej

- a problem w takich sytuacjach jest m.in. taki że jak właściciel zacznie się przy kocie denerwować i wykłócać z wetem, to z robieniem czegokolwiek przy kocie jakimkolwiek sposobem TEŻ można sobie dać spokój

).
Jeśli kotka zacznie traktować pudło / transporterek jako swój azyl i np. w nim spać, to chyba odradzam wykonywanie zabiegów na kocie pozostającym w pudle - u nas zawsze była wtedy większa walka, chyba dlatego że kotka traktuje pudło jako "swój domek".
Ponieważ lecznicę mam blisko, więc nieraz najpierw idę sprawdzić czy jest dużo ludzi i ewentualnie zarezerwować kolejkę, a potem po kota. Długie czekanie w kolejce ma nieraz wpływ na zachowanie w gabinecie. Oczywiście należy mieć do tego miejsca w kolejce stosunek "filozoficzny" - przepadnie to przepadnie, truuuudno. Inaczej nie wolno, bo się zaczniemy spieszyć, a to niewskazane

.
Opiekun - brak nerwów, pośpiechu, i w ogóle najlepiej przed pakowaniem kota oraz w kolejce myśleć o optymistycznych niebieskich migdałach. One DOSKONALE wiedzą że opiekun się spieszy, jest spięty itd