
A na powaznie, to tragedia. Znaczy Rolek jest zbulwersowany, ma zly humor, jest naburmuszony i obrazony.
Powinnam zreszta zaczac od poczatku. Jak juz wspominalismy z Rollkiem swego czasu, dostalismy paczuszkie od Eve. Paczuszka byla w pudelku. Tekturowym. Roll sobie pudeleczko przysposobil, adoptowal i takie tam. Sie w niego wwachiwal namietnie, obgryzal, memlal i zul. Ocieral, czyscil zeby, gral w "koci-koci lapci" z pudelkiem, polegiwal obok. Wrzucal tam sobie zabawki, gral w pilke w srodku, jezdzil na nim po kuchni i gral nim w hokeja kuchennego. Tlukl sie nim po nocy, podrzucal sobie dla lepszego efektu. Z trudem, ale jednak tolerowal siadajacego w nim Misze. Do czasu.
Misza przegial bardzo. Dzisiejszej nocy. Pudelko wzial przegial i je po prostu bezwstydnie przelecial. Tak jak pozostala czesc kuchni i Rolka po drodze. Glosno przy tym wolajac "swiiirrr swiiirrr swiiir... miaaa miaaa mia mia".
Roll dopiero rano wyszedl z szoku, przyszedl do mnie kiele wyrka i zamialkolil zalosnie. W kuchni siadlszy kolo pudeleczka wachnal je z wyrazem glebokiego obrzydzenia na ryju i spojrzal ku mie z wyrzutem.
Nie pozostalo mi nic innego, jak udac sie do pracy, tamze przed kompem zasiasc i wystukac klawiszami bardzo bezposrednie pytanie od Rollka:
"Ciociu Eve, masz jeszcze jakies pudeleczko?



Z wyrazami szacunku
Roland
P.S. - Bede Cie kochal nad zycie. Mru "