mapi_ pisze:Moja wetka zażądała zmiany w programie obsługującym bazę danych pacjentów. Z „właściciel” na „opiekun”
Myślę, że sama zmiana używanych terminów nic nie pomoże. Tym bardziej, że słowo "właściciel" jest, przynajmniej pod względem prawnym, jak najbardziej poprawne. Wszak człowiek może być właścicielem zwierzęcia, a zwierzę własnością człowieka. I wbrew pozorom ma to również sporo zalet.
To, że pojawiają się tacy zwyrodnialcy nie wynika z tego, że używa się takich czy innych pojęć.
Sama semantyka niewiele pomoże - owszem. Ale za nią idzie taki a nie inny stosunek do zwierzęcia - przedmiotowy. A zwierzę nie jest rzeczą. Więc jeśli ludzie powoli będą przechodzić z "właściciel" na "opiekun" nie tylko w papierach, ale i w głowie, to nawet jeśli status się nie zmieni, zmieni się podejście do odpowiedzialności za zwierzę - z "moje, to jak ja tak chcę, to ma zdychać w męczarniach" do "moje, więc nie mogę pozwolić by cierpiało". Bo język wpływa na świadomość a świadomość na język - idzie to w obie strony.









