Stara Szafa i Mała Sowa; Loki i Caillou cz. IX

ciociu, po tabletkach nie było żadnej paciaji w kuwecie
jeszcze
a moje balaski były wzorcowe
a będą jeszcze ładniejsze, bo też sobie te czarne chrupki zlizałem z talerzyka sowy
A, i Duża powiedziała, że ciężkie czasy już nadeszły i tego drapaka do samego sufitu jednak nie będzie
ja to myślę, że ona albo chce grać na Giełdzie
albo juz przegrała :roll:

(Mała Duża mi wytłumaczyła co to Giełda - takie targowisko, gdzie się traci pieniądze na drapak i potem się skacze z okien w czarny wtorek, czy czwartek)
L.

Czarny wtorek
Czarny czwartek.
Czarne chrupki.
Czarne kupki.

Idę się upić.

jesuu
czekaj
nie beze mnie!
czekaj
lecę!
o matko wreszcie towarzystwo do kielicha
nie otwieraj tego porto beze mnie
bo jak wpadnę to łęb ukręcę

Porto nie.
Gin.

gin odpada
po błędach młodości
do dziś bekam przemysławką
myślałam, że to porto, co z Meganą będziesz piła napoczniemy

W tym roku nie nastawialiśmy porto

poważne niedopaczenie :evil:

pozytywka pisze:gin odpada
po błędach młodości
do dziś bekam przemysławką

U mnie też zdecydowanie odpada.
Po takich samych błędach.
Z tym, że ja do dziś bekam jałowcem, błeee.
Musiałaś moja droga tak z rana?
Jak nadejdą czasy jeszcze gorsze (a ponoć faktycznie mają nadejść o ile wcześniej nie będzie końca świata jednak) to ja piję z wami i z wami rzucam się z okna...
Mru wyślę do N.

kiedyś mi w knajpie baba-kelnerka dała gin. Sam. Bez nic. A ja byłam zamłoda i za strachliwa, żeby poprosić o coś do tego ginu :evil:

jałowcem mi się odbijało przez dwa tygodnie, potem przeszło.

Jak tak kupy i skutki czarnego na talerzyku?

jałowiec to przemysławka (taka woda toaletowa z kiosku ruchu, z czasów PRL)

melduję, że Zdziska nie sikała pupą więcej
przynajmniej do czasu, kiedy wychodziłam z domu
Lokiego balaski - nadal wzorcowe, aczkolwiek waliły pod niebiosa
do pełnego obrazu zapomniałam dodać, że Zdzisława naheftała na poduszkę krzesłową w niedzielę

czyli -wszystko w normie
jest wtorek
nie wiem, czy czarny, ale pojutrze jest czwartek, więc się zobaczy :twisted:

pozytywka pisze:jałowiec to przemysławka (taka woda toaletowa z kiosku ruchu, z czasów PRL)

Wiem, ale Przemysławki nie piłam nigdy

pozytywka pisze:czyli -wszystko w normie

No i dobrze, nic gorszego niż chory kot :evil:

jesssu
Przemysławki tez nigdy nie piłam
ale tak mówiono na gin, właśnie ze względu na jego perfumowany aromat
naprawdę myslałaś, że w młodości zapijałam bułki z białym serem Przemysławką? :lol:

Oj, tak się tylko droczę :-)

Nie posądzam Cię raczej o popijanie Przemysławki w młodości, nie było by cię pewnie w tej chwili stać nawet na bułkę bez białego sera :twisted:

gdybyś ją popijała

Przypomniało mi się... Widziałam kiedyś, jako dziecko pana z trzęsącymi rękami, kt. był w kolejce przede mną do Ruchu i kupił dwie wody kolońskie. Nie zdążył jeszcze zapłacić, ale jedną odkręcił i skonsumował na miejscu. Bleee... kilka tygodni siedziało to we mnie i odbijało mi się za niego, bleee...
Ale nauczyłam się, jak pić z butelki i wypróbowałam, na oranżadzie. Nie muszę opisywać, jak wyglądałam po tej próbie :wink:

Też mam traume z dzieciństwa.
dziad, kiosk i woda ogórkowa Obrazek

Stara Szafa i Mała Sowa; Loki i Caillou cz. IX

Kto przegląda forum