Dzisiejsza łapanka: Kocica czarna weszła cała do klatki i nagle mi wyskoczyła kobita 90-letnia z karmą (nie ta Pani karmicielka). Koty oczywiście straciły zainteresowanie. Podeszłam do niej i jej próbuje tłumaczyć ale to do nie niej w ogóle nie docierało.
Ja zła łapaczka, ona dobra z karmą. Prosiłam żeby jak koniecznie musi to po 16 ale według niej nie ona musi teraz a ja sobie mam sobie łapać potem. Generalnie i tak takim ludziom się nie da tego wytłumaczyć. Ona tą karmę położyła a ja zabrałam a ona się obraziła. Poszła w stronę kotów mówiąc co za kraj ta POLSKA kotów karmić nie pozwalają.
Potem koty znikły na parę godzin. O 15 około złapałam ostatniego malca przystawiając klatkę do jego wyjścia z norki.
Trochę się ociągał ale w końcu stwierdził: wow ile jedzenia idę do tej fajowskiej klatki

. I dziab kotek złapany.
Ale nie wierzyłam myślałam że tego ostatniego to już nie złapię.
Teraz tylko matka i 6-miesięczniak twarde sztuki.