Frajda-po odbarczeniu rdzenia. Frajda umarła.

blaski i cienie życia z kotem

Moderator: Estraven

Post » Wto lis 13, 2012 9:25 Re: GACEK i MELA - znowu guzy...

Trzymam kciuki za gojenie :ok: :ok: :ok:
Obrazek ObrazekObrazek

Broszka

 
Posty: 7535
Od: Śro gru 22, 2010 8:43

Post » Wto lis 13, 2012 19:15 Re: GACEK i MELA - znowu guzy...

Meliska taka bardziej polegująca jest cały czas. Nie mogę się nadziwić, jak zmieniła się przez czas od ostatniej operacji. Wtedy popadła w głęboką 'depresję kaftanikową', i sikała, tam gdzie leżała. Na pewno udział miał w tym jej wówczas chory, leczony miesiącami pęcherz - ale kaftan mocno objawy nasilił. Teraz to już taka milusińska bida. Cały czas się pcha do człowieka, pokazuje, że jest nieszczęśliwa i potrzebuje człowieka bardzo.
Naprawdę nie sądziłam, że z tej wścieklicy zrobi się taki przywiązany, kochający i tęskniący, gdy wybywam, kot.
Do niedawna myślałam, że Mela boi się i nie lubi jazdy samochodem. Zawsze, jak już ją zapakuję, zaczyna się ślinić, po wstawieniu do samochodu dochodzą żałosne krzyki. Ale ostatnie kilka razy było tak tylko w jedną stronę. Gdy wracamy do domu, Mela już się nie ślini, i po swojemu zagaduje i ćwierka. Wyczaiła chyba, że do domu po koszmarach weterynaryjnych się jednak wraca. A to, że samochodem, wcale nie jest takie straszne.
Obrazek Obrazek

megan72

 
Posty: 3541
Od: Śro kwi 18, 2007 12:41
Lokalizacja: w okolicy stolicy

Post » Wto lis 13, 2012 19:38 Re: GACEK i MELA - znowu guzy...

Wow, jaka śliczna modelka :1luvu:
Obrazek ObrazekObrazek

Broszka

 
Posty: 7535
Od: Śro gru 22, 2010 8:43

Post » Śro lis 14, 2012 7:40 Re: GACEK i MELA - znowu guzy...

Okazuje się, że pewne zachowania Meli stanowią repertuar pooperacyjny. Jedyny raz, kiedy Meliska spała pod kołdrą przytulona do człowieka - to właśnie trzy lata temu po pierwszej mastektomii. Dziś sytuacja się powtórzyła. Mela wlazła cała pod kołdrę, ba, jeszcze nie wstała, śpi dalej przykryta łącznie z głową.
Dziś miałam zabrać do weta też Gacka na badanie krwi i posiew - przyszedł czas na kontrolę nerek, ale zapomniałam schować na noc miski :? ... Gacuś nawet nie wie, że mu się dziś upiekło.

megan72

 
Posty: 3541
Od: Śro kwi 18, 2007 12:41
Lokalizacja: w okolicy stolicy

Post » Śro lis 14, 2012 8:12 Re: GACEK i MELA - znowu guzy...

Spanie pod kołdrą mnie w ogóle kojarzy się z kocią chorobą - moje kociaste śpią tak bardzo rzadko, tylko wtedy, kiedy bardzo źle się czują.

Bazyliszkowa

Avatar użytkownika
 
Posty: 29535
Od: Wto sty 31, 2006 15:47
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro lis 14, 2012 10:43 Re: GACEK i MELA - znowu guzy...

Moje seniorki lubią spać pod kołdrą, kapą, w śpiworku czy pod kocem - i nie jest to moim zdaniem oznaka gorszego samopoczucia :)
Obrazek ObrazekObrazek

Broszka

 
Posty: 7535
Od: Śro gru 22, 2010 8:43

Post » Śro lis 14, 2012 15:42 Re: GACEK i MELA - znowu guzy...

Uff... Mela spędziła koszmarne prawie 2 godziny w gabinecie. Ale rana nieźle, trochę trzeba było w pachwinie pogmerać, popryskać i zdezynfekować, ale wygląda, że będzie całkiem dobrze. Jak ona bidulka wrzeszczy i się rzuca. Strasznie jest przerażona. Wizyty u weta to dla niej koszmar. Dla weta też.
Ma nową piżamkę, stara się obsikała i podarła o pazury. Pojadła i położyła się, może odeśpi trochę stresy.
Gacek (na szczęście bezproblemowo) miał pobrany mocz na posiew przez punkcję, udało się dowieźć go z pełnym pęcherzem. Badania krwi zrobię mu gdzieś bliżej, no i oby wyniki (posiewu i krwi) były łaskawe.
Jestem wykończona, pewnie nie tak, jak Mela, ale jednak. Idę prać zasikańce.

megan72

 
Posty: 3541
Od: Śro kwi 18, 2007 12:41
Lokalizacja: w okolicy stolicy

Post » Czw lis 15, 2012 15:37 Re: GACEK i MELA - znowu guzy...

Mela wykończona po wczorajszych przejściach. Śpi w kołdrze jak suseł.
Nawet michę dostała do łóżka. Rano tylko było szybkie wyjście na sik, i znowu w pielesze. Głos straciła prawie zupełnie, dziś tylko poskrzekuje.
Oby za tydzień wszystko już było wygojone.

megan72

 
Posty: 3541
Od: Śro kwi 18, 2007 12:41
Lokalizacja: w okolicy stolicy

Post » Czw lis 15, 2012 16:12 Re: GACEK i MELA - znowu guzy...

Biedniutka :(
Mojej seniorce strasznie się babrała taka rana - przez dwa miesiace nie chciala się zasklepić w miejscu wycięcia węzła...
Kciuki trzymam za gojenie u Meli cały czas :ok: :ok: :ok:
Obrazek ObrazekObrazek

Broszka

 
Posty: 7535
Od: Śro gru 22, 2010 8:43

Post » Czw lis 15, 2012 23:05 Re: GACEK i MELA - znowu guzy...

pogłaszcz ją ode mnie ale nie mów że to ode mnie bo Cię pacnie...
Obrazek

jopop

 
Posty: 19154
Od: Pt maja 20, 2005 20:05
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt lis 16, 2012 10:19 Re: GACEK i MELA - znowu guzy...

Co dziś słychać u rekonwalescentki?

Bazyliszkowa

Avatar użytkownika
 
Posty: 29535
Od: Wto sty 31, 2006 15:47
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt lis 16, 2012 11:49 Re: GACEK i MELA - znowu guzy...

Meliska w nocy przyprawiła mnie prawie o zawał. Ponieważ wczoraj w ogóle prawie nie wstawała, nie miałam jak przyuważyć, jak pannica wygląda. Przed północą wyjęłam ją z pościeli i zaniosłam do kuwety. Zrobiła co trzeba, wychodzi, a ja co widzę? Potwornie opuchniętą prawą przednią łapę. Pora późna, żeby dzwonić do naszej pani dr, więc szybka myślówka: skąd znowu taka opuchlizna, przecież wszystko ładnie zeszło, szew w górnej części ładnie zagojony - nic od rany. Padło na kubrak - niby tej samej firmy i ten sam rozmiar, co poprzedni, ale uszyty z płótna, taki bardziej sztywny, nierozciągliwy. Złapałam ten poprzedni, na szczęście dzień wcześniej uprałam, ale dziury powyrywane olbrzymie. No to w objazd po okolicznych całodobówkach - takiego z dzianiny nie dostałam. Więc igła z nitką - wzięłam się za szybkie zszywanie. I teraz już tylko zostało przebrać Melisę. Do skutecznych rozwiązań siłowych potrzeba ze trzech osób. Nie ma jak. I bałam się, że kocina mi na serce zejdzie ze stresu i przerażenia, jeszcze środowej wizyty nie odreagowała. No to może jakoś sprytnie... Uwiązałam na sznurku kawałki wołowiny, żeby czymś była zainteresowana, stała i patrzyła w górę. Odwiązać tasiemki z szyi, zawiązać nowe. Ściągnąć z przednich łap, naciągnąć na przednie łapy. Rozwiązać, zawiązać. Tylne... Zaczęła się narowić. Chwila przerwy, wół w paszczę. Kaftan zdjęty. Znowu warkot i syk. Przerwa. Wół. Udało się - tylne łapy w kaftanie. Teraz poprzekładać tasiemki - tu na krzyż, tu ciaśniej, tu poluzować. I JEST!!! Melisa przebrana. Po niecałej godzinie od rozwiązania pierwszej tasiemki. A dziś rano - tadam! - obrzęk ledwie zauważalny.
Gacek rano pojechał oddać krew, to grzeczna kocina, więc szybko i sprawnie było. Jak zwykle spotykam się z niedowierzaniem, gdy mówię, że to kot lat 16,5. Teraz prosimy o kciuki za wyniki. Cudu się nie spodziewam, ale marzy mi się stabilizacja...

megan72

 
Posty: 3541
Od: Śro kwi 18, 2007 12:41
Lokalizacja: w okolicy stolicy

Post » Pt lis 16, 2012 11:56 Re: GACEK i MELA - znowu guzy...

Wół jest dobry na wszystko :) Szacun, świetnie sobie poradziłaś :ok:
Za wyniki :ok: :ok: :ok:

Bazyliszkowa

Avatar użytkownika
 
Posty: 29535
Od: Wto sty 31, 2006 15:47
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt lis 16, 2012 17:55 Re: GACEK i MELA - znowu guzy...

Ah, te kaftaniki :twisted:
Obrazek ObrazekObrazek

Broszka

 
Posty: 7535
Od: Śro gru 22, 2010 8:43

Post » Nie lis 25, 2012 19:26 Re: GACEK i MELA - znowu guzy...

Na początku tygodnia udało mi się zajrzeć Meli w pachwinę - wyglądało wszystko bardzo ładnie, więc po konsultacji z panią dr planowane na środę gmeranie przy ranie zostało odwołane. Dalej wszystko się ładnie goi, więc najprawdopodobniej Mela w środę pozbędzie się piżamki.
Niestety nie najlepiej cały czas z jelitami - próba podania suchego, czy pełnej porcji surowego mięcha skończyła się rzadką kupą i brakiem apetytu przez następny dzień. Więc dalej gotowane mięsko i gerberki:roll: .
U Gacka posiew całe szczęście wyszedł jałowy. Miałam stracha, bo dziewczyny u nerkowców mocno skrytykowały pomysł wyleczenia e. coli hemolitycznej 2-tygodniową kuracją synuloxem. Szczęśliwie ponad miesiąc od zakończenia kuracji żadnych świństw nie ma. Ciężar właściwy co prawda nie wygląda już tak dobrze - 1024. Nery niestety nie najlepiej, ale stabilnie. Liczyłam trochę na poprawę po podleczeniu problemów trzustkowych. Najważniejsze, że Gacek w dobrej formie i humorze. Gdyby nie sikanie 6-8 razy na dobę, nie przyszłoby mi do głowy, że mojej starowince coś dolega.
Mnie w tygodniu złamało jakieś koszmarne grypsko, trzy dni wyjęte miałam z życiorysu.

megan72

 
Posty: 3541
Od: Śro kwi 18, 2007 12:41
Lokalizacja: w okolicy stolicy

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Hana, marivel, zuzia115 i 22 gości