Ale mnie tu dawno nie było... Ale cóż, opócz kota ma się jeszcze tysiąc innych spraw i obowiązków

A Sisi rośnie. Jest cudna, coraz odważniej wskakuje na kanapę czy fotele, wczesniej się raczej wdrapywała. Wdrapywała - tak to dobre określenie - a ja wciaż nie mogę się zdecydować na drapak. Naczytałam się, że lepiej poobserwować najpierw kota czy woli drapać w pionie czy w poziomie i w sumie Sisi by się przydał i taki i taki... Te które mi w oko wpadają są zabójczo drogie, szukałam wśród używanych ale narazie nic ciekawego a czas goni. Więc chyba na początek postawię na sam słupek sizalowy a potem będziemy myśleć co dalej.
Mój M. się przejął. Łazienkę mamy mikroskopijną, przedpokój wąski i w sumie nie wiedzieliśmy gdzie na stałe ulokować kuwetę. Teraz stoi w pokoju dziennym ale za dwa tygodnie u nas zaczyna się maraton urodzinowy i co chwilę goście będą, głupio tak kuwetę pod stołem przy gościach mieć

I wynalazł szafkę na kuwetę. Gdzieś tu nawet chyba był temat. Robi sam, jak będzie gotowa to się pochwalimy.
Jutro jedziemy do weterynarza. Druga dawka odrobaczenia i chciałabym, żeby uszy zobaczył Małej. Czasem potrząsa główką i drapie się za uszami. Pcheł nie ma. Czy sama mogę jakoś ocenić te uszy czy tylko wymaz da jakąś odpowiedź?
No i jeszcze sią martwię jej charakterkiem... Atakuje nas... Co z tego, że sie z nią bawimy wędką, że ma myszki, że poluje na piłeczki, żołędzie czy pluszowego Mikołaja... Ja przechodzę a ona do mnie skacze. Ja rozmawiam, macham ręką a ona skacze mi do ręki. Wyrośnie z tego czy taka już będzie...?
Przeżyła pierwszy wyjazd. Byłyśmy u mojej mamy. Z jej kotem się mijała. Ona poszła spać do jego torby transportowej a on obwąchiwał jej koszyk. Jak się spotkali "twarzą w twarz" to on ją ofuczał, pies przybiegł zaciekawiony co się dzieje, ona osyczała psa i uciekła. I więcej już się nie widzieli

Ale pierwszy raz za nami

Swoje zapachy w kuwecie zostawiła więc może kolejnym razem będzie łatwiej

I stwierdzam, że Bazyl lawendowy jest fajny. Kupiłam na szybko żwirek Kauflandowy i myślałam, że pylicy dostanę jak go sypałam. Dobrze zbryla, Sisi go toleruje ale wkurza mnie ten pył. Jak się skończy to wracamy do Bazyla. Albo Benka.
Ona wogóle bardzo dużo sika. Muszę policzyć ile kulek dziennie sprzątam ale wydaje mi się, że jak na kotkę która mało pije to dużo. Bo ona nadal wodę tylko chlipnie. Pije tylko mleko albo rosół. Suche namoczone zje więc przemycam po trochu. Wczoraj dzieciaki ją poczęstowały parówką i mieliśmy pierwsze wymioty. Wystraszyłam się ale jak zobaczyłąm kawałki parówki - praktycznie połknięte a nie pogryzione to już wiedziałam kto winien... Od tamtej pory się nie powtórzyło, dzieci mają kolejną lekcję, że nasza Sisi to nie pies mojej mamy, któremu można zrzucać kawałki ze stołu

No to tyle u nas. Zdjęć nowych nie mam bo strasznie zalatana ostatnio byłam. Odezwę się jtro po wizycie u weterynarza.
Miłego dnia!