Egzotyk rodowodowy do adopcji-jego historia-ma juz dom:)

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto gru 14, 2004 23:54

Oczywiscie rozumiem, że jeśli chodzi o przyjmowanie kota w swoje progi trzeba kierować się zdrowym rozsądkiem - ja akurat miałam możliwość przetrzymania kotów u rodziców. Niestety coraz częściej słyszy się o hodowcach którzy zamiast wykazać minimum dobrej woli i zrozumienia w ramach swoich możliwości - nie interesuja się tym co się z kotem dzieje.
Oczywiscie nie mam możliwosci stwierdzić, że tak było akurat w tym przypadku - jakby nie było - kot cierpi :(

elisee

Avatar użytkownika
 
Posty: 2462
Od: Czw paź 23, 2003 23:29
Lokalizacja: Pobiedziska

Post » Śro gru 15, 2004 0:14

agal pisze:Ponieważ pośrednio znam tę sprawę, pozwolę sobie zabrać głos w dyskusji. Rozumiem hodowcę w 100% - jeśli NIE MA gdzie wziąć tego kota, to go nie weźmie. O sprawie hodowczyni dowiedziała się nagle, od zupełnie obcej osoby. Nie była to ani właścicielka kota, ani weterynarze z kliniki..


Ja sie nigdy nie ukrywalam i przedstawilam sie hodowczyni kim jestem i kogo reperezentuje. Podalm swoj nr. telefonu. I jasno powiedzialam, ze mam prawo reprezentowac KOTA bo on obecnie jest BEZDOMNY a Ona-hodowca, powolala do zycia kota obecnie "ulomnego".


Jeśli nie robi sama swojej strony internetowej, tylko zleca to komuś, nie może obiecac, że tak w ciągu pięciu minut umieści na stronie informację, że kot czeka na dom. To wcale nie jest takie proste i wymaga przebudowania całej strony. Oprócz tego kotu trzeba zrobić zdjęcia..


Nie bylo mowy o czasie a byla mowa o PIENIADZACH, ze to ja bedzie kosztowalo. TO byl problem najwiekszy!

Zatem proszę, zanim zaczniecie krzyczeć na hodowców, pomyślcie dobrze. Pamiętajcie, że hodowca jest także odpowiedzialny za zwierzęta, które ma w domu. Jaką ma gwarancję, że zwierzę, które przez rok, lub często i więcej mieszkało w innym domu, nie przywlecze mu do domu jakiejś choroby. To wszystko nie jest takie proste.

Kotu zyczę zdrowia i szybciutko nowego, kochającego domu. A wierzę, że taki dom się znajdzie, bo wszyscy, łącznie z hodowcą, tego domu szukają.

A.


KOT jest pod opieka KLINIKI, jest juz ponad jak rozumiem tydzien w niej-wiec obserwacja jest zrobiona. Oczywiscie, ze teraz to i testy by sie przydaly-ciekawa jestem czy hodowczyni wszystkie koty hodowlane i tymi co kryla, z zewnatrz, tez sa po testach.

I powtorze jeszcze raz nie przemawiala przez hodowczynie TROSKA o to co stworzyla-powolanie na swiat kota, tylko ODSUNIECIE/ZDJECIE z siebie jakielkowiek odpowiedzialnosci. Potraktowanie kota jak towaru-sprzedany-reklamacji niet!!
Marzec; Ogólnopolski Miesiąc Sterylizacji Zwierząt,niższe ceny zabiegów

ARKA

 
Posty: 4415
Od: Sob lut 16, 2002 21:27
Lokalizacja: Janinów k/Grodziska Mazowieckiego

Post » Śro gru 15, 2004 0:32

tangerine1 pisze: Uważam, że jesteśmy odpowiedzialni za każde zwierze, do urodzenia którego się przyczyniliśmy.

Ja też tak uważam.
Obrazek

dakota

 
Posty: 8376
Od: Wto lis 16, 2004 15:06
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Śro gru 15, 2004 1:51

Jestem bardzo zbulwersowana postawą zarówno hodowcy, jak i właściciela. Chetnie przetrzymałabym kota (ale jak wyczytałam na wstępie, nie toleruje innych zwierząt - a u mnie mieszkają dwa psy i kot) do czasu znalezienia dobrego domu. Gdyby okazało się, że kot jednak zniesie takie towarzystwo, a dostarczenie go do mnie (Katowice) będzie mozliwe - podtrzymuję ofertę z całą odpowiedzialnością. Prosiłabym tylko o ewentualne dostarczenie karmy, drugiej kuwety i żwirku - ku mojemu głębokiemu ubolewaniu, nie należę do osób zamożnych... niestety :wink:

DeDe

 
Posty: 1553
Od: Wto lis 02, 2004 19:26
Lokalizacja: Katowice

Post » Śro gru 15, 2004 9:52

agal pisze:Ponieważ pośrednio znam tę sprawę, pozwolę sobie zabrać głos w dyskusji. Rozumiem hodowcę w 100% - jeśli NIE MA gdzie wziąć tego kota, to go nie weźmie. O sprawie hodowczyni dowiedziała się nagle, od zupełnie obcej osoby. Nie była to ani właścicielka kota, ani weterynarze z kliniki. Jeśli nie robi sama swojej strony internetowej, tylko zleca to komuś, nie może obiecac, że tak w ciągu pięciu minut umieści na stronie informację, że kot czeka na dom. To wcale nie jest takie proste i wymaga przebudowania całej strony. Oprócz tego kotu trzeba zrobić zdjęcia.

Niecały rok temu byłam w podobnej sytuacji. No może troche lepszej, bo właścicielka kota zadzwoniła do mnie, że musi kota... no właśnie nie oddać, ale odsprzedać. Przez to forum znalazłam mu dom, wydawało się, ze dobry. Jednak okazało się, że włascieilka zataiła chorobę kota - uszkodzona łapa, ponadto kot nie był wykastrowany. Nowi własciciele nie podołali obciążeniu, jakim jest przyjęcie ułomnego, sikającego kocura. Mimo że byłam przez nich szantażowana, ze kota uśpią, nie wzięłam kota do siebie - po prostu NIE MAM na to warunków. Dziś Rumianek ma wspaniały dom u Ski, której wdzięczna jestem za cudowną opiekę i miłość jaką otacza tego doświadczonego przez los kota.

Zatem proszę, zanim zaczniecie krzyczeć na hodowców, pomyślcie dobrze. Pamiętajcie, że hodowca jest także odpowiedzialny za zwierzęta, które ma w domu. Jaką ma gwarancję, że zwierzę, które przez rok, lub często i więcej mieszkało w innym domu, nie przywlecze mu do domu jakiejś choroby. To wszystko nie jest takie proste.

Kotu zyczę zdrowia i szybciutko nowego, kochającego domu. A wierzę, że taki dom się znajdzie, bo wszyscy, łącznie z hodowcą, tego domu szukają.

A.


Uważam, że jeśli ktoś decyduje się na hodowle to musi się też liczyć z tym, że ktoś będzie chciał kota zwrócić i tyle... nie podoba mi się takie podjeście... ciężko mi sobie wyobrazić, że bym moje wychuchane i wypieszczone maleństwo tak potraktowała... no ale jak ktoś ma w domu stado kotów to już nawet pewnie nie kontroluje co i jak się z nimi potem dzieje... smutne...
Amiś, Antoś, Bambosz, Pepsi i Cola

Sydney

 
Posty: 14742
Od: Pt mar 19, 2004 10:28
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Śro gru 15, 2004 14:12

Sydney pisze:
agal pisze:Ponieważ pośrednio znam tę sprawę, pozwolę sobie zabrać głos w dyskusji. Rozumiem hodowcę w 100% - jeśli NIE MA gdzie wziąć tego kota, to go nie weźmie. O sprawie hodowczyni dowiedziała się nagle, od zupełnie obcej osoby. Nie była to ani właścicielka kota, ani weterynarze z kliniki. Jeśli nie robi sama swojej strony internetowej, tylko zleca to komuś, nie może obiecac, że tak w ciągu pięciu minut umieści na stronie informację, że kot czeka na dom. To wcale nie jest takie proste i wymaga przebudowania całej strony. Oprócz tego kotu trzeba zrobić zdjęcia.

Niecały rok temu byłam w podobnej sytuacji. No może troche lepszej, bo właścicielka kota zadzwoniła do mnie, że musi kota... no właśnie nie oddać, ale odsprzedać. Przez to forum znalazłam mu dom, wydawało się, ze dobry. Jednak okazało się, że włascieilka zataiła chorobę kota - uszkodzona łapa, ponadto kot nie był wykastrowany. Nowi własciciele nie podołali obciążeniu, jakim jest przyjęcie ułomnego, sikającego kocura. Mimo że byłam przez nich szantażowana, ze kota uśpią, nie wzięłam kota do siebie - po prostu NIE MAM na to warunków. Dziś Rumianek ma wspaniały dom u Ski, której wdzięczna jestem za cudowną opiekę i miłość jaką otacza tego doświadczonego przez los kota.

Zatem proszę, zanim zaczniecie krzyczeć na hodowców, pomyślcie dobrze. Pamiętajcie, że hodowca jest także odpowiedzialny za zwierzęta, które ma w domu. Jaką ma gwarancję, że zwierzę, które przez rok, lub często i więcej mieszkało w innym domu, nie przywlecze mu do domu jakiejś choroby. To wszystko nie jest takie proste.

Kotu zyczę zdrowia i szybciutko nowego, kochającego domu. A wierzę, że taki dom się znajdzie, bo wszyscy, łącznie z hodowcą, tego domu szukają.

A.


Uważam, że jeśli ktoś decyduje się na hodowle to musi się też liczyć z tym, że ktoś będzie chciał kota zwrócić i tyle... nie podoba mi się takie podjeście... ciężko mi sobie wyobrazić, że bym moje wychuchane i wypieszczone maleństwo tak potraktowała... no ale jak ktoś ma w domu stado kotów to już nawet pewnie nie kontroluje co i jak się z nimi potem dzieje... smutne...


Wiesz Sydney, kontroluję, na ile nowi własciciele na to pozwalają, tzn. na ile informują mnie o losach kota. Nie uważam za stosowne dzwonić i dopytywać się, jak się ma kot. Tzn. dzwonię lub mailuję kilka razy, po wydaniu kota i jeśli nowi właściciele nie podtrzymują kontaktu, nie kontroluję ich. Bo... mimo że kot urodził się u mnie, to już nie jest mój. Nie mam też w domu stada kotów, jedynie 3 norwegi i kotkę domową. Natomiast ponieważ mieszkam w standardowym 3-pokojowym mieszkaniu, nie mam w nim miejsca na przechowywanie kota do adopcji. Tak, jak napisaam wcześniej, cała ta sytuacja nie jest prosta i żadnemu hodowcy nie zyczę aby się w podobnej znalazł.

Acha, przypominam także, że po roku, to nie jest
Sydney pisze:moje wychuchane i wypieszczone maleństwo
a dorosły kot, dla kotów rezydentów zupełnie obcy.

A.

agal

 
Posty: 4967
Od: Pon lut 03, 2003 17:48
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro gru 15, 2004 14:25

Jednak uważam, że taka sytuacja nie powinna się zdarzyć, może masz rację, że to już nie jest kot hodowczyni, ale przecież trzeba brać pod uwagę przy hodowli, że może się coś takiego zdarzyć... nie wiem, ja uważam, że skoro kotek pochodziłby z mojej hodowli to do końca jego dni jestem w jakiś sposób za niego odpowiedzialna i chciałabym żeby zawsze informowano mnie o takich historiach... gdybym nie mogła z jakichś powodów przygarnąć kota do domu, to zrobiłabym wszystko, żeby znaleźć mu dom... nie chce nikogo oceniać ale... można chociaż wyrazić chęci... no i przed sprzedaniem kociaka zaznaczyć, że w razie czego najpierw kontaktować się z hodowcą... co byś czuła gdyby jedna z Twoich Kuleczek trafiła bez Twojej wiedzy gdzieś do schroniska?
Ostatnio edytowano Śro gru 15, 2004 14:28 przez Sydney, łącznie edytowano 1 raz
Amiś, Antoś, Bambosz, Pepsi i Cola

Sydney

 
Posty: 14742
Od: Pt mar 19, 2004 10:28
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Śro gru 15, 2004 14:25

Anda pisze:
koteknaplotek pisze:sorry za tą "chodowlę" to ze złości :oops:


nie wiem dlaczego ale nie rozumiem Cie koteknapłotku :twisted: Jeżeli jest 15 kotek i 5 kocurów to istna hodowla, nie ma co przepraszać. :cry:


bo hodowla się pisze przez samo h :lol:

koteknaplotek

 
Posty: 408
Od: Czw lip 15, 2004 14:09

Post » Śro gru 15, 2004 14:37

Sydney pisze:no i przed sprzedaniem kociaka zaznaczyć, że w razie czego najpierw kontaktować się z hodowcą... co byś czuła gdyby jedna z Twoich Kuleczek trafiła bez Twojej wiedzy gdzieś do schroniska?


Czułabym się strasznie... Dlatego z kupującym podpisuję umowę, w której jest punkt, że nie wolno mu oddać kota do schroniska, że jeśli z jakichś powodów będzie musiał oddać kota, to ma się w pierwszej kolejności skontaktować ze mną, a ja w miarę swoich mozliwości znajdę kotu dom, że jeśli zauważy jakiekolwiek niepokojące objawy u kota, to też do mnie, że ma mnie powiadomić o każdej chorobie, kastracji lub śmierci kota itp.itd.
Ta umowa jest raczej dla mojego spokojnego sumienia, bo właściciel kota zrobi i tak to, co będzie chciał... Bo to jest JEGO kot, nie mój.

A.

agal

 
Posty: 4967
Od: Pon lut 03, 2003 17:48
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro gru 15, 2004 14:42

agal pisze:
Sydney pisze:no i przed sprzedaniem kociaka zaznaczyć, że w razie czego najpierw kontaktować się z hodowcą... co byś czuła gdyby jedna z Twoich Kuleczek trafiła bez Twojej wiedzy gdzieś do schroniska?


Czułabym się strasznie... Dlatego z kupującym podpisuję umowę, w której jest punkt, że nie wolno mu oddać kota do schroniska, że jeśli z jakichś powodów będzie musiał oddać kota, to ma się w pierwszej kolejności skontaktować ze mną, a ja w miarę swoich mozliwości znajdę kotu dom, że jeśli zauważy jakiekolwiek niepokojące objawy u kota, to też do mnie, że ma mnie powiadomić o każdej chorobie, kastracji lub śmierci kota itp.itd.
Ta umowa jest raczej dla mojego spokojnego sumienia, bo właściciel kota zrobi i tak to, co będzie chciał... Bo to jest JEGO kot, nie mój.

A.


WIem, że nie można nikomu niczego kazać ale wydaje mi się, że jeśli hodowca ma takie podejście jak Ty albo kilku innych porządnych, których zdążyłam poznać to osoba kupująca będzie się kontaktować... bo przecież zaczym sprzeda się kocisza, też się na pewno sporo rozmawia i można wyczuć w większości przypadków jacy są ludzie... no i poza tym, nie uważam, że kontrolny telefon raz w roku miałby być czymś niekulturalnym... zresztą widzisz sama piszesz że zrobiłabyś wszystko, żeby znależć kotu dom i właśnie o to chodzi, ta Pani nie wyraziła takiej chęci...
Amiś, Antoś, Bambosz, Pepsi i Cola

Sydney

 
Posty: 14742
Od: Pt mar 19, 2004 10:28
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Śro gru 15, 2004 16:06

Sydney pisze:... bo przecież zaczym sprzeda się kocisza, też się na pewno sporo rozmawia i można wyczuć w większości przypadków jacy są ludzie... no i poza tym, nie uważam, że kontrolny telefon raz w roku miałby być czymś niekulturalnym... zresztą widzisz sama piszesz że zrobiłabyś wszystko, żeby znależć kotu dom i właśnie o to chodzi, ta Pani nie wyraziła takiej chęci...


nie chcę nikogo bronić ani oskarżać ale zauważyłam , że strasznie napastliwi jesteście.
Nie możesz miec zielonego pojęcia komu kota sprzedajesz bo to że kilka razy spotkasz się i porozmawiasz z nowymi opiekunami kota - zupełnie o niczym nie świadczyczemu nikt nie czepia się nienormalnych ludzi - którym kot przestał sie podobać - bo przy KASTRACJI okazało się że kotu jajko nie zeszło????
sory

czepiacie się hodowcy że sprzedał WYBRAKOWANEGO KOTA ????
ludziom którzy chcieli kota na kolanka :arrow: nie na wystawy , nie do hodowli.

??
nierozumiem - ZDAŻAJĄ SIĘ ZWIERZĘTA Z WADAMI równiez genetycznymi!!
wszędzie i każdemu może to się zdażyć
wcale sie hodowczyni nie dziwie że kota nie chce wziąść - przez kilkanaście lat hodowli miała prawo się zakocić .
Że nie wstawi ogłoszenia na strone - może nie mieć pieniędzy??
nie wiem

wiem że szuka mu domu

i nie tylko ona
Mojej szczęście w kolorze Blue

bluecats

 
Posty: 577
Od: Czw sty 08, 2004 10:12
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro gru 15, 2004 16:10

bluecats pisze:
Sydney pisze:... bo przecież zaczym sprzeda się kocisza, też się na pewno sporo rozmawia i można wyczuć w większości przypadków jacy są ludzie... no i poza tym, nie uważam, że kontrolny telefon raz w roku miałby być czymś niekulturalnym... zresztą widzisz sama piszesz że zrobiłabyś wszystko, żeby znależć kotu dom i właśnie o to chodzi, ta Pani nie wyraziła takiej chęci...


nie chcę nikogo bronić ani oskarżać ale zauważyłam , że strasznie napastliwi jesteście.
Nie możesz miec zielonego pojęcia komu kota sprzedajesz bo to że kilka razy spotkasz się i porozmawiasz z nowymi opiekunami kota - zupełnie o niczym nie świadczyczemu nikt nie czepia się nienormalnych ludzi - którym kot przestał sie podobać - bo przy KASTRACJI okazało się że kotu jajko nie zeszło????
sory

czepiacie się hodowcy że sprzedał WYBRAKOWANEGO KOTA ????
ludziom którzy chcieli kota na kolanka :arrow: nie na wystawy , nie do hodowli.

??
nierozumiem - ZDAŻAJĄ SIĘ ZWIERZĘTA Z WADAMI równiez genetycznymi!!
wszędzie i każdemu może to się zdażyć
wcale sie hodowczyni nie dziwie że kota nie chce wziąść - przez kilkanaście lat hodowli miała prawo się zakocić .
Że nie wstawi ogłoszenia na strone - może nie mieć pieniędzy??
nie wiem

wiem że szuka mu domu

i nie tylko ona


nawet nie wspomniałam, że kot jest wybrakowany... może przeczytasz dokładnie o czym ja piszę? nikogo nie atakowałam, wyrażam tylko swoje zdanie na dany temat... ja w takiej sytuacji zachowałabym się inaczej i myślę, że sporo innych ludzi też... to wszystko...
Amiś, Antoś, Bambosz, Pepsi i Cola

Sydney

 
Posty: 14742
Od: Pt mar 19, 2004 10:28
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Śro gru 15, 2004 16:13

i jeszcze jedno... piszę odpowiedź na podstawie tego co napisała ARKA, a nie sądzę, żeby wymyśliła sobie to wszystko...
Amiś, Antoś, Bambosz, Pepsi i Cola

Sydney

 
Posty: 14742
Od: Pt mar 19, 2004 10:28
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Śro gru 15, 2004 16:13

Sydney pisze:nawet nie wspomniałam, że kot jest wybrakowany... może przeczytasz dokładnie o czym ja piszę? nikogo nie atakowałam, wyrażam tylko swoje zdanie na dany temat... ja w takiej sytuacji zachowałabym się inaczej i myślę, że sporo innych ludzi też... to wszystko...


Sydney, czy Ty nie rozumiesz, czy nie chcesz zrozumieć - hodowczyni szuka kotu domu

A.

agal

 
Posty: 4967
Od: Pon lut 03, 2003 17:48
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro gru 15, 2004 16:16

agal pisze:
Sydney pisze:nawet nie wspomniałam, że kot jest wybrakowany... może przeczytasz dokładnie o czym ja piszę? nikogo nie atakowałam, wyrażam tylko swoje zdanie na dany temat... ja w takiej sytuacji zachowałabym się inaczej i myślę, że sporo innych ludzi też... to wszystko...


Sydney, czy Ty nie rozumiesz, czy nie chcesz zrozumieć - hodowczyni szuka kotu domu

A.


W takim razie nie rozumiem wypowiedzi ARKI... no nieważne... nie mam zamiaru z nikim walczyć... nie moja sprawa... mam swoje zdanie i pogląday na niektóre sprawy i nic tego nie zmieni :)
Amiś, Antoś, Bambosz, Pepsi i Cola

Sydney

 
Posty: 14742
Od: Pt mar 19, 2004 10:28
Lokalizacja: Bydgoszcz

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Evilus, Google Adsense [Bot] i 777 gości