Oczywiscie nie mam możliwosci stwierdzić, że tak było akurat w tym przypadku - jakby nie było - kot cierpi

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
agal pisze:Ponieważ pośrednio znam tę sprawę, pozwolę sobie zabrać głos w dyskusji. Rozumiem hodowcę w 100% - jeśli NIE MA gdzie wziąć tego kota, to go nie weźmie. O sprawie hodowczyni dowiedziała się nagle, od zupełnie obcej osoby. Nie była to ani właścicielka kota, ani weterynarze z kliniki..
Jeśli nie robi sama swojej strony internetowej, tylko zleca to komuś, nie może obiecac, że tak w ciągu pięciu minut umieści na stronie informację, że kot czeka na dom. To wcale nie jest takie proste i wymaga przebudowania całej strony. Oprócz tego kotu trzeba zrobić zdjęcia..
Zatem proszę, zanim zaczniecie krzyczeć na hodowców, pomyślcie dobrze. Pamiętajcie, że hodowca jest także odpowiedzialny za zwierzęta, które ma w domu. Jaką ma gwarancję, że zwierzę, które przez rok, lub często i więcej mieszkało w innym domu, nie przywlecze mu do domu jakiejś choroby. To wszystko nie jest takie proste.
Kotu zyczę zdrowia i szybciutko nowego, kochającego domu. A wierzę, że taki dom się znajdzie, bo wszyscy, łącznie z hodowcą, tego domu szukają.
A.
tangerine1 pisze: Uważam, że jesteśmy odpowiedzialni za każde zwierze, do urodzenia którego się przyczyniliśmy.
agal pisze:Ponieważ pośrednio znam tę sprawę, pozwolę sobie zabrać głos w dyskusji. Rozumiem hodowcę w 100% - jeśli NIE MA gdzie wziąć tego kota, to go nie weźmie. O sprawie hodowczyni dowiedziała się nagle, od zupełnie obcej osoby. Nie była to ani właścicielka kota, ani weterynarze z kliniki. Jeśli nie robi sama swojej strony internetowej, tylko zleca to komuś, nie może obiecac, że tak w ciągu pięciu minut umieści na stronie informację, że kot czeka na dom. To wcale nie jest takie proste i wymaga przebudowania całej strony. Oprócz tego kotu trzeba zrobić zdjęcia.
Niecały rok temu byłam w podobnej sytuacji. No może troche lepszej, bo właścicielka kota zadzwoniła do mnie, że musi kota... no właśnie nie oddać, ale odsprzedać. Przez to forum znalazłam mu dom, wydawało się, ze dobry. Jednak okazało się, że włascieilka zataiła chorobę kota - uszkodzona łapa, ponadto kot nie był wykastrowany. Nowi własciciele nie podołali obciążeniu, jakim jest przyjęcie ułomnego, sikającego kocura. Mimo że byłam przez nich szantażowana, ze kota uśpią, nie wzięłam kota do siebie - po prostu NIE MAM na to warunków. Dziś Rumianek ma wspaniały dom u Ski, której wdzięczna jestem za cudowną opiekę i miłość jaką otacza tego doświadczonego przez los kota.
Zatem proszę, zanim zaczniecie krzyczeć na hodowców, pomyślcie dobrze. Pamiętajcie, że hodowca jest także odpowiedzialny za zwierzęta, które ma w domu. Jaką ma gwarancję, że zwierzę, które przez rok, lub często i więcej mieszkało w innym domu, nie przywlecze mu do domu jakiejś choroby. To wszystko nie jest takie proste.
Kotu zyczę zdrowia i szybciutko nowego, kochającego domu. A wierzę, że taki dom się znajdzie, bo wszyscy, łącznie z hodowcą, tego domu szukają.
A.
Sydney pisze:agal pisze:Ponieważ pośrednio znam tę sprawę, pozwolę sobie zabrać głos w dyskusji. Rozumiem hodowcę w 100% - jeśli NIE MA gdzie wziąć tego kota, to go nie weźmie. O sprawie hodowczyni dowiedziała się nagle, od zupełnie obcej osoby. Nie była to ani właścicielka kota, ani weterynarze z kliniki. Jeśli nie robi sama swojej strony internetowej, tylko zleca to komuś, nie może obiecac, że tak w ciągu pięciu minut umieści na stronie informację, że kot czeka na dom. To wcale nie jest takie proste i wymaga przebudowania całej strony. Oprócz tego kotu trzeba zrobić zdjęcia.
Niecały rok temu byłam w podobnej sytuacji. No może troche lepszej, bo właścicielka kota zadzwoniła do mnie, że musi kota... no właśnie nie oddać, ale odsprzedać. Przez to forum znalazłam mu dom, wydawało się, ze dobry. Jednak okazało się, że włascieilka zataiła chorobę kota - uszkodzona łapa, ponadto kot nie był wykastrowany. Nowi własciciele nie podołali obciążeniu, jakim jest przyjęcie ułomnego, sikającego kocura. Mimo że byłam przez nich szantażowana, ze kota uśpią, nie wzięłam kota do siebie - po prostu NIE MAM na to warunków. Dziś Rumianek ma wspaniały dom u Ski, której wdzięczna jestem za cudowną opiekę i miłość jaką otacza tego doświadczonego przez los kota.
Zatem proszę, zanim zaczniecie krzyczeć na hodowców, pomyślcie dobrze. Pamiętajcie, że hodowca jest także odpowiedzialny za zwierzęta, które ma w domu. Jaką ma gwarancję, że zwierzę, które przez rok, lub często i więcej mieszkało w innym domu, nie przywlecze mu do domu jakiejś choroby. To wszystko nie jest takie proste.
Kotu zyczę zdrowia i szybciutko nowego, kochającego domu. A wierzę, że taki dom się znajdzie, bo wszyscy, łącznie z hodowcą, tego domu szukają.
A.
Uważam, że jeśli ktoś decyduje się na hodowle to musi się też liczyć z tym, że ktoś będzie chciał kota zwrócić i tyle... nie podoba mi się takie podjeście... ciężko mi sobie wyobrazić, że bym moje wychuchane i wypieszczone maleństwo tak potraktowała... no ale jak ktoś ma w domu stado kotów to już nawet pewnie nie kontroluje co i jak się z nimi potem dzieje... smutne...
a dorosły kot, dla kotów rezydentów zupełnie obcy.Sydney pisze:moje wychuchane i wypieszczone maleństwo
Anda pisze:koteknaplotek pisze:sorry za tą "chodowlę" to ze złości
nie wiem dlaczego ale nie rozumiem Cie koteknapłotkuJeżeli jest 15 kotek i 5 kocurów to istna hodowla, nie ma co przepraszać.
Sydney pisze:no i przed sprzedaniem kociaka zaznaczyć, że w razie czego najpierw kontaktować się z hodowcą... co byś czuła gdyby jedna z Twoich Kuleczek trafiła bez Twojej wiedzy gdzieś do schroniska?
agal pisze:Sydney pisze:no i przed sprzedaniem kociaka zaznaczyć, że w razie czego najpierw kontaktować się z hodowcą... co byś czuła gdyby jedna z Twoich Kuleczek trafiła bez Twojej wiedzy gdzieś do schroniska?
Czułabym się strasznie... Dlatego z kupującym podpisuję umowę, w której jest punkt, że nie wolno mu oddać kota do schroniska, że jeśli z jakichś powodów będzie musiał oddać kota, to ma się w pierwszej kolejności skontaktować ze mną, a ja w miarę swoich mozliwości znajdę kotu dom, że jeśli zauważy jakiekolwiek niepokojące objawy u kota, to też do mnie, że ma mnie powiadomić o każdej chorobie, kastracji lub śmierci kota itp.itd.
Ta umowa jest raczej dla mojego spokojnego sumienia, bo właściciel kota zrobi i tak to, co będzie chciał... Bo to jest JEGO kot, nie mój.
A.
Sydney pisze:... bo przecież zaczym sprzeda się kocisza, też się na pewno sporo rozmawia i można wyczuć w większości przypadków jacy są ludzie... no i poza tym, nie uważam, że kontrolny telefon raz w roku miałby być czymś niekulturalnym... zresztą widzisz sama piszesz że zrobiłabyś wszystko, żeby znależć kotu dom i właśnie o to chodzi, ta Pani nie wyraziła takiej chęci...
bluecats pisze:Sydney pisze:... bo przecież zaczym sprzeda się kocisza, też się na pewno sporo rozmawia i można wyczuć w większości przypadków jacy są ludzie... no i poza tym, nie uważam, że kontrolny telefon raz w roku miałby być czymś niekulturalnym... zresztą widzisz sama piszesz że zrobiłabyś wszystko, żeby znależć kotu dom i właśnie o to chodzi, ta Pani nie wyraziła takiej chęci...
nie chcę nikogo bronić ani oskarżać ale zauważyłam , że strasznie napastliwi jesteście.
Nie możesz miec zielonego pojęcia komu kota sprzedajesz bo to że kilka razy spotkasz się i porozmawiasz z nowymi opiekunami kota - zupełnie o niczym nie świadczyczemu nikt nie czepia się nienormalnych ludzi - którym kot przestał sie podobać - bo przy KASTRACJI okazało się że kotu jajko nie zeszło????
sory
czepiacie się hodowcy że sprzedał WYBRAKOWANEGO KOTA ????
ludziom którzy chcieli kota na kolankanie na wystawy , nie do hodowli.
??
nierozumiem - ZDAŻAJĄ SIĘ ZWIERZĘTA Z WADAMI równiez genetycznymi!!
wszędzie i każdemu może to się zdażyć
wcale sie hodowczyni nie dziwie że kota nie chce wziąść - przez kilkanaście lat hodowli miała prawo się zakocić .
Że nie wstawi ogłoszenia na strone - może nie mieć pieniędzy??
nie wiem
wiem że szuka mu domu
i nie tylko ona
Sydney pisze:nawet nie wspomniałam, że kot jest wybrakowany... może przeczytasz dokładnie o czym ja piszę? nikogo nie atakowałam, wyrażam tylko swoje zdanie na dany temat... ja w takiej sytuacji zachowałabym się inaczej i myślę, że sporo innych ludzi też... to wszystko...
agal pisze:Sydney pisze:nawet nie wspomniałam, że kot jest wybrakowany... może przeczytasz dokładnie o czym ja piszę? nikogo nie atakowałam, wyrażam tylko swoje zdanie na dany temat... ja w takiej sytuacji zachowałabym się inaczej i myślę, że sporo innych ludzi też... to wszystko...
Sydney, czy Ty nie rozumiesz, czy nie chcesz zrozumieć - hodowczyni szuka kotu domu
A.
Użytkownicy przeglądający ten dział: MB&Ofelia i 664 gości