bardzo mi przykro ale napiszę o swoich doświadczeniach z padaczką u kotków-to absolutnie szczególna choroba i o ile przy innych ZAWSZE warto czekać i walczyć o poprawę o tyle z moich doświadczeń niestety wynika że przy padaczce pourazowej "czekanie" jest to straszliwe dręczenie kotusia.
Padaczka oczywiście się leczy ale wiadomo to tylko po tym że po wdrożeniu leczenia ataki będa coraz rzadsze-w wyrażnie coraz dłuższym odstępie czasu-raz na kilka dni,potem raz na kilkanaście dni, aż zaczną być tylko raz na kilka miesięcy ...
Jeśli ataki są coraz częstrze to każdy atak jeden po drugim w krótkim czasie, robi ogromne spustoszenie w mózgu, każdy kolejny jest silniejszy i przy 3-cim, czasem 4-tym,może 5-tym i i tak następuje śmierć tyle że w męczarniach trudnych do opisania.
Żadnemu z moich kotusiów nie udało się doczekać do 4-tego ataku-stosowałam się do zalecen lekarzy, ale teraz wiem już na pewno że przy padaczce pourazowej nie pozwolę mu czekać jeśli ,nie daj Bóg, będę miała kotusia z nieleczącą się padaczką..
dlatego trzeba być bardzo uważnym i podjąć decyzję mając na względzie wyłącznie dobro kotusia. Bo lekarze mówią różne rzeczy,natomiast to nie oni patrzą na te ataki które najczęściej mają miejsce poza gabinetem

i teraz po pierwsze opanowac ataki padaczkowe-uważam że przy padaczce pourazowej badań w żadnym innym kierunku tej chwili nie ma sensu robić bo najpierw trzeba ustalić rodzaj tej padaczki i ją opanować, a dopiero potam dalej diagnozować i leczyć kotusia, za co oczywiście trzymam wielkie
