To są persy, one często" tak mają".To koty wzięte z tzw "trudnych warunków".
Najczęściej robią to, bo jako kocięta były zbyt szybko zabrane matce i nie udało się jej nauczyć ich tej -jakże ważnej- kociej czynności.
Behawiorysta , którego o to pytałam powiedział mi,że nic się z tym nie zrobi.
Mam trzy kuwety kryte i pełen przekrój zachowań- od takiej co to wieje z kuwety jak tylko skończy jak oparzona, po takiego, który pół godziny "chodzi po ścianach" tejże.Głównie w nocy.
Cóż- jak się kocha zwierzaka to trzeba polubić sprzątanie jego kupy, sików czy wymiocin czasem.
Kopanie w kuwecie i kłaki w kremie do twarzy za 200 zł.
I uważaj z tym dzieckeim: ja miałam taki egzemplarz, który przez pierwsze trzy lata nie przespał ani jednej nocy,a ja z nim. Zasypiałam normalnie na sali operacyjnej oparta oczodołami o mikroskop, jak tylko wyłączali górne światła.
Też miałam taką myśl,żeby paskuda gdzieś wywieźć, najlepiej daleko i spaaaać!
Nie wywiozłam, bo sobie pomyślałam,że dwulatek w lesie może sobie jednak nie poradzić
W sumie to była całkiem niezła decyzja, ma 16 lat i trudno go dobudzić teraz.
Ale moje cenne zdrowie ucierpiało, oj ucierpiało...
Że o kupie młodego takiej luźnej i brudnym siedzeniu do mycia nie wspomnę...sama się sobie dziwię,że przetwałam...
Ciekawe jak taki kot po schronisku będzie się czuł nagle wywieziony na wieś, prosto z domu puszczony w świat...nie umiejący polować, nauczony,że się nie wychodzi,że micha zawsze pełna. Pewnie sobie poradzi, myszek nałapie, dom zbuduje, drzewo posadzi...i będzie myślał z wdzięcznością o opiekunie, który go nauczył samodzielności?
Musisz mu to jakoś wytłumaczyć, albo go wytresować.No wiesz- łapanie myszy, takie tam...
A teraz poważnie:
Kot wywieziony z mieszkania , żyjący tylko w tym mieszkaniu i puszczony na wsi jest skazany na śmierć.Albo go psy zagryzą,albo pod samochód wpadnie,albo umrze z chorób i głodu.KOT SAM SOBIE NIE PORADZI- nie jest do tego przygotowany.
Nie zna wiejskiego życia.
Antoine de Saint Exipery powiedział:" jesteś odpowiedzialny za to co oswoiłeś".
Nawet jeśli TO Cię budzi w nocy ,nie zakopuje kup...
Najmniej kłopotliwe są zwierzatka pluszowe.Te żywe chorują, robiąm kupy i niszczą zcasem meble.
Muszę powiedzieć,że mnie poruszyła postawa autora wątku-zwłaszcza wobec postaw tych osób z forum, które wydają ostatnie pieniądze, poświęcają czas i walczą o każde kocie istnienie.Tych co wstają w nocy co godzinę,żeby uratować kociego oseska...pożyczają pieniądze na leczenie...
W Polsce jest pogląd ,że "KOT SOBIE PORADZI".Można wywieźć na wieś- zadba o siebie.
A to forum jest pełne kotów, które sobie...nie poradziły.






Z jego postów czarno na białym wynika, że nie robi swoim kotom krzywdy, jedynie nie pozwala im włazić sobie na głowę..to aż takie straszne, że niektóre niemal ze skóry wyskakują, coby tylko mu dowalić? Może tak odrobinę mniej histerii?
