NOWY LOKATOR! Dwie Dziewczyny, Pers i Jamniś. Musia za TM:-(

Fajny maly czarnuszek Ci rosnie. Ogonkiem sie nie martw, bedzie dobrze. Trzymamy kciuki! :ok:

Nie udało nam się spotkać.
Dzień wcześniej to w poczekalni siedziałem jakieś 1,5 godziny.
Wczoraj to było coś wyjątkowego. Przyjeżdżamy do Rumi, bez problemu udało się zaparkować, dochodzimy do przychodni, a tu niespodzianka, w poczekalni nikogo nie ma. W gabinecie była pani z kotkiem, krótka chwila oczekiwania i nasza kolej. W sumie od wyjścia z domu do powrotu do domu to nawet godzina nie była, jakieś 45 do 50 minut. Coś wyjatkowego.
Toć to SZOK.
Tak bez kolejki i czekania
Wizyta obyła się bez specjalych sensacji.
Krew się polała wiadomo czyja.
Pan Doktor tabletek nie odważył się podać
Poszło szybko i sprawnie.
Tylko czemu ja się czuję jak po zabawie z kaktusem i zrywaniu agrestu

Gapcio i Gucio zawarły sojusz
Nie biją się między sobą
Siedzą grzecznie obok siebie
Plecami do mnie (mają mnie tam gdzie plecy tracą swoją szlachetną nazwę)
Obrażone

RAnia pisze:Fajny maly czarnuszek Ci rosnie. Ogonkiem sie nie martw, bedzie dobrze. Trzymamy kciuki!

Cudaczek jest kochany, ślicznie się bawi...zapomniałam już jak bawiła się Kropka, no chyba, że obejrzę filmiki z jej udziałem, a jest co oglądać :ryk:

Pozwoliłam sobie wybrać motyw do namalowania z Twojego albumu, "Ostatnie dni na plaży" - 8/23/2012 :1luvu:

jarekm pisze:Nie udało nam się spotkać.
Dzień wcześniej to w poczekalni siedziałem jakieś 1,5 godziny.
Wczoraj to było coś wyjątkowego. Przyjeżdżamy do Rumi, bez problemu udało się zaparkować, dochodzimy do przychodni, a tu niespodzianka, w poczekalni nikogo nie ma. W gabinecie była pani z kotkiem, krótka chwila oczekiwania i nasza kolej. W sumie od wyjścia z domu do powrotu do domu to nawet godzina nie była, jakieś 45 do 50 minut. Coś wyjatkowego.
Toć to SZOK.
Tak bez kolejki i czekania
Wizyta obyła się bez specjalych sensacji.
Krew się polała wiadomo czyja.
Pan Doktor tabletek nie odważył się podać
Poszło szybko i sprawnie.
Tylko czemu ja się czuję jak po zabawie z kaktusem i zrywaniu agrestu

Gapcio i Gucio zawarły sojusz
Nie biją się między sobą
Siedzą grzecznie obok siebie
Plecami do mnie (mają mnie tam gdzie plecy tracą swoją szlachetną nazwę)
Obrażone

Fakt, pusta poczekalnia u nich może wywołać szok...
My niestety byliśmy na 7 miejscu do mety...czekaliśmy ok.50 min.....trwał zabieg, ale wiemy, że najlepiej "wpadać z wizytą"do weta między 14.30 - 15,oo wtedy jest co najwyżej 2-4 osoby...

Dobrze, że dwaj panowie G nie okaleczyły pana doktorka...będzie nam jeszcze potrzebny...a obrazić się trzeba...w koncu kto je zawiózł i doprowadził siłą na tortury... no kto :wink:

Z tym sojuszem jest podobnie u nas..
Dziewczyny go zawierają przeciwko Cudaczkowi...razem siedzą np.na stole, albo razem pchają się do szafy...
wystarczy, że malucha wyniosę i od razu wszystko wraca do "normy"...

A Rambuś będzie miał zabieg we wtorek o 17,oo...

Ładny filmik. Piesek taki trochę bojący, ale widać ze ma chęć na zabawę, jak się z kotkiem dogadają to jeszcze pokażą na co ich stać w dzikiej zabawawie. Chociaż u was to nie takie straszne bo zawsze można ich wypuścić do ogrodu , tam pogonią to do domu wrócą wybiegane.
Jak przeczytałem o wyrwanym ogonku to myślałem że uszkodzenie u nasady ogonka. Choć nie da się ukryć i co widać na zdjęciach to połowa ogonka jest uszkodzona. No ale jeś doktor uznał że trzeba no to ......
We wtorek kotki :ok:

i Duzi też :ok:

Nasz poprzedni Mruczek czyli Mruczek-Senior miał połamany ogonek, faktem jest że bliżej końcówki. Taki znak szczególny, końcówka ogona zgięta pod kątem prostym.

za nami był jeden piesek , no i drugi w kolejce po nas był piesek do zabiegu, tak napisałem sobie "piesek" a jaki to piesek , piesek to może być jamnik albo York a nie olbrzymi wilczur. Fakt że mnieliśmy szczęście bo po naszym przyjściu zaraz za nami zaczęła się robić kolejka. No ale gdyby ten piesek do zabiegu przyszedłby odrobinę wcześniej to mielibyśmy szansę się poznać.

Tak, on ma ogon wyrwany u nasady, nie rusza tym ogonkiem, nie podnosi go, na dokładkę ta kita w połowie usycha... :cry:

No właśnie....gdyby nie ten "wilczek"...biedulek był w trakcie operacji, widzieliśmy go... państwo wynieśli biedaczka na noszach do samochodu...po nim byliśmy na 7 pozycji...ale szybko szło, bo to były już tylko zastrzyki...

Ładnie bawią się Rambuś z Żuczkiem.Coś mi wygląda to na fajną przyjaźń

nieważne ile Rambusiowi zostanie ogonka po amputacji,najważniejsze-znalazł kochający dom :ok:

za cały zwierzyniec :ok:

Filmik śliczny :mrgreen:

Co do amputacji, ogonek i tak martwy pewnie stwarza dyskomfort przy poruszani :wink:

Operacja na pewno maluchowi wyjdzie na zdrowie :ok:

Witam o ciemnym poranku. Czekamy na wiesci o zwierzyncu i zdjecia. :1luvu:

AnnAArczyK pisze:Pozwoliłam sobie wybrać motyw do namalowania z Twojego albumu, "Ostatnie dni na plaży" - 8/23/2012

Ciesze, ze sie podoba. Lubierobic zdjecia ale mam aparat fotograficzny do d...y, jakos nie moge zebrac do kupienia czegos lepszego. A teraz synek rozwalil samochod....

rudy kociak pisze:Ładnie bawią się Rambuś z Żuczkiem.Coś mi wygląda to na fajną przyjaźń nieważne ile Rambusiowi zostanie ogonka po amputacji,najważniejsze-znalazł kochający dom za cały zwierzyniec

Żuczek napewno zaprzyjażni się z Cudaczkiem, gorzej z Kropką i Lunką :cry:

Kropka za nic w świecie... Lunka może kiedyś....na dzien dzisiejszy marnie to wygląda...
Kropka jest normalną histeryczką...

Miraclle pisze:Filmik śliczny
Co do amputacji, ogonek i tak martwy pewnie stwarza dyskomfort przy poruszani Operacja na pewno maluchowi wyjdzie na zdrowie

Wolałabym, żeby kiteczek się zachował w "całej okazałości" :wink:

ale cóż, lepej teraz amputować,niż póżniej miałoby się wywiązać jakieś paskudztwo...

RAnia pisze:Witam o ciemnym poranku. Czekamy na wiesci o zwierzyncu i zdjecia.
AnnAArczyK pisze:Pozwoliłam sobie wybrać motyw do namalowania z Twojego albumu, "Ostatnie dni na plaży" - 8/23/2012
Ciesze, ze sie podoba. Lubierobic zdjecia ale mam aparat fotograficzny do d...y, jakos nie moge zebrac do kupienia czegos lepszego. A teraz synek rozwalil samochod....

RAniu - mam nadzieję,że synkowi nic się nie stało!

Ja też marzę o porządnym aparacie, może kiedyś i ja będę robiła lepsze zdjęcia.... :mrgreen: