Chociaż... Ona też kiedyś w mojej chodziła.... 
Okazuje się, że szuflady to jeszcze nic. Jakbyście zobaczyły tego kocura dzisiaj jak "przyszła" pizza. Z oliwkami. Zielonymi.
Prawie wlazł na pizzę, jak tylko poczuł oliwki. TŻ się zlitował, dał Mu jeden kawałek. Zniknął w "paszczy" po sekundzie. Nie ważne, że ciepły. Drugi też momentalnie zjedzony (jakby kocur był przez ostatni rok głodzony). A potem Ogryzek zaczął się tarzać, podniecony, w miejscu, gdzie przed chwilą oliwki leżały (na kartonie jeszcze był ślad)
Nie dał nam spokojnie zjeść, bo domagał się swojej "działki" oliwek. Ja rozumiem takie zachowanie w przypadku kocimiętki, ale oliwki?!?!?!? Mokra karma, rybka, kurczak, nic Ogiego tak nie rusza jak te nieszczęsne oliwki....
W tym tygodniu miałam tyle pracy, że nie wiedziałam jak się nazywam 
Nie wiem skąd się wzięła, widuję ją (wydaje mi się, że to kotka) czasami wieczorem. Niestety zwiała przede mną, gdy zanosiłam karmę...