Szłam sama ,bo gadzina z harcerzami sprzedawał znicze.
Zawsze sama.
W skrytości serca miałam do niego żal

oczywiście spięcie było ,teraz mi wstyd

Uszykowałam dzieciakom pyszne kanapki ,zrobiłam gorącą herbatkę malinową z cytrynką

Podeszłam do stanowiska i..zaczęłam wybrzydzać ,te za mało żółte te za dużo białe ,dziewczynka miała już oczy jak 5 zł .. a ja podła dalej..6 poproszę ,..dała a ja na to że jednak tylko zapałki wezmę

w tym momencie chłopaki nie wytrzymali i rechocząc powiedzieli że jestem mamą Bartka

Na przeprosiny dałam wałówkę i słodkości

Potem poszłam do swoich i tam się dopiero rozpłakałam .
Burasia w końcu zrobiła siusiu ,oczywiście do kuwetki ,troszkę zjadła .
Udało mi się podać jej antybiotyk ,jutro mam plan pobrania jej krwi.
nie mam pieniędzy

nie wie jak długo uda mi się zatrzymać ją w domu ,moje koty zachowują się okropnie

