Moje nerki lepiej, ale nadal za mną nie przepadają. Żurawiny mam już trochę dosyć, ale dalej jem, bo widzę, że pomaga.
Przy Cielu to to może być i od nerek i od białaczki - trudno powiedzieć. Jakby człowiek wiedział czyj on, to by się sprawdziło matkę - jak czysta to w kierunku nerek by się szło. Jak białaczkowa, to bym go do białaczkowców dała i finał. A tak to na razie i od jednych i od drugich raczej musi być izolowany.
A on przy kupkaniu na początku woła tylko jak człowiek jest obok - inaczej w ciszy się załatwia

. Czyli tak jakby chciał pokazać jaki to on dzielny nie jest, jaki dorosły, że sam robi...
Koi ma te zmiany większe, a z zeskrobin wyszło, że to nie grzyb ani pasożyty

. No to łykamy dzielnie antybiotyk, smarujemy się octeniseptem i mamy nadzieję na poprawę.
Reszta państwa kociarstwa spokojnie sobie żyje, dziamgocząc tylko czasami gdy się posiłek spóźnia lub gdy śliczne słońce na balkonie wzywa (przez circa pół godziny, bo potem znów szaro buro i ponuro). Ale większość czasu spędzając śpiąc w cieple.