Nie wiemy skąd

Ja wróciłam do domu wczoraj bardzo późno i jestem załamana totalnie.
Małgosia zrobiła sobie trzecią kuwetę - w Klary posłaniu

Masakra, a przez najbliższe 3 miesiące mogę zapomnieć o kupnie nowego - w dodatku czeka nas za tydzień kolejna wizyta na UP (z Klarą).
Z dobrych wieści to Małgosi jest coraz więcej - 1,280 kg, ma z każdym dniem ładniejszą sierść. Jest jeszcze bardziej miziasta jak wcześniej (o ile to możliwe).
Niestety od dzisiaj znowu antybiotyki - w dodatku zmiana, musimy być u weta codziennie. Zastrzyk bardzo szczypie, więc nie podejmę się sama podawać. A opcji z tabletkami nie ma.
A teraz Jaś. Jaś ma problem - a raczej jego Państwo. Jaś sika na łóżko - czyli raczej na 100% jest to znaczenie terenu (w domu jest kastrowany kocur Franio - kochają się, bawią, śpią razem). Co gorsze dowiedziałam się, że wydałam kota ze świerzbem i pchłami - co osobiście mnie załamało totalnie - bo nigdy, przenigdy nie pozwoliłabym sobie na coś takiego. O ile jedną pchłę ciężko zauważyć o tyle świerzba na pewno bym zauważyła ja czy weterynarze którzy Jaśka i Małgośkę oglądali i badali - również pod tym kątem. Wracając do pcheł to też problem był głównie u Małgoś - oba Maszkarony były jednakże kilka razy psikane Frontlinem i u Małgośki pcheł dawno nie ma. Powiem Wam, że pierwsze co myślałam to że nowy wet zobaczył książeczkę ze schronu i stwierdził że może sobie dorobić więcej lecząc świerzba którego nie ma, jednak właścicielka Jaśka twierdzi że to na 100% świerzb.
Ludki od Jaśka twierdzą, że będą walczyć o niego - macie jakieś rady na znaczenie kocura? Poza oczywiście kastracją - bo jak tylko się będzie dało, to będzie zrobiona. Czy po kastracji przestanie znaczyć, jeśli mimo młodego wieku już wykazuje taką tendencję? Czy zdarza się tak, że mimo zabiegu będzie dalej znaczyć a wtedy trzeba będzie szukać domu ewentualnie tylko z kocicą??