Rico dzisiaj przeszedł samego siebie

Chyba następny wątek nazwę "Wpadki i wypadki rudego lisa"
Po pierwsze...
Mamy jesień, tak mnie jakoś natchnęło żeby w kuchni postawic w doniczce wrzosy. I kupiłam, postawiłam, od razu podlałam bo miały sucho, a Rico z miejsca zabrał się do konsumpcji

Wszedł na stół i zaczął zżerać wrzosy na moich oczach!
Szybko go zgoniłam ze stołu, a wrzosy zabrałam (bo co chwilę za nimi wyglądał). Roślina - jak roślina - odrośnie. Ale bałam się żeby mu nie zaszkodziło, bo niektóre są trujące dla kotów. Od razu pobiegłam do laptopa i zaczęłam sprawdzać co i jak. Na szczęście wrzosy nie są trujące. Co najwyżej mogą spowodować wymioty, a niektóre koty podobno specjalnie je podjadają aby w ten sposób oczyścić żoładek
Mogłam wrzosy odstawić na stół, a Rico oczywiscie od razu złapał się za nie. Parę razy wyganiałam go, ale ze względu na to, że nie pozwalam chodzic futrom po stole.
Po drugie...
Przyszła północ, czyli pora nocnego podjadania Rico. Bylismy zajęci oglądaniem filmu, Rico chodził i trochę narzekał, ale nie dostał jeść. Myslelismy że go przetrzymamy do rana
Nagle słychać jakis dziwny hałas w kuchni jakby coś się turlało ale nic nie spadło, nic się nie stłukło...

Pobieglismy oboje do kuchni zobaczyc który futrzak rozrabia. Rozglądamy się, nic na podłodze nie leży... Morris siedzi grzecznie na siedzisku, a Rico nie widać

Co się stało?????
Pytam Morrisa (pieszczotliwie zwanego Fru-frem): "Fru-fru, co tu się działo? Gdzie jest Rico?" A Morris jedynie oczami przewraca patrząc na lodówkę...
Patrzymy i oczom nie wierzymy...

Rico kręci się po lodówce, gdzie stoją pojemniki z jedzeniem. Dodam, że lodówka ma ok. 1,85cm wysokości i stoi w rogu sama. Kawałek dalej stoi siedzisko i jest stół. A na lodówce stoja bambusowe misy i pojemniki z jedzeniem. Jak on tam wskoczył?

Chyba przefrunął nad misami, żeby wylądować na samym końcu...
A my się użalalismy nad nim, że z niego jakiś taki biedak powypadkowy, z krzywą nogą która chyba była wybita ze stawu
